Nie mogłem uwierzyć. Jak ona mogła mnie tak porzucić? Jak jakieś zwierzę! Jedyne co mnie zaskoczyło to ton głosu Tashy. Nie był szorstki, ani wredny. Przypominał mi bardziej zatroskanie, współczuci lub smutek. Jednak nie mniej się wkurzyłem. Zostawiła mnie dla jakiegoś bogatego basiora. Chociaż ja byłem pierwszy. A co z dziećmi? Poznały już pewnie biologicznego ojca i po mnie zostanie tylko jakieś wspomnienie. Oni ulotnili się, a ja zostałem sam. Smętnie poszedłem w stronę jaskini i poszedłem spać. Rano obudził mnie głód. Wstałem i oczom nie mogłam uwierzyć siedział na przeciwko mnie Hades.
<Tasha? Nie mam weny :/ Sorry>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz