Ruszyłam w kierunku mojej jaskini. Weszłam do niej. W kącie leżało trochę mięsa i kości. Zwinęłam się w kłębek w drugim rogu i zasnęłam. Koszmary...
Szłam lasem z moimi braćmi - Nico i Percym. Każdy z nas patrzył przed siebie. Ale w końcu nie wytrzymałam - spojrzałam na Nico. I wtedy wrzasnęłam. Na moich oczach cała skóra i futro opadło z basiorów, teraz byli jedynie szkielety. Wrzasnęłam ponownie. Ziemia się otworzyła i wszyscy spadliśmy do Hadesu. Stałam samotnie na Łąkach Asfodelowych. Wyciągnęłam szyję i zaczęłam węszyć. Ruszyłam za zapachem. Stanęłam przed wrotami pałacu Hadesa. Zmieniłam się w człowieka i pchnęłam wrota. Weszłam śmiało do środka. Kiedy szkielety mnie dostrzegły, machnęłam lekceważąco ręką. Fala ognia się przetoczyła przez trupy. Kiedy ogień opadł ze strażników pozostały tylko zwęglone kupki. Pchnęłam kolejne wrota. Siedział tam Hades na swoim tronie, a niedaleko niego siedziała moja rodzina. Matka spojrzała na mnie z cieniem wyrzutu. Skinęłam im głową i spojrzałam gniewnie na boga.
-Czego ode mnie chcesz panie Hadesie? - powiedziałam tonem lepiącym się od słodkiego jadu.
-Ach, nasza droga Hazel - tak, moję imię w formie człowieka brzmi Hazel. Tak właściwie to moje drugie imię, ale nieużywanie w formie wilka. Zabawne? - Przyszłaś nas odwiedzić?
Moja ręka automatycznie powędrowała do pasa na spodniach i zacisnęłam rękę wokół rękojeści sztyletu. Hades to zauważył.
-Nie próbuj się bronić tym swoim nożykiem - powiedział szyderczo. Oczy mi pociemniały od gniewu. Wstał Percy.
-Hazel - rozłożył ramiona. Miałam ochotę do niego podejść, przytulić się do niego, jak dawnej...
-Cóż... Chyba wszyscy wiemy, że chcesz wyprowadzić najpierw braci, a potem może rodziców... To nie jest tajemnica. Ale... - Hades pochylił się ku mnie. - Nie uda ci się to - parsknął szyderczym, lodowatym śmiechem. Uśmiechnęłam się chłodno.
-Tak... Tylko Hadesie mi się to uda. Ponieważ mam mniej rozdęte ego i nie uważam, że moje terytorium jest tak bezpiecznie, że nie trzeba sobie zawracać głowy ochroną granic. I dlatego mi się uda. Bo