środa, 29 lipca 2015

Od Jasona CD The Gift Of Life

Włóczyłem się po terenach watahy nudząc się jak mops. Zaszedłem nad wodę, a tam ujrzałem waderę. Ale nie byle jaką. Była naprawdę ładna... Koniec Jason, nie, nie zakochałeś się. Nie jest w twoim typie.
-Wszystko w porządku? - zapytałem żartobliwie.
-No, ja ten, pewnie - odparła. Po chwili z łagodnym uśmiechem dodała. - Miło mi cię poznać.
-Mnie również - uśmiechnąłem się. - Jason jestem - dodałem.
-The Gift Of Life - odparła.
-Ładne imię. Takie... Orginalne - powiedziałem wesoło.
-Dziękuję - odparła.
-W porządku.

< Gift? Przepraszam, że krótko, weny brak. "( > 

wtorek, 28 lipca 2015

Od The Gift Of Life

-Ojcze…? – Wypowiedziałam lekko drżącym głosem
- *cisza*
Siedziałam lekko uchylona nad rzeką, wbijając zdezorientowany, pusty wzrok w spokojnie rwącą się wodę. Zmrużyłam oczy, delikatnie podnosząc prawą łapę. Wolnym ruchem zbliżałam ją do tafli wody, łagodnie opuszczając.
- Ja…
Przerwałam w wymowie, próbując zbudować emocjalne napięcie.
- Nie czuje – wypowiedziałam oschłym, bezdusznym głosem
- Ale żyje – odparłam
Unosząc głowę ku niebu, zaczynałam doszukiwać się czegoś, co zainteresuje, omami.
- Nie tak jak mi życzyłeś… - westchnęłam – przepraszam
Raptownie upadłam na bok, zanurzając ogon w lodowatej wodzie.
- Nic
Zamknęłam powieki, wpatrując się w pustkę, podobną do świata, otoczona białym śniegiem.
- Wszystko w porządku? – usłyszałam niepoważny głos
Poczułam radość, które przelało moje ciało. A wraz z tym, cichy, łagodny głos w głowie, „Prezent od życia”.
- No ja ten, pewnie! – odrzekłam łagodnym, dość cichym głosem
Raptownie wyjęłam ogon z niewyobrażalnie lodowatej wody, odskakując przy tym niepewnie.
- Miło mi poznać –wypowiedziałam z łagodnym uśmiechem na twarzy
< Ktoś =^-^= ? >

Nowa wadera!

Witaj The Gift Of Life!
 


Od Ariozyn CD Lakoty

Byłam zadowolona z tego, że w końcu się z kim zaprzyjaźniłam. Nagle zaburczało mi w brzuchu.
- Jestem głodna - powiedziałam.
- Ja też - odparła wadera - Idziemy zabić jakąś sarnę?
- Nie chce mi się. Może zobaczymy, czy ktoś nie złapał czegoś w okolicy i pożyczymy jego zdobycz?
- Pożyczymy?
- Tak pożyczymy, ale nie oddamy.
- Czyli ukradniemy?
- No tak.
- A jak nie znajdziemy nikogo z jedzeniem?
- To wtedy będziemy musiały same zapolować.
Wadera zamyśliła się. Po chwili zapytałam:
- Więc jak?
- No dobra - odpowiedziała Lakota. Poszłyśmy w głąb lasu poszukać ofiary. Nie trwało to zbyt długo. Po kilku minutach szukania zauważyłyśmy basiora jedzącego sarnę. Jak widać, dopiero zaczął. Zaczaiłyśmy się za krzakami i zaczęłyśmy się po cichu namawiać.
- Dobra, ty go zagadasz, a ja zabiorę sarnę - powiedziała wadera.
- A czemu ja mam go zagadać, a nie ty? - zapytałam lekko oburzona. Wolałam zająć się mięsem.
- Bo ja jestem szybka, zwinna i silna.
- Ja też jestem szybka, zwinna i silna.
Basior przestał jeść i zaczął się rozglądać.
- Bądźmy cicho, bo nas zauważy - szepnęła wadera.
- Dobra. A zresztą. Możesz się zająć mięsem, tylko nie zapomnij się podzielić - odparłam.
- Ok.
Skorzystałam z chwili, kiedy basior stał tyłem do nas i wyszłam zza krzaków. Basior odwrócił się i popatrzył na mnie.
- Witam - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Hej - odparł basior.
- Eee... Jestem... spragniona, o tak, jestem spragniona i szukam jakiejś rzeki czy coś... Mógłbyś mi pokazać, gdzie znajdę jakiś zbiornik wodny lub rzekę?
- Jest zima i większość jezior jest zamarznięta.
Lepszego tekstu nie mogłam wymyślić. To wszystko przez tą zimę. Nie jestem dobra w wymówkach. Lakota zaczęła powoli podchodzić do sarny. Im bliżej była, tym głośniej było słychać chrupanie śniegu pod jej łapami. Gdy była przy sarnie, basior usłyszał jej kroki. Już miał się odwrócić, gdy nagle krzyknęłam:
- Au!
- Wszystko w porządku? - zapytał basior.
- Chyba coś mi wpadło do oka - udawałam, że coś mam w oku.
- Czekaj, sprawdzę.
Basior zbliżył się do mnie i popatrzył w moje oczy, a ja go oślepiłam.
- Nic nie widzę! - krzyknął wilk.
- Szybko! - zawołałam i pomogłam Lakocie zanieść sarnę. Gdy byłyśmy już trochę daleko od basiora, położyłyśmy zdobycz na śniegu.
- Mało brakowało - powiedziała wadera.
- E tam. Dobrze, że mamy co jeść - odparłam.
- No to jedzmy.
Zabrałyśmy się do jedzenia. Ja zjadłam 1/3 sarny, a Lakota resztę. Jestem wilkiem, który szybko zaspokaja głód, więc tyle, ile zjadłam mi wystarczyło. Po zjedzeniu zwierzęcia położyłam się na śniegu i zapytałam:
- To co teraz robimy?

< Lakota?> 

piątek, 24 lipca 2015

Od Lakoty Cd Ariozyn

Przyjrzałam się tej waderze wydawała się bardzo interesującym stworzeniem a może nawet kompanką w końcu podobne zainteresowania …więc czemu by nie mieć kogoś takiego za przyjaciela ?
– No dobra możemy się przyjaźnić, bo dlaczego by nie? – zbliżyłam się, a ona się odwróciła w moja stronę z uśmiechem na pyszczku.
–Cieszy mnie to, że się zgadzasz –rzekła.
–To fajnie …liczę, że w końcu nie będzie mi się nudzić.
– A, więc to tak ? - spojrzała.
 – Możliwe, ale też zaciekawiłaś mnie …mało osób mnie ciekawi –zaczęłam iść obok niej
– To co robimy ?

< Na razie słabo z weną xD więc co robimy ? :) >

Od Rachel cd Leona

Przed nami stała grupka centaurów, wszystkie były uzbrojone w łuki i kołczany. Największy z nich wyszedł przed szereg.
- Wy, którzy śmiecie stąpać po naszej świętej ziemii, zostajecie skazani przeze mnie, Oriona, syna Obsydiana z rodu Księżycowych Gałek Ocznych Samurajów Japońskiej Skoczni, namiestnika króla niegdysiejszej cywilizacji zjednoczonych centaurów oraz pierwszego potomka Merlina, na śmierć! - Mówił z wielkim przejęciem, jakby długo ćwiczył tę kwestię przed lustrem czy coś w tym stylu. Nie ma co, interesująca postać...
- Ja, Kryspian z rodu Wandetów, potomek niegdysiejszego króla oraz niedoszły władca naszej cywilizacji, sprzeciwiam się tej decyzji ze względu na pakt między nami a magicznymi wilkami o zatrzymaniu rozlewu krwi do chwili, gdy słońce wzejdzie na zachodzie a zajdzie na wschodzie! Bracia, dobrze wiecie, że nie możemy sobie pozwolić na wybuch nowej wojny i to przez jakieś dzieciaki! Za dużo krwi zostało już przelane w niegdysiejszych wojnach, nie pozwólmy sobie na stratę kolejnych cennych umysłów w naszych szeregach, powstrzymajmy się! Orionie, jesteś mym wielkim przyjacielem, i ufam twemu intelektowi. Wierzę, że nie postąpisz lekkomyślnie tylko ze względu na Walburgię, wiesz przecież, że nie możesz postępować tak lekkomyślnie tylko ze względu na znalezienie się w pobliżu granicy dwójki dzieci. Pamiętaj, zemsta prowadzi tylko do kolejnej zemsty! - Patrzyłam już mocno zdziwiona na centaury, które się ze sobą kłóciły. Nie ma co, to był dość specyficzny widok... W dodatku chyba zapomnieli o naszej obecności...

< Leo? Ja tam nadal jestem na pogrzebie mojej weny [*] xD>

środa, 22 lipca 2015

Od Ariozyn CD Lakoty

Spacerowałam sobie po lesie, gdy nagle zobaczyłam jakiegoś człowieka robiącą kulę ze śniegu. Podeszłam odrobinę bliżej i zaczęłam się złowieszczo uśmiechać. Osoba zauważyła mnie i zamieniła się waderę. Podeszłam do niej pewnie i powiedziałam:
- No witam, witam.
- Kim jesteś? - zapytała trochę niepewnie wadera.
- Jestem Ariozyn.
- Lakota.
Podałam jej łapę. Wadera uśmiechnęła się. Popatrzyłyśmy sobie w oczy. Wykorzystałam ten moment i ją oślepiłam na kilka sekund tak dla żartów.
- Ej, nic nie widzę! - krzyknęła.
- Zaraz ci przejdzie - odparłam spokojnym tonem.
Po chwili wadera popatrzyła na mnie. Zapewne już widziała wszystko.
- Nie bądź na mnie zła, po prostu lubię dokuczać innym i czasami krzywdzić.
- No ja też lubię zadawać innym ból - wadera uspokoiła się.
- Mogłabyś zostać moją przyjaciółką. Lubię wilki o nieco złowieszczym charakterze.
- Czyli jesteś zła?
- No tak, ale gdybym miała przyjaciela to dla niego bym była milsza.
Uśmiech wogóle nie znikał z mojego pyska. Chciałabym mieć kogoś, z kim mogłabym spędzać czas, dokuczać innym itp.
- Wybór zależy od ciebie. Jak chcesz się ze mną zaprzyjaźnić, to powiedz mi to, a jak nie, to nic nie mów.
Odwróciłam się tyłem do niej i zaczęłam powoli iść w głąb lasu.

< Lakota? Więc jak?> 

wtorek, 21 lipca 2015

Od Lakoty

Śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg tyle śniegu masa śniegu tam gdzie dotarłam dawno tyle nie było chociaż nie widziałam o dziwo że temperatura była na plusie bieg się trzymał wskoczyłam w zaspy zaczełam bawić się jak jakiś mały szczeniak puźniej naszła mnie myśl by ulepić dziś bałwana zmieniłam się w człowieka i zaczełam lepić duźą kulę ale mi nie wychodziło
-Co ten śnieg? -spojżałam w zarośla ktoś tam stał przygladał mi się z uśmiechem na pyszczku

< Ktosiu? i tak na pewno nikt nie odpisze...> 

Od Arrowa cd Aeri

Szliśmy spokojnie. Wiatr nie był zbyt silny, więc dało się spokojnie iść. W końcu jednak doszliśmy do ruin.
- Możemy iść do środka? - Spytała.
- Jasne. Chodź.
Weszliśmy w głąb ruin. Niedaleko nas, coś zapiszczało.
- Co to? - Aeria lekko się odsunęła. Ja się zaśmiałem.
- To mysz.
- Ej, nie śmiej się!
- Dobrze, dobrze. Może się pościgamy? - Zaproponowałem.

<Aeria?>

poniedziałek, 20 lipca 2015

Od Aerii CD Astera

-Najszybciej, jak to możliwe. Może nawet teraz... Ale najpierw musimy zaopatrzyć was w coś, co je pokona-Rico zrobił tajemniczą minę, a Aster, chyba lekko poirytowany zatkał mu pysk łapą.
-Koniec paplania. Odwalamy robotę i spadamy... A mogłem nie rzucać w nią śnieżką...-ostatnie zdanie powiedział ciszej. Rico zaczął udawać obrażonego.
-Skoro tak, sami targujcie się z Blue...
-A żebyś wiedział, że będziemy... Zaraz wygadasz jej w ogóle wszystko-mruknął niezbyt zadowolony. Rico przewrócił oczami i odpowiedział mu coś cicho w odpowiedzi, na co oberwał w głowę. Odszedł chichocząc cicho, a Aster chyba się na mnie obraził, bo ruszył bardzo szybkim krokiem przed siebie. Dogoniłam go i klepnęłam przyjacielski w bark.
-Będzie dobrze. Może jeszcze nie wiem, o co chodzi, ale zobaczysz, że pomogę-uśmiechnęłam się lekko. Basior tylko westchnął i pokręcił głową.
-Będą z tego kłopoty... tylko potem nie zwalaj na mnie...-powiedział po chwili milczenia.
-Nie mam zamiaru na nikogo nic zwalać...-wywróciłam oczami. Nagle Aster niespodziewanie skręcił w ciemną uliczkę. Zatrzymał się na jej końcu, przed jakimś starym, śmierdzącym tunelem, ukrytym za koszami na śmieci.
-Niezbyt przyjemne miejsce...-mruknęłam mierząc wzrokiem oślizgłe ściany, ginące w mroku.
-Poczekaj, aż zwiedzisz kanalizaję. Bardzo przyjemne miejsce...-przewrócił oczami. Ech... teraz przynajmniej wiem, na co się piszę... Aster wszedł do tunelu i ruszył prosto w ciemność, która wydawała się kotłować, i była prawie że namacalna. Pod łapami coś chrzęściło, ale chyba wolałam nie wiedzieć, co to jest. Gdzieś z boku słychać było kapanie wody, która spadała na coś miękkiego... Mimowolnie wzdrygnęłam się. Nie zgubiliśmy się tylko dzięki niebieskiej poświacie na końcu tunelu. A może po prostu Aster znał drogę? Nieważne. Wreszcie stanęliśmy na lodowatych, śliskich kamieniach, którymi wyłożona była część na końcu tunelu. Basior zapukał trzy razy w ścianę, która wydała dziwny dźwięk, jakby pustego drewna. Po chwili otworzyła się... Nie, to były drzwi, na których ktoś namalował skały. Za nimi stał granatowy wilk. Końcówki uszu i ogona miał neonowo niebieskie, na podobny kolor świeciły wzory na jego grzbiecie.
-O, kogo my tu mamy! Szanowny Aster zaszczycił nas swoją obecnością!-jego również niebieskie oczy rozbłysły dziwnym blaskiem, a potem spojrzał na mnie.
-Stary George wymiękł, co? Tylko pilnuj tej tu, mogą się nieźle uśmiać...-dodał z dziwnym uśmiechem.
-Wiem, po za tym to nie jest twoja sprawa. Chcę dwa worki proszku z białych kwiatów i rękawice z jadem Inferiusów. Dwie pary-powiedział twardo Aster. Instynktownie czułam, że nie powinnam wtrącać się w rozmowę.
-No niewiem... To dość dużo... Musiałbym się zastanowić...-dziwny wilk oblizał wargi. Jak mu było? Chyba Blue... Mam dziwne wrażenie, że nie polubię gościa...
-To tylko to co zwykle. I liczę na kolejne rabaty...
-No nie wiem. Tym razem to nie George tu stoi...
-A co ma to do rzeczy?
-On potrafił ładnie poprosić. Ty tylko chcesz-wydął warki i machnął lekceważąco łapą.
-Proszę?-Aster powiedział to takim tonem, jakby jedno zwykłe proszę miało sprowadzić na nas katastrofę. Chociaż biorąc pod uwagę okoliczności...

 <Aster? xD Przepraszam za brak weny no i brak internetu... :/ I za opóźnienia też xD Miało być już dwa dni temu, ale dopiero dzisiaj zwiedzaliśmy zamki xD Właściwie, to jeszcze tu jesteśmy, dlatego wreszcie mogę wysłać x3>

Od Aerii CD Arrowa

-To co dzisiaj robimy?-zapytałam z uśmiechem Arrowa, kiedy tylko go zobaczyłam. Perspektywa kolejnego dnia w miłym i normalnym towarzystwie, które nie boi się, że zaraz wyleci w powietrze była bardzo dobrą perspektywą.
-Możemy pójść na przykład nad morze i poślizgać się po lodzie, albo po prostu pospacerować-zaproponował.
-W sumie to nie jest zły pomysł, tylko czy ten lód się na pewno nie załamie? Po za tym, kiedy ostatnio byłam nad wodą, to pływały tylko pojedyncze kry...
-To może do ruin zamku? Tam jeszcze na pewno nie byłaś...
-Okej. A są tam duchy?-uśmiechnęłam się jeszcze szerzej niż dotychczas.
-Nie wydaje mi się... Ale niedługo będziesz mogła sprawdzić-odwzajemnił uśmiech.

 <Arrow? Przepraszam, że tak długo, ale tu jest beznadziejny internet... LTE nie dociera, a wi-fi jest tak wolne, że nawet nie mam co marzyć, o sprawdzeniu poczty... :/>



piątek, 17 lipca 2015

Od Ariozyn do Edwarda


Przez dłuższy czas uciekałam przed tą okropną strażą. Starałam się ich zgubić. I chyba mi się udało. Brawo ja. Rozglądałam się przez chwilę. Nie widziałam ich. Uśmiechnęłam się. Trochę się zmęczyłam tym całym bieganiem. Postanowiłam odpocząć, lecz gdy usiadłam, usłyszałam szelest liści. Dźwięk dobiegał zza krzaków. Popatrzyłam na krzaki i zauważyłam parę wilczych uszu wystających z krzaków. Pomyślałam, że to pewnie jeden z tych okrutnych strażników. Przyjęłam postawę gotową do walki. Z jednym poradzę sobie. Zza krzaków wyszedł jakiś basior.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię - powiedział spokojnym głosem wilk.
- Mam nadzieję - odparłam. Zrobiłam się spokojniejsza.
- Śpieszysz się gdzieś?
- Nie śpieszę się tylko uciekam.
- Przed kim?
- Przed strażą.
- Jaką?
- Nieważne - warknęłam. Nie lubię odpowiadać na dużo pytań.
- Dobrze, dobrze... A tak w ogóle jestem Edward, ale mów mi Eddie.
- Ariozyn.
- A może chcesz dołączyć do Watahy Jasnego Blasku?
- A co będę z tego miała? - zrobiłam poważną minę, bo w końcu po co miałabym dołączyć do tej watahy. Zapewne wszyscy są tacy, jak on, czyli mili do bólu.
- No jak dołączysz, to wtedy żaden wilk z tej straży nie będzie mógł cię skrzywdzić, dopóki będziesz na terenach watahy.
Uśmiechnęłam się lekko. Basior też. Pewnie wiedział, że się zgodzę.
- Dobrze, dołączę. Tylko pokaż mi tereny watahy, ponieważ muszę wiedzieć, gdzie jestem bezpieczna.
Eddie popatrzył w moje oczy, jakby chciał z nich coś wyczytać, lecz ja odwróciłam się. Mam nadzieję, że nie umie czytać w myślach, ponieważ nie lubię, jak ktoś mi w głowie siedzi. Po chwili zdenerwowana zapytałam:
- Więc jak?

< Eddie?>

czwartek, 16 lipca 2015

Nowa wadera!

Witaj Ariozyn!


Od Arrowa do Flame

Spałem, gdy nagle, do mojej jaskini wbiegła jakaś wadera..Po chwili zorientowałem się, że to Flame. Wyglądała na zdenerwowaną, a równocześnie nieco wystraszoną.
- Flame? Coś się stało?- Spytałem. Wadera trochę zmieszana odparła :
- Nie, nie... Tylko zły sen.
Wtedy, szczeniaki się obudziły i skoczyły na Flame. Teraz wadera była w śmiercionośnym uścisku. Lily jak i Imm i Flame śmieli się, a ja z nimi.
- Dajcie Flame odpocząć.- Powiedziałem. Szczeniaki wstały z wadery, a ta się otrzepała.
- Może gdzieś pójdziemy?- Spytała Lily.
- Nie wie...- Nie dokończyłem zdania, gdy przerwała mi Flame.
- Pójdziemy! - Odparła z uśmiechem.

<Flame? ^^ >

środa, 15 lipca 2015

Od Flame cd. Arrowa

Ruszyłam w kierunku mojej jaskini. Weszłam do niej. W kącie leżało trochę mięsa i kości. Zwinęłam się w kłębek w drugim rogu i zasnęłam. Koszmary...
Szłam lasem z moimi braćmi - Nico i Percym. Każdy z nas patrzył przed siebie. Ale w końcu nie wytrzymałam - spojrzałam na Nico. I wtedy wrzasnęłam. Na moich oczach cała skóra i futro opadło z basiorów, teraz byli jedynie szkielety. Wrzasnęłam ponownie. Ziemia się otworzyła i wszyscy spadliśmy do Hadesu. Stałam samotnie na Łąkach Asfodelowych. Wyciągnęłam szyję i zaczęłam węszyć. Ruszyłam za zapachem. Stanęłam przed wrotami pałacu Hadesa. Zmieniłam się w człowieka i pchnęłam wrota. Weszłam śmiało do środka. Kiedy szkielety mnie dostrzegły, machnęłam lekceważąco ręką. Fala ognia się przetoczyła przez trupy. Kiedy ogień opadł ze strażników pozostały tylko zwęglone kupki. Pchnęłam kolejne wrota. Siedział tam Hades na swoim tronie, a niedaleko niego siedziała moja rodzina. Matka spojrzała na mnie z cieniem wyrzutu. Skinęłam im głową i spojrzałam gniewnie na boga.
-Czego ode mnie chcesz panie Hadesie? - powiedziałam tonem lepiącym się od słodkiego jadu.
-Ach, nasza droga Hazel - tak, moję imię w formie człowieka brzmi Hazel. Tak właściwie to moje drugie imię, ale nieużywanie w formie wilka. Zabawne? - Przyszłaś nas odwiedzić?
Moja ręka automatycznie powędrowała do pasa na spodniach i zacisnęłam rękę wokół rękojeści sztyletu. Hades to zauważył.
-Nie próbuj się bronić tym swoim nożykiem - powiedział szyderczo. Oczy mi pociemniały od gniewu. Wstał Percy.
-Hazel - rozłożył ramiona. Miałam ochotę do niego podejść, przytulić się do niego, jak dawnej...
-Cóż... Chyba wszyscy wiemy, że chcesz wyprowadzić najpierw braci, a potem może rodziców... To nie jest tajemnica. Ale... - Hades pochylił się ku mnie. - Nie uda ci się to - parsknął szyderczym, lodowatym śmiechem. Uśmiechnęłam się chłodno.
-Tak... Tylko Hadesie mi się to uda. Ponieważ mam mniej rozdęte ego i nie uważam, że moje terytorium jest tak bezpiecznie, że nie trzeba sobie zawracać głowy ochroną granic. I dlatego mi się uda. Bo nie uważam, że jestem całkowicie bezpieczna - uśmiechnęłam się drwiąco. Hades ryknął z wściekłości, a szkieletowi wojownicy żniżyli... Co to oni mieli? Pila? A więc pochylili pila i ruszyli do ataku. Rozłożyłam ramiona i każdego z wojowników pochłonął ogień. Hades skierował na mnie rękę i zaczął wymawiać formułę kiedy usiadłam gwałtwonie. Brązowe, kręcone włosy opadły mi na twarz. Złote oczy rozszerzyły się z przerażenia. Po chwili się otrząsnęłam. Zmieniłam w wilka i ruszyłam w kierunku jaskini Arrowa.

 <Arrow?> 

Od Arrowa cd Flame

Poszliśmy coś upolować. Na polanie, były 2 wielkie jelenie i 4 łanie. Zaczailiśmy się na jelenia. Odłączył się od reszty.
- damy radę? - Spytała Flame.
- Oczywiście! - Uśmiechnąłem się. Powoli poszliśmy. Byliśmy już bardzo blisko i skoczyłem na szyję ofiary a Flame na grzbiet. Gdy już był martwy, zaczęliśmy jeść.
- Wiesz.. - Zaczęła.
- Dzień z tobą był super.
- Z tobą też.
Skoczyliśmy jeść, a na niebie pojawiły się gwiazdy.
- Piękne. - Westchnęła wadera. Chwilę patrzyliśmy na piękne niebo. Nagle usłyszeliśmy ryk.
- Może już chodźmy. - Powiedziałem szybko. Pożegnaliśmy się.
- Było fajnie. Trzeba to kiedyś powtórzyć. - Zaśmiała się. Wszedłem do swojej jaskini, w której czekał Dj i szczeniaki.
- Dzięki Dj.
- Nie ma za co. Pa!
Wyszedł z jaskini. Ja i szczeniaki zasneliśmy.

<Flame?>

wtorek, 14 lipca 2015

Od Astera do Mery

-To też jest w porządku... No dobra, nieważne... Nie każdy musi umieć gadać z kwiatkami... w sumie jak sama zauważyłaś, wygląda to trochę dziwnie...-uśmiechnąłem się z zakłopotaniem.
-Rzeczywiście to dziwnie wygląda...-mruknęła wilczyca.
-No tak... A, stokrotka mówi, że mam ci przekazać, że bardzo ci dziękuję-kwiatek od kilku sekund próbował zwrócić na siebie naszą uwagę.
-Aha... okej-Mery chyba nie była przekonana co do gadania z roślinami.
-No dobra. Czego chciałabyś się nauczyć, oprócz takich głupot jak gadanie z roślinami?-zapytałem.

 <Mery? Przepraszam, że tak długo, ale w Niemczech internetu nie było, no i żadnej weny twórczej co do nauki o kwiatkach XD Przepraszam...>

Od Astera CD Aerii

Rico zaprowadził nas na tyły karczmy. Cała tylna ściana była ogrzewana dzięki wielkiemu piecowi.
-Proszę bardzo-uśmiechnął się. Aeria natychmiast podbiegła do muru i z wyrazem ulgi na pysku położyła się pod murem. Pokręciłem głową z uśmiechem, a Rico walnął mnie łapą w bark. Spojrzałem na niego z wyrzutem, a ten tylko znacząco poruszył brwiami.
-Twoja dziewczyna?-zapytał konspiracyjnym szeptem. Westchnąłem i wzniosłem oczy do nieba.
-Nie, znamy się pierwszy dzień. Po za tym ja nie podrywam każdej wadery, która znajdzie się w zasięgu wzroku...-pies machnął lekceważąco łapą i uśmiechnął się szeroko.
-Nie było tematu. Tak w ogóle, to wiesz... Dawno cię tu nie było, no i wiesz... Znowu pojawiły się w mieście w kanałach...-zobaczyłem, że uszy Aerii poruszyły się nieznacznie i gestem kazałem mu przestać mówić. Jej nie będę w to mieszał...
-No dobra. Postaram się to załatwić... tylko tym razem zgaduję, że George nie pomoże, nie?-westchnąłem.
-No niestety nie. Po ostatnim wypadku ledwo chodzi, nie mam mowy o walce...-westchnął.
-A o co chodzi?-nawet nie zauważyliśmy, kiedy Aeria pojawiła się koło nas. Oboje podskoczyliśmy na dźwięk jej głosu.
-Nie strasz nas tak...-mruknąłem, a ona przewróciła oczami.
-To o co chodzi? Mogę spróbować pomóc...-Rico popatrzył na nią wzrokiem "fachowca".
-A umiesz walczyć?-zapytał.
-Owszem. A o co chodzi?-była coraz bardziej zaciekawiona.
-To na pewno nie jest...-zacząłem, jednak Rico mi przerwał.
-Nie panikuj. Może i basiorem nie jest, ale wygląda na silną... No więc tak. W naszych podmiejskich kanałach zalęgły się potwory znane jako Reary. Skrzyżowanie małpy i dzikiego kota. Dodatkowo mają moce mieszania w głowie. Trzeba być silnym psychicznie... Ostatnio przydarzył się wypadek, ponieważ George był rozkojarzony... No i bum. Tak więc moja droga, jesteś gotowa?-powiedział to takim tonem, jakby opowiadał jakąś tajemniczą historię. Westchnąłem i popatrzyłem błagalnie w chmury. Miałem dziwne wrażenie, że spędzenie z Aerią kilka dni sam na sam nie skończy się normalnie. Tym bardziej, że jej oczy błyszczały z ekscytacji, która powoli zaczęła udzielać się też mi.
-Jasne! To kiedy wyruszamy?

 <Aeria? :3 Przepraszam, że tak długo nie pisałem ani mnie na howrse nie było, ale w Niemczech infernetu nie było... xd>


Od Flame do Arrowa

Tak naprawdę dzień u boku Arrowa był dniem przyjemnym. Pokazał mi Las Camber, Polanę Iris, Góry Lamei, Wodospad Mapela. Kiedy doprowadził mnie nad Morze Salva roześmiałam się i pognałam pomostem. Kiedy byłam na samym końcu wyskoczyłam w powietrze. Miałam ochotę rozłożyć skrzydła, ale się powstrzymałam. W powietrzu obróciłam się parę razy w powietrzu i spadłam jak korkociąg do wody rozchlapując ją wszędzie, nawet na pomost. Wynurzyłam się, łaknąc powietrza. Ochlapałam lekko Arrowa.
-No chodź! Nie bądź mięczakiem! - zawołałam rozpromieniona. Arrow wskoczył za mną i przez chwilę chlapaliśmy się jak szczeniaki. Było wesoło i przyjemnie, a na finał tego wspaniałego dnia poszliśmy na polowanie.

<Row? '')>

niedziela, 12 lipca 2015

Od Arrowa cd Flame

- A więc, chodźmy do Alfy.- Uśmiechnąłem się. Poszliśmy do jaskini Eddiego. Siedział tam.
- Eddie! Co powiesz na nową czlonkinię watahy?- Spytałem.
- Z chęcią!- Zaśmiał się. Flame podeszła niepewnym krokiem w stronę Alfy.
- Flame.- Przedstawiła się.
- Eddie.
- Cóż.. Skoro już należysz do watahy, to może przedstawię ci jej członków?- Spytałem. Wadera z uśmiechem kiwnęła głową. Poszliśmy do Aishy, Daisy, Sakury i innych. Wszyscy miło ją powitali.
- A.. Pokażesz mi tereny?- Spytała.
- Jasne.

Flame? 

Od Flame

Wędrowałam spokojnie przez las. Nagle poczułam zapach innego wilka. Zesztywniałam i skoczyłam w krzaki. Po chwili ścieżką którą szłam przeszedł wilk. Basior. Wyszłam cichutko z zarośli i poszłam za nim. Doszedł do granic jakiegoś terenu. Zdaje mi się że watahy. Niestety - zdradziłam się moją obecnością nadeptując na suchą gałązkę. Odwrócił się.
-Kim jesteś? - zapytał. Trochę przypominał Nico.
-A ty? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Arrow - odparł niepewnie.
-Flame i tak, jestem waderą - powiedziałam.
-Należysz do jakiejś watahy? - zapytał. Pokręciłam głową. Od dwóch tygodni błąkałam się bez celu po świecie.
-A ty? Należysz tutaj? Jesteś samcem alfa? - zapytałam. Pokręcił głową.
-Nie. Znaczy... Należę tu, ale jestem samcem beta - wyjaśnił po chwili wahania.
-Spokojnie, nie jestem wrogo nastawiona - roześmiałam się. Po chwili on też się roześmiał.
-A więc jak? Chcesz dołączyć? - zapytał. Pokiwałam z zapałem głową.

< Arrow?> 

Nowa wadera!

Witaj Flame!
 


sobota, 11 lipca 2015

Od Leona cd. Rachel

 
Uśmiechnąłem się i znów chwyciłem ją za rękę.
-Chodź. Mam pewne specjalne miejsce - uśmiechnąłem się tajemniczo. Szliśmy bardzo długo, aż niebo zaczęło się różowić, ale nie bardzo nas to obchodziło. Doszliśmy po paru godzinach, ale od razu wyczułem, że coś jest nie tak... Polana, a właściwie las był piękny, tajemniczy i lekko przerażający.
 
Szliśmy gdy nagle nad moim ramieniem w drzewie utkwiła strzała. Odwróciliśmy się gwałtownie.
-Co to? - wyszeptała Rachel.
-Nie wiem - mruknąłem, na mojej ręcę zapłonął ogień.

< Rek? Wybacz za długie niepisanie, ale w międzyczasie byłam na pogrzebie mojej weny. Inicjatywę oddaje pani, madame. xD>

poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Arrowa cd Aerii

- Uh.. No tak. Ja idę, pa
Wstałem i ruszyłem w stronę jaskini.
- Czekaj.
Wadera mnie dogoniła.
- Hm?
- Może.. Jutro się spotkamy?
- Nie wiem jak ze szczeniakami.. Ale Dj powiedział, że gdzieś z nimi pójdzie.
- Mhm. Jak coś, to przyjdź.- Uśmiechnęła się. Odwzajemniłem to. Gdy doszedłem do jaskini, Lily i Imm radośnie skoczyli na mnie. Zasneliśmy. Rano, przyszedł Dj.
- Chcecie iść na wycieczkę?- Zapytał radośnie.
- Tak!- Krzyknął Imm. Wyszli. Jeszcze leżałem. Ogarnąłem się i poszedłem do Aerii.

<Aeria? :3> 

Od Edwarda CD Naminy

Westchnąłem ciężko.
-Czy myślisz, że normalny wilk.. Nie wie jak się nazywa?- zapytałem po chwili namysłu.
-Ja wiem.. Namina się nazywam... Tak mi mówiłeś.- odparła.
-Namina proszę cię, wyjdź na dwór i się przewietrz. Muszę porozmawiać z Eddim.- poprosił Riki. Wadera skinęła głową i wyszła z pokoju.
-To co jej jest?
-Nie wiem... Możliwe, że pod wpływem stresu jej mózg tak na to wpłynął. Namina teraz będzie poznawać wszystko od nowa.- rzekł.
-Na to wygląda.. To co mam zrobić?
-Zabierz ją w miejsca gdzie już kiedyś była, może coś sobie przypomni.
 
<Namina? :)>

Od Aerii CD Astera

-Jesteś złośliwy!-zawołałam i zaczęłam biec za Asterem. Pomimo pełnego brzucha dogoniłam go bez większych trudności. Skoczyłam na niego i oboje wylądowaliśmy w głębokiej, bardzo mokrej zaspie. Szybko wstałam i wytrzepałam śnieg z futra.
-Przez ciebie zaraz będzie mi zimno-wystawiłam mu język.
-E tam, przesadzasz. Przynajmniej trochę się poruszałaś...-wyszczerzył zęby, na co walnęłam go w bark i odwróciłam się do niego tyłem.
-No dobra... Poddaję się. Znam pewne miejsce, gdzie będzie ci ciepło...-westchnął unosząc przednie łapy do góry. Popatrzyłam na niego z powątpiewaniem.
-Raczej wątpię... Ale prowadź, miłośniku ruchu-przewróciłam oczami. Mruknął tylko coś pod nosem i zaczął iść w głąb lasu. Jednak wyraz jego twarzy nie był przekonujący.
-Ty na pewno wiesz, gdzie my idziemy?-zapytałam.
-Oczywiście. Tylko nie jestem pewien, czy ci się tam spodoba...-westchnął.
-Dlaczego miałoby mi się nie...-nie dokończyłam zdania, ponieważ wyszliśmy z lasu i właśnie mijaliśmy mur ludzkiej osady.
-To wiele wyjaśnia... Mam nadzieję, że wiesz co robisz?-rozejrzałam się niepewnie dookoła. Szliśmy jakąś cienką uliczką, a domy zdawały się zamykać nad nami.
-Oczywiście. Zaraz dojdziemy do...
-Aster!-z naprzeciwka wyskoczył na nas jakiś pies krzycząc radośnie imię basiora.
-Cześć stary! Dawno cię nie widziałem!-wyszczerzył się wspomniany wcześniej wilk.
-No bo dawno cię to nie było... Nich zgadnę... Znowu jest ci zimno i potrzebujesz najlepszej miejscówki?-zapytał wesoło machając ogonem.
-Nie, tym razem to nie ja. Aeria się zaraz na mnie obrazi, jak nie zrobi jej się cieplej...-przewrócił oczami, na co fuknęłam i zadarłam głowę do góry. Obaj się zaśmiali.
-Coś się znajdzie. O tej porze jeszcze nikogo nie ma...

 <Aster? xD>

Od Aerii CD Arrowa

-Podobno w zorzy mieszkają duchy wszystkich zwierząt...-mruknęłam cicho, obserwując światła na niebie.
-Wierzysz w takie rzeczy?-zapytał Arrow.
-Nie we wszystkie takie historie... Ale ta mi się szczególnie podoba. Wyobraź sobie, jak to by było mieszkać w, czy na czymś takim...-rozmarzyłam się. Nagle wpadł mi do głowy świetny pomysł.
-Hej, wiem, gdzie będzie to jeszcze lepiej widać!-zawołałam z wielkim uśmiechem.
-A dokładniej?-popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
-Przez zamarznięty wodospad. A tak się składa, że znam jeden...-od razu skierowaliśmy kroki do mojej jaskini. Kiedy doszliśmy, zastaliśmy piękny widok. Światło bijące od zorzy przebijało się przez zamarzniętą wodę i tworzyło piękne cienie na ścianach. Przez chwilę obserwowaliśmy to w ciszy, jednak szybko się zreflektowałam.
-Ups, przepraszam...-mruknęłam.
-Za co?-popatrzył na mnie zdziwiony.
-Że zabrałam ci tyle czasu... Przecież ty musisz jeszcze dziećmi się zająć...-westchnęłam.
-Po za tym już późno. A ja muszę jeszcze coś zrobić...-dodałam.

 <Arrow? xD>

sobota, 4 lipca 2015

Od Naminy CD Edwarda

Wilk przywitał się. Lecz ja jej nie pamiętam. Nie mogłam sobie przypomnieć kim ona jest. Jakaś wadera... Tyle to ja wiem.
- Kim jesteś? - zapytałam. Wciąż stałam osłupiona wpatrując się w wadere.
- Tasha - uśmiechnęła sie mówiąc to.
Za nim zdarzyła cokolwiek powiedzieć, a ja cokolwiek usłyszeć, zostałam pociągnięta przez Edwarda. Potknęłam sie lecz w miare szybko podniosłam.
Weszliśmy do pokoju w którym siedział jakiś wilk. Dziwnie go znałam, a jednak był on dla mnie całkowicie obcy.
- Witajcie, co Was sprowadza? - zapytał basior. Kurde, jak ja znałam ten głos. Tylko skąd?
- Znam Cię? - zapytałam, tak prosto z mostu.
- Tak, znasz mnie, Namino - powiedział spokojnym głosem.
Ja tylko pokiwałam głową. Nastapila cisza.
- A więc, coś się stało? - zapytał basior którego ponoć znałam.
- Tak, chyba jakas nagła utrata pamięci... Kiedy się spotkaliśmy dzisiaj to mnie nie pamietała, zupełnie osłupiała była... - opowiadał Edward.
- Yhm, wszystko możliwe. Wiesz jak mam na imię? - zapytał.. No ten, ten taki.
- Niee... A jak?
- Jestem Riki, poważnie mnie nie pamietasz? A jego? - tu wskazal Edwarda.
- Nie pamietam, chociaż chyba sie znaliśmy, albo to takie déjà vu. Dzisiaj go poznałam, to Edward. - rzekłam nieco podenerwowana.
- A wiesz gdzie jesteś?
- No gdzieś napewno, na przykład tu - mówiłam po czym zrobiłam krok w tył i dodałam:
 - albo tu.
- No, poczucie humoru jej wróciło - mruknął pod nosem Edward.
- Wiesz kim jesteś?
- Wilkiem. I podobno mam na imię Namina.
- Nie podobno tylko na pewno. - rzekł Riki.
- Po co tyle pytań? - zapytalam.

< Edward>


piątek, 3 lipca 2015

Od Mery CD Astera

-Nadal nie rozumiem.. Kwiatek z natury nie czuje... Zwierzęta tak, ale rośliny?
-Dojdziesz do tego.- odparł spokojnie wpatrując się w moje futro. Westchnęłam zrezygnowana. Może mi się uda.. Mam nadzieję. Spróbowałam jeszcze raz zastanowić się nad ,,uczuciami" roślinki. Może ona jednak coś tam czuje.. tylko nie potrafi tego pokazać? W końcu ewolucja nie była hojna dla roślin. Nie ruszały się, nie wydawały jakichkolwiek dźwięków. Taki wilk w śpiączce. Okrążyłam roślinkę próbując do tego dojść co czuje, ale cały czas czułam wzrok basiora.
-Napatrzyłeś się już? Tak, tak, mam świecące, kolorowe futro.- zapytałam z lekką nutką poirytowania. Wilk odwrócił szybko wzrok. Odwróciłam ponownie wzrok w stronę rośliny. Delikatnie dotknęłam ją w listek.
-Naprawdę nie mam pojęcia.. Już bardziej rozmowny jest królik.
-Tak a propos, jesteś głodna?- zapytał. Prawdziwy wilk... Myśli tylko o jedzeniu.
-Nie jem mięsa jeżeli chodzi ci o polowanie. Nie toleruje zabijania innych stworzeń dla zaspokojenia swoich potrzeb. Jest to po prostu niemoralne.- wyznałam. Pomyślałam intensywnie o roślinie i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam zakwitła w piękne niebieskie kwiatki.
-Tylko to jestem w stanie zrobić..

<Aster?>

Nowa wadera!

Witaj Miza!


Od Arrowa cd Aerii

Zaciekawiło mnie pytanie wadery.. Może ma jakieś kłopoty? Ale teraz nie jest czas na takie pytania.
- Może pójdziemy do Lasu Cohin?- Zaproponowała Wadera.
- Z chęcią- Odparłem. Poszliśmy wolnym krokiem. W końcu doszliśmy. Śnieg przykrywał kolorowe liście, powietrze było nadzwyczaj ciepłe... Między mną i Aerią nastała niezręczna cisza.. Postanowiłem ją przerwać i popchnąłem waderę, a ta wpadła w śnieżną zaspę.
- Ej!
Wygrzebała się z niej, po czym rzuciła we mnie śnieżką. Bawiliśmy się tak dobre 10 minut. Zaczął padać śnieg, niebo się ściemniało.
- Cóż, chyba koniec zwiedzania na dziś.- Uśmiechnąłem się.
- Jeszcze chwilę.
Powiedziała, patrząc na niebo nad sobą. Spojrzałem w to samo miejsce co ona. Nagle, na niebie pojawiła się zorza.

<Aeria? ^^> 

czwartek, 2 lipca 2015

Od Astera

Już od kilku godzin tropiłem sarnę. Nie chodziło o to, że nie umiem jej złapać. Bardziej było mi szkoda biednego zwierzęcia... Niestety mojemu żołądkowi nie. Sarna teraz wyglądała wyjątkowo apetycznie, kiedy na polanie próbowała wydostać spod warstwy śniegu jakieś nadające się do jedzenia korzenie. Westchnąłem ciężko i wyskoczyłem z krzaków prosto na zwierzę. Nie zdążyłem jednak do niego dopaść, ponieważ ktoś był ode mnie szybszy. Zobaczyłem tylko rude smugi i zwierzę właśnie upadło na ziemię. Wyhamowałem już przed nim. Wadera trzymająca łapę na rozerwanej krtani zwierzęcia popatrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem.
-Przepraszam, ża zabrałam ci obiad... Od rana nic nie jadłam...-westchnęła cicho. Uśmiechnąłem się lekko.
-Nie ma problemu. Możemy się przecież podzielić... Ja nie umiem zabijać zwierząt... zawsze mi ich szkoda. Tak więc nawet ci dziękuję. Jestem Aster, a ty?-wyciągnąłem do niej łapę.
-Aeria. To chyba ja powinnam podziękować za wyrozumiałość...-również się uśmiechnęła. Kiedy już zjedliśmy wszystko, Aeria ziewnęła leniwie.
-Zawsze po jedzeniu nic mi się nie chce...-mruknęła i opadła ciężko na śnieg przymykając oczy. Wpadłem wtedy na świetny pomysł. Ulepiłem ze śniegu śnieżkę i rzuciłem nią prosto w ucho wadery. Poderwała się natychmiast i zaczęła wytrzepywać z ucha śnieg. Potem popatrzyła na mnie.
-Co to miało być?-zapytała.
-Zabawa w berka. Ty gonisz. Trzeba cie trochę rozruszać...-wyszczerzyłem zęby i zacząłem uciekać.

 <Aeria? :3> 

Od Aerii CD Arrowa

- W sumię ciekawa umiejętność. Ale hipnotyzujesz też w... dobry sposób, nie?-zapytałam.
-To znaczy?-popatrzył na mnie nierozumiejącym wzrokiem.
-Czyli na przykład teraz kazałeś mu się nie ruszać, nie? Czyli gdyby na przykład ktoś miał jakiś ogromny problem, to mógłbyś zahipnotyzować go tak, żeby o tym zapomniał?-spróbowałam wyjaśnić moje przemyślenia. Przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.
-Teoretycznie tak. Nigdy jednak tego nie próbowałem. Po za tym nie wiem, ile takie coś by działało. Pewnie tylko przez ten czas, kiedy patrzyłbym temu wilkowi w oczy. A czemu pytasz?-tym razem patrzył podejrzliwie.
-Nie, tak po prostu się zastanawiałam, na ile możesz wniknąć w psychikę innych.... Nieważne. Nie było pytania...-odpowiedziałam i odwróciłam wzrok. Perspektywa pomocy przyjaciółce była kusząca, ale skoro to nie jest na stałe...

 <Arrow? xD Totalnie nie mam siły nawet podejść do komputera... Tak więc przepraszam za wszelkie błędy, pisane przez telefon x3>

Od Astera CD Mery

-Jasne, czemu by nie? Tylko ja też nie wiem wszystkiego... Głównie dlatego rozmawiam z roślinami-wadera przewróciła oczami.
-To od czego chciałabyś zacząć?-zapytałem.
-Możemy od podstaw.
-A więc tak. Podstawową podstawą podstaw jest rozumienie rośliny lub zwierzęcia. Bez tego ani rusz. Możesz mi na przykład powiedzieć, co w tej chwili czuje ten kwiatek?-wskazałem łapą na stokrotkę rosnącą niedaleko nas. Mery podeszła do niej i przyjrzała jej się uważnie.
-Teraz jest lekko przestraszona, bo się nad nią pochylam?-popatrzyła na mnie wzrokiem mówiącym "czy ty aby na pewno wiesz, co robisz?".
-Źle. Spróbuj poczuć się jak ten kwiatek. Jakie uczucia towarzyszyły by ci, kiedy byłabyś przytłoczona przez ogrom trawy, jakiś wielki stwór...
-Dobra, dobra. Sama jakoś do tego dojdę...-wadera machnęła na mnie łapą i skupiła się na roślinie usiadłem i zacząłem przyglądać się jej poczynaniom. Raczej na pewno jej się uda. Jeżeli będzie potrafiła zrozumieć uczucia roślin, to wszystko jej będzie wychodzić. Z niewielką odrobiną magii.

 <Mery? :3>


środa, 1 lipca 2015

Od Mery CD Astera

-Witaj w klubie, ziomek.- rzekłam uśmiechając się szeroko.
-Co?- zdziwił się.
-Też jestem wilkiem natury.. Chociaż tak bym tego nie nazwała. Gadać z roślinami nie umiem, ale wole zwierzęta.
-Mówisz serio?
-Moje moce nie są jakoś.. doskonałe. Dużo rzeczy muszę się jeszcze nauczyć.- powiedziałam szczerze. Moje niebieskie oczy skierowałam w stronę basiora.
-Co?
-Może ty mnie nauczysz?
 
<Aster?>

Od Astera CD Mery

Już prawie. Jeden centymetr dalej i przycisnąłbym ją do ziemi. Niestety w ostatniej chwili odskoczyła ze śmiechem. Westchnąłem ciężko. No trudno. Najwyżej ktoś się o tym dowie... W końcu jestem wilkiem natury, mogę gadać z roślinami, nie?
-No dobra, możesz sobie o tym rozpowiadać...-powiedziałem kolejny raz wzdychając.
-Cos tak nagle nastawienie zmienił, co?-zapytał przechylając głowę na bok.
-Jestem wilkiem natury. Mogę sobie gadać z roślinami...-spojrzałem porozumiewawczo na trawę, na co na pysku wadery pojawił się uśmiech, ale jednocześnie i lekkie zaciekawienie.
-Wilkiem natury powiadasz? A cóż takiego potrafisz oprócz rozmawiania z roślinami?-przewróciła oczami.
-Na przykład potrafię je leczyć. Mogę pomóc im urosnąć, mogę zmienić lub nadać im nowe właściwości. No i mogę też leczyć zwierzęta. Po za tym ciągle odkrywam nowe umiejętności...-wzruszyłem ramionami.

