Wtedy zacząłem już wszystko rozumieć. Ona po prostu się mną bawiła. Ta cała ,,miłość" to była jedna wielka gra. Wróciłem do watahy i zacząłem spacerować próbując wszystko sobie poukładać w głowie.
-Riki!- usłyszałem głos. Odwróciłem się w stronę głosu i ujrzałem Sakurę. To chyba jedna z tych wilków których wolałbym teraz unikać.
-Gdzie basiorki?- zapytała.
Szlag!- zakląłem w myślach
-Ymm... Poszły.. Odwiedzić... Tak, odwiedzić swoich dziadków. Tasha pojechała z nimi.- skłamałem uśmiechając się szeroko. Sakura najwyraźniej mi nie wierzyła, ale nie drążyła tematu.
-Okey, jakby wróciły to powiedz.- uśmiechnęła się i poszła dalej. Poczułem straszliwą ulgę. Nie jestem zbyt dobry w kłamaniu. Wracając do Tashy. Po między nami już wszystko skończone. Nawet gdyby coś do mnie czuła nie poszłaby do łóżka z tym basiorem. ZNOWU. A może jej pierwsza ciąża nie była dla niej taka okrutna, może właśnie tego chciała?
<Tasha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz