Byłam zadowolona z tego, że w końcu się z kim zaprzyjaźniłam. Nagle zaburczało mi w brzuchu.
- Jestem głodna - powiedziałam.
- Ja też - odparła wadera - Idziemy zabić jakąś sarnę?
- Nie chce mi się. Może zobaczymy, czy ktoś nie złapał czegoś w okolicy i pożyczymy jego zdobycz?
- Pożyczymy?
- Tak pożyczymy, ale nie oddamy.
- Czyli ukradniemy?
- No tak.
- A jak nie znajdziemy nikogo z jedzeniem?
- To wtedy będziemy musiały same zapolować.
Wadera zamyśliła się. Po chwili zapytałam:
- Więc jak?
- No dobra - odpowiedziała Lakota. Poszłyśmy w głąb lasu poszukać ofiary. Nie trwało to zbyt długo. Po kilku minutach szukania zauważyłyśmy basiora jedzącego sarnę. Jak widać, dopiero zaczął. Zaczaiłyśmy się za krzakami i zaczęłyśmy się po cichu namawiać.
- Dobra, ty go zagadasz, a ja zabiorę sarnę - powiedziała wadera.
- A czemu ja mam go zagadać, a nie ty? - zapytałam lekko oburzona. Wolałam zająć się mięsem.
- Bo ja jestem szybka, zwinna i silna.
- Ja też jestem szybka, zwinna i silna.
Basior przestał jeść i zaczął się rozglądać.
- Bądźmy cicho, bo nas zauważy - szepnęła wadera.
- Dobra. A zresztą. Możesz się zająć mięsem, tylko nie zapomnij się podzielić - odparłam.
- Ok.
Skorzystałam z chwili, kiedy basior stał tyłem do nas i wyszłam zza krzaków. Basior odwrócił się i popatrzył na mnie.
- Witam - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Hej - odparł basior.
- Eee... Jestem... spragniona, o tak, jestem spragniona i szukam jakiejś rzeki czy coś... Mógłbyś mi pokazać, gdzie znajdę jakiś zbiornik wodny lub rzekę?
- Jest zima i większość jezior jest zamarznięta.
Lepszego tekstu nie mogłam wymyślić. To wszystko przez tą zimę. Nie jestem dobra w wymówkach. Lakota zaczęła powoli podchodzić do sarny. Im bliżej była, tym głośniej było słychać chrupanie śniegu pod jej łapami. Gdy była przy sarnie, basior usłyszał jej kroki. Już miał się odwrócić, gdy nagle krzyknęłam:
- Au!
- Wszystko w porządku? - zapytał basior.
- Chyba coś mi wpadło do oka - udawałam, że coś mam w oku.
- Czekaj, sprawdzę.
Basior zbliżył się do mnie i popatrzył w moje oczy, a ja go oślepiłam.
- Nic nie widzę! - krzyknął wilk.
- Szybko! - zawołałam i pomogłam Lakocie zanieść sarnę. Gdy byłyśmy już trochę daleko od basiora, położyłyśmy zdobycz na śniegu.
- Mało brakowało - powiedziała wadera.
- E tam. Dobrze, że mamy co jeść - odparłam.
- No to jedzmy.
Zabrałyśmy się do jedzenia. Ja zjadłam 1/3 sarny, a Lakota resztę. Jestem wilkiem, który szybko zaspokaja głód, więc tyle, ile zjadłam mi wystarczyło. Po zjedzeniu zwierzęcia położyłam się na śniegu i zapytałam:
- To co teraz robimy?
< Lakota?>
- Jestem głodna - powiedziałam.
- Ja też - odparła wadera - Idziemy zabić jakąś sarnę?
- Nie chce mi się. Może zobaczymy, czy ktoś nie złapał czegoś w okolicy i pożyczymy jego zdobycz?
- Pożyczymy?
- Tak pożyczymy, ale nie oddamy.
- Czyli ukradniemy?
- No tak.
- A jak nie znajdziemy nikogo z jedzeniem?
- To wtedy będziemy musiały same zapolować.
Wadera zamyśliła się. Po chwili zapytałam:
- Więc jak?
- No dobra - odpowiedziała Lakota. Poszłyśmy w głąb lasu poszukać ofiary. Nie trwało to zbyt długo. Po kilku minutach szukania zauważyłyśmy basiora jedzącego sarnę. Jak widać, dopiero zaczął. Zaczaiłyśmy się za krzakami i zaczęłyśmy się po cichu namawiać.
- Dobra, ty go zagadasz, a ja zabiorę sarnę - powiedziała wadera.
- A czemu ja mam go zagadać, a nie ty? - zapytałam lekko oburzona. Wolałam zająć się mięsem.
- Bo ja jestem szybka, zwinna i silna.
- Ja też jestem szybka, zwinna i silna.
Basior przestał jeść i zaczął się rozglądać.
- Bądźmy cicho, bo nas zauważy - szepnęła wadera.
- Dobra. A zresztą. Możesz się zająć mięsem, tylko nie zapomnij się podzielić - odparłam.
- Ok.
Skorzystałam z chwili, kiedy basior stał tyłem do nas i wyszłam zza krzaków. Basior odwrócił się i popatrzył na mnie.
- Witam - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Hej - odparł basior.
- Eee... Jestem... spragniona, o tak, jestem spragniona i szukam jakiejś rzeki czy coś... Mógłbyś mi pokazać, gdzie znajdę jakiś zbiornik wodny lub rzekę?
- Jest zima i większość jezior jest zamarznięta.
Lepszego tekstu nie mogłam wymyślić. To wszystko przez tą zimę. Nie jestem dobra w wymówkach. Lakota zaczęła powoli podchodzić do sarny. Im bliżej była, tym głośniej było słychać chrupanie śniegu pod jej łapami. Gdy była przy sarnie, basior usłyszał jej kroki. Już miał się odwrócić, gdy nagle krzyknęłam:
- Au!
- Wszystko w porządku? - zapytał basior.
- Chyba coś mi wpadło do oka - udawałam, że coś mam w oku.
- Czekaj, sprawdzę.
Basior zbliżył się do mnie i popatrzył w moje oczy, a ja go oślepiłam.
- Nic nie widzę! - krzyknął wilk.
- Szybko! - zawołałam i pomogłam Lakocie zanieść sarnę. Gdy byłyśmy już trochę daleko od basiora, położyłyśmy zdobycz na śniegu.
- Mało brakowało - powiedziała wadera.
- E tam. Dobrze, że mamy co jeść - odparłam.
- No to jedzmy.
Zabrałyśmy się do jedzenia. Ja zjadłam 1/3 sarny, a Lakota resztę. Jestem wilkiem, który szybko zaspokaja głód, więc tyle, ile zjadłam mi wystarczyło. Po zjedzeniu zwierzęcia położyłam się na śniegu i zapytałam:
- To co teraz robimy?
< Lakota?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz