Wylądowałem w ogromnej zaspie. Na moje nieszczęście nie "na cztery łapy", tylko na bok. Nieco obolały podniosłem się i spojrzałem na waderę, która na prawdę miała niezły ubaw. Zeskoczyła zwinnie z drzewa i podeszła do mnie, otrzpującego się.
- Co się gapisz? - spytałem ponuro. Mi nie było już w tym momencie do śmiechu.
- Ach, tak jakoś. Śmiesznie mi jak na ciebie patrzę. - powiedziała szczerząc się. Westchnąłem głęboko i skręciłem, by odejść. Trudno mnie wyprowadzić z równowagi, a ona była już na skraju mojego spokoju, a mocnego zdenerwowania. A myślałem, że poznam kogoś normalnego. Powoli zacząłem iść przed siebie. Wilczyca bez trudu mnie dogoniła.
- Już się poddajesz? Och, dlaczego? - pytała ironicznie, a ja starałem się nie zwracać na nią wiekszej uwagi.
- Hm, wiesz, jest taka zasada, że jak szczeniak cię o coś męczy, a ty nie zwracasz na niego uwagi, to jemu to się po pewnym czasie nudzi. Chyba zastosuję teraz tę metodę. - bąknąłem i zerknąłem na nią. Oburzyła się, ale starała się to zakrywać. Chwilę się nie odzywała, tylko szła obok mnie. Nagle podniosła trochę głowę i pognała gdzieś na bok. Byłem przygotowany, że zaraz może na mnie wyskoczyć, wystraszyć, rzucić czymś, albo bóg wie jeszcze co jej do łba przylezie. Nie myliłem się,, bo parę minut potem wyskoczyła tuż przedemnie z psychopatycznym śmiechem. Nawet nie drgnąłem.
- Idę spradzić co przy Morzu Gelozy. Będzie ci się nudzić. - powiedziałem bez emocji. Las powoli się kończył i przechodził w bardziej kamienne tereny. Zaczynały się ruiny.
- Chcesz się mnie pozbyć? Chyba żartujesz. - zaśmiała się. Zatrzymałem się i spojrzałem jej w oczy.
- Czy to cię bawi?
- No jasne! - zawołała melodyjnie i radośnie.
- Nawet jeśli nie zwracam na ciebie uwagi?
- Nie zwracasz? Przecież ze mną rozmawiasz. Ach, Felixie, mieszają ci się fakty... - rzekła i wybiegła nieco naprzód. Ta wadera cały czas mnie zadziwiała. I mimo, że nie chcę tego mówić, to... zaciekawiła mnie. Była nietypowa.
<Luma? :3>