 <Mery?>

Od Mery CD Astera

Rano ruszyłam na łowy. Nie, nie łowy zwierzyny tylko wilków z których można by było się pośmiać. Jak zwykle pustka. Przystanęłam i nie uwirzycie co zobaczyłam. Wilka, który gadał z drzewem. Usiadłam i zaczęłam przyglądać się sytuacji. Mianowicie drzewo... Uderzyło wilka w łapę, albo on sam się uderzył i nie ma na kogo zwalić winy. Zaśmiałam się głośno słysząc groźby. Co on te drzewo chce spalić? Wilk odwrócił się w moją stronę i odskoczył robiąc minę przypominającą wystraszonego klauna.
-Tak, tak... Bardzo śmieszne.- mruknął słodko się rumieniąc. 
-Hej! Przepraszam nie chciałam cię urazić. Śmiesznie to wyglądało.- odparłam próbując przestać chichotać.
-No dobra.. Zapomnijmy o sprawie. Nie widziałaś jak gadam do drzewa... Okey? Tak wogóle to jestem Aster.. A ty?- przedstawił się. 
-Mery.. O co poszło ci z tym drzewem? Agresywny jest?- zaśmiałam się uderzając delikatnie drzewo. 
-Zapomnijmy, jasne?- zapytał.
-Jasne... Może.
Aster chwycił mnie w niedźwiedzim uścisku.
-Nie puszcze cię jak nie obiecasz.
-Założysz się?- zapytałam próbując się wyrwać. W końcu westchnęłam i przyrzekłam.
-Obiecujesz?- upewniał się.
-Tak...- skłamałam. Puścił mnie lecz potem szybko dodałam:
-Nie.- i uciekłam. Basior próbował mnie dogonić, ale byłam szybsza. Mimo swojej stracownej pozycji nie poddawał się. Nagle stanął i zaczął nad czymś się zastanawiać. Ja także stanęłam. Wykorzystując to rzucił się na mnie. 

Od Astera

Dzień był dzisiaj wyjątkowo ciepły. Mokry śnieg z capnięciem spadł z pobliskiego drzewa, lądując tuż przed moim nosem. Gwałtownie odskoczyłem, co skończyło się walnięciem łapą o drzewo stojące za mną. Syknąłem z bólu i popatrzyłem na drzewo ze złością.
-Tak to się bawić nie będziemy...-powiedziałem do rośliny. Tylko jakoś nie mogłem wymyślić, co tu można zrobić drzewu.
-No dobra, tym razem ci się upiekło... Ale więcej ci już nie odpuszczę...-usłyszałem śmiech. Niedorzeczne. To drzewo jeszcze się ze mnie śmieje? Czasami żałuję, że jestem wilkiem natury...
-Tak, śmiej się! Następnym razem przyjdę tu z jakimś wilkiem ognie i mnie popamiętasz...-odwróciłem się od drzewa i u niosłem dumnie głowę. Znowu jednak odskoczyłem, bo za mną stała śmiejąca się wadera. Ponownie uderzyłem w drzewo, co spowodowało gwałtowny wstrząs i tym razem śnieg spadł na mnie. Wilczyca ponownie zaczęła się śmiać.
-Tak, tak... bardzo śmieszne...-mruknąłem czując, że zaraz spalę się ze wstydu. Okej, może i jestem śmiały, ale właśnie ktoś przyłapał mnie na gadaniu do drzewa. Po prostu świetnie. Strząsnąłem z futra śnieg i odszedłem kawałek udając obrażonego. Wadera szybko mnie dogoniła.
-Hej, przepraszam... Nie chciałam cię urazić. Po prostu strasznie zabawnie to wyglądało...-powiedziała, maskując kolejny chichot.
-No dobra... zapomnijmy o sprawie. Nie widziałaś, jak gadam do drzewa... Okej? Tak w ogóle to jestem Aster... A ty?

 <Jakaś wadera?>

Od Arrowa cd Aerii


- Uważaj!- Krzyknęła wadera. Spojrzałem prosto na gryfa, który leciał prosto na mnie.
- Lily, odejdź.- Powiedziałem. Lily pobiegła do Aerii. Skoczyłem na gryfa, a ten pod moim ciężarem, spadł na ziemię. Wgryzłem się w jego szyję, lecz on mnie odepchnął. W tedy Aeria skoczyła na jego grzbiet, odwracając jego uwagę. W tedy wbiłem wzrok w gryfa, który patrzył przed siebie. Aeria ugryzła jego szyję. W końcu padł martwy. Lily podbiegła do mnie i przytuliła się.
- Spokojnie...- Szepnąłem. Nagle, z krzaków wybiegł Imm.
- Imm, co tu robisz? Mieliście siedzieć w jaskini.
- Ale..Wiem..Nudziło nam się.
- To mogliście iść Wujka albo cioci..
- Przepraszamy.
- No już dobrze, idźcie do Dj'a.
- Oki!
Szczeniaki pobiegły.
- Kto to był?
-Moje dzieci.
- Słodkie.- Uśmiechnęła się.
- A..Gdzie twoja partnerka?
- Nie chcę o tym mówić...
- Dobrze..
Chwilę szliśmy w ciszy.
- A co z nim zrobiłeś? Z tym gryfem?
- Ach.. to. To moja moc. Hipnotyzuje wzrokiem.

<Aeria?>

Powitajmy nowego basiora!

Witaj Aster!

Od Aerii CD Arrowa

Kiedy już zjedliśmy zwierzę, przeciągnęłam się leniwie po czym zapytałam:
-Mógłbyś pokazać mi tereny watahy? Dopiero co dołączyłam, i na razie orientuję się tylko gdzie jest morze i las Camber...
-Jasne, nie ma sprawy. Co chciałabyś zobaczyć najpierw?-uśmiechnął się.
-Co chcesz. Po prostu nie chce się zgubić, kiedy będę wracać do domu.-westchnęłam. -Nie najlepiej u mnie z odnajdywaniem się w nowych miejscach.
Przez większość dnia poznawałam tereny watahy starając się zapamiętać co, gdzie i jak, których miejsc należy unikać, a w których bywać jak najczęściej. Kiedy szliśmy z powrotem nad morze przez las, natknęliśmy się na biegnącego w naszą stronę szczeniaka. Właściwie to on natknął się na nas. Wbiegł pod nogi Arrowa, a potem schował się za nim.
-Lily? Co ty tu robisz o tej prze?-zapytał zdziwiony basior. Mała jednak nie odpowiedziała, bo z krzaków wyskoczył wielki gryf rycząc wściekle.

 <Arrow?>