-Najszybciej, jak to możliwe. Może nawet teraz... Ale najpierw musimy zaopatrzyć was w coś, co je pokona-Rico zrobił tajemniczą minę, a Aster, chyba lekko poirytowany zatkał mu pysk łapą.
-Koniec paplania. Odwalamy robotę i spadamy... A mogłem nie rzucać w nią śnieżką...-ostatnie zdanie powiedział ciszej. Rico zaczął udawać obrażonego.
-Skoro tak, sami targujcie się z Blue...
-A żebyś wiedział, że będziemy... Zaraz wygadasz jej w ogóle wszystko-mruknął niezbyt zadowolony. Rico przewrócił oczami i odpowiedział mu coś cicho w odpowiedzi, na co oberwał w głowę. Odszedł chichocząc cicho, a Aster chyba się na mnie obraził, bo ruszył bardzo szybkim krokiem przed siebie. Dogoniłam go i klepnęłam przyjacielski w bark.
-Będzie dobrze. Może jeszcze nie wiem, o co chodzi, ale zobaczysz, że pomogę-uśmiechnęłam się lekko. Basior tylko westchnął i pokręcił głową.
-Będą z tego kłopoty... tylko potem nie zwalaj na mnie...-powiedział po chwili milczenia.
-Nie mam zamiaru na nikogo nic zwalać...-wywróciłam oczami. Nagle Aster niespodziewanie skręcił w ciemną uliczkę. Zatrzymał się na jej końcu, przed jakimś starym, śmierdzącym tunelem, ukrytym za koszami na śmieci.
-Niezbyt przyjemne miejsce...-mruknęłam mierząc wzrokiem oślizgłe ściany, ginące w mroku.
-Poczekaj, aż zwiedzisz kanalizaję. Bardzo przyjemne miejsce...-przewrócił oczami. Ech... teraz przynajmniej wiem, na co się piszę... Aster wszedł do tunelu i ruszył prosto w ciemność, która wydawała się kotłować, i była prawie że namacalna. Pod łapami coś chrzęściło, ale chyba wolałam nie wiedzieć, co to jest. Gdzieś z boku słychać było kapanie wody, która spadała na coś miękkiego... Mimowolnie wzdrygnęłam się. Nie zgubiliśmy się tylko dzięki niebieskiej poświacie na końcu tunelu. A może po prostu Aster znał drogę? Nieważne. Wreszcie stanęliśmy na lodowatych, śliskich kamieniach, którymi wyłożona była część na końcu tunelu. Basior zapukał trzy razy w ścianę, która wydała dziwny dźwięk, jakby pustego drewna. Po chwili otworzyła się... Nie, to były drzwi, na których ktoś namalował skały. Za nimi stał granatowy wilk. Końcówki uszu i ogona miał neonowo niebieskie, na podobny kolor świeciły wzory na jego grzbiecie.
-O, kogo my tu mamy! Szanowny Aster zaszczycił nas swoją obecnością!-jego również niebieskie oczy rozbłysły dziwnym blaskiem, a potem spojrzał na mnie.
-Stary George wymiękł, co? Tylko pilnuj tej tu, mogą się nieźle uśmiać...-dodał z dziwnym uśmiechem.
-Wiem, po za tym to nie jest twoja sprawa. Chcę dwa worki proszku z białych kwiatów i rękawice z jadem Inferiusów. Dwie pary-powiedział twardo Aster. Instynktownie czułam, że nie powinnam wtrącać się w rozmowę.
-No niewiem... To dość dużo... Musiałbym się zastanowić...-dziwny wilk oblizał wargi. Jak mu było? Chyba Blue... Mam dziwne wrażenie, że nie polubię gościa...
-To tylko to co zwykle. I liczę na kolejne rabaty...
-No nie wiem. Tym razem to nie George tu stoi...
-A co ma to do rzeczy?
-On potrafił ładnie poprosić. Ty tylko chcesz-wydął warki i machnął lekceważąco łapą.
-Proszę?-Aster powiedział to takim tonem, jakby jedno zwykłe proszę miało sprowadzić na nas katastrofę. Chociaż biorąc pod uwagę okoliczności...
<Aster? xD Przepraszam za brak weny no i brak internetu... :/ I za opóźnienia też xD Miało być już dwa dni temu, ale dopiero dzisiaj zwiedzaliśmy zamki xD Właściwie, to jeszcze tu jesteśmy, dlatego wreszcie mogę wysłać x3>