- Ciemność widzę, tylko ciemność - mówiłam do siebie gdy siedziałam w dziupli pnia.
Na początku wydawała mi się ona wyjątkowo interesująca. W dużym, starym dębie na wysokości mniejwięcej 1,5 metra. Aż się prosiło, żeby do niej zajrzeć. Oparłam więc przednie łapki o pień drzewa, najwyżej jak potrafiłam. Tylnymi zaparłam się i próbowałam zajrzeć do środka. Niestety biorąc pod uwagę to, że młj wzrost jest bardzo lichy, nadal nie dosięgałam. Tak więc zrobiłam kilka kroków w tył i z rozpędu skoczyłam do ów dziury. Zamierzałam chwycić się przednimi łapkami krawędzi i wisząc tak sprawdzić zawartość pnia. Niestety siła z jaką sie wybiłam, była za duża i z impetem wpadłam do dziupli łebkiem w dół.
Tak więc siedziałam już tam jakiś czas i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Pozycja w jakiej się znalazłam, była zgoła niewygodna. W ciasnej dziupli nie było zbyt dużo miejsca, nawet dla tak małej waderki jak ja. Musiałam siedzieć pokurczona, a mój ogon znajdował się tuż przed moim pyszczkiem. W końcu, z wielkim trudem, udało mi się obrócić i siedziałam tak jak powinnam. Głową do góry. Dopiero wtedy mogłam przyjrzeć się lepiej temu czemuś. Oprócz kilku orzechów, pajęczyny oraz zwiędłych liści, nie znalazłam nic więcej. Zawiedziona, zamierzałam opuścić swoją kryjówkę, jednak usłyszałam czyjeś kroki stawiane na śniegu. Postanowiłam się trochę zabawić. Nadstawiłam swoje dość duże uszy i czekałam aż moja "ofiara" będzie odpowiednio blisko. Przygotowałem się więc. Naprężyłam wszystkie mięśnie i czekałam. Gdy stwierdziłam, że odległość jest odpowiednio mocno odbiłam się i wyskoczyłam z dziupli.
- Buuuu! - krzyknęłam.
- Aaaaaaaaaaaa! - to była jedyna odpowiedz jaką usłyszałam. Nie spodziewałam się jednak że ów osobnik będzie aż tak blisko tak więc i ja zaczęłam krzyczeć. Po chwili przestałam się wydzierać a zaczęłam histerycznie śmiać. Patrząc jeszcze na minę mojego towarzysza, mój śmiech jeszcze bardziej się wzmógł.
- No i co się tak patrzysz? - spytałam rozbawiona przekrzywając łebek lekko w prawo.
<Felix? Tylko nie krzycz XD>
Na początku wydawała mi się ona wyjątkowo interesująca. W dużym, starym dębie na wysokości mniejwięcej 1,5 metra. Aż się prosiło, żeby do niej zajrzeć. Oparłam więc przednie łapki o pień drzewa, najwyżej jak potrafiłam. Tylnymi zaparłam się i próbowałam zajrzeć do środka. Niestety biorąc pod uwagę to, że młj wzrost jest bardzo lichy, nadal nie dosięgałam. Tak więc zrobiłam kilka kroków w tył i z rozpędu skoczyłam do ów dziury. Zamierzałam chwycić się przednimi łapkami krawędzi i wisząc tak sprawdzić zawartość pnia. Niestety siła z jaką sie wybiłam, była za duża i z impetem wpadłam do dziupli łebkiem w dół.
Tak więc siedziałam już tam jakiś czas i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Pozycja w jakiej się znalazłam, była zgoła niewygodna. W ciasnej dziupli nie było zbyt dużo miejsca, nawet dla tak małej waderki jak ja. Musiałam siedzieć pokurczona, a mój ogon znajdował się tuż przed moim pyszczkiem. W końcu, z wielkim trudem, udało mi się obrócić i siedziałam tak jak powinnam. Głową do góry. Dopiero wtedy mogłam przyjrzeć się lepiej temu czemuś. Oprócz kilku orzechów, pajęczyny oraz zwiędłych liści, nie znalazłam nic więcej. Zawiedziona, zamierzałam opuścić swoją kryjówkę, jednak usłyszałam czyjeś kroki stawiane na śniegu. Postanowiłam się trochę zabawić. Nadstawiłam swoje dość duże uszy i czekałam aż moja "ofiara" będzie odpowiednio blisko. Przygotowałem się więc. Naprężyłam wszystkie mięśnie i czekałam. Gdy stwierdziłam, że odległość jest odpowiednio mocno odbiłam się i wyskoczyłam z dziupli.
- Buuuu! - krzyknęłam.
- Aaaaaaaaaaaa! - to była jedyna odpowiedz jaką usłyszałam. Nie spodziewałam się jednak że ów osobnik będzie aż tak blisko tak więc i ja zaczęłam krzyczeć. Po chwili przestałam się wydzierać a zaczęłam histerycznie śmiać. Patrząc jeszcze na minę mojego towarzysza, mój śmiech jeszcze bardziej się wzmógł.
- No i co się tak patrzysz? - spytałam rozbawiona przekrzywając łebek lekko w prawo.
<Felix? Tylko nie krzycz XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz