piątek, 30 stycznia 2015

Od Lumy cd Felixa

Cóż... basior był inny niż mi się wydawało na początku. Jednak miał jakieś poczucie humoru. Być może minimalne, ale jednak zawsze coś. Kto wie? Może wystarczyłby trochę popracować i byłby z niego niezły kompan...
- A więc. Skoro już doszliśmy do porozumienia, chciałabym wiedzieć czy wolisz, żebym nazywała Cię "ej ty" czy może "cosiu" - spytałam przekręcając łebek.
- A może by tak po imieniu? - zaproponował. Zastrzygłam uszami i powoli odpowiedziałam.
- W ostateczności może być. Tak więc jak się nazywasz? - spytałam
- Felix - odpowiedział basior. - A Ty?
- Na imię mi Luma - odpowiedziałam. W sumie to mógłby nazywać mnie jak mu się podoba. Jakby mi sie nie spodobało, to co? Najwyżej miałabym go w szanownych czterech literach i nie odpowiedziałabym. A kto mi zabroni? No napewno nie on.
- W takim razie, Felixie - specjalnie podkreśliłam jego imię. Chciałam zaznaczyć tym, jak bardzo poświęcam się, zapamiętując jego godność. - Co teraz robimy? - spytałam znudzona. W końcu od dobrych 10 minut nic się nie działo. Nikt nie krzyczał, nie przewrócił się, nie uderzył w drzewo...
Jednak nie czekałam aż mi odpowie. Ulepiłam niezbyt dużą, aczkolwiek idealnie okrągłą kulkę ze śniegu, po czym rzuciłam nią w kierunku mojego towarzysza.
- Chyba nie trafiłaś - zaśmiał się basior. Ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem złośliwie i popatrzyłam na ośnieżone drzewo, stojące zaraz obok nas.
- Mnie się wydaje, że wręcz przeciwnie - gdy tylko skończyłam mówić, cały śnieg, który leżał na gałęziach spadł na ziemię, przy okazji zasypując Felixa. I pomyśleć, że wystarczyło rzucić śnieżką w jedną, niezbyt grubą gałązkę.
Mnie udało się w ostatniej chwili odskoczyć, jednakże Felix był prawie cały zasypany. Wystawał tylko czubek jego głowy. Momentalnie zaczęłam się histerycznie śmiać.
Po chwili poczułam jak coś zimnego uderza w punkt centralnie pomiędzy moimi oczami. Okazało się, że byłam tak rozbawiona, że nie zauważyłam, że basior wygrzebał się spod zaspy śniegu i uformował kulkę, która wylądowała na mojej głowie.
Przez moment nie wiedziałam, co mam zrobić. Zaczerpnęłam powietrza by zacząć na niego krzyczeć, jednak w ostatnim momencie, znów się roześmiałam.
- Masz niezłego cela - powiedziałam w końcu.

<Felix ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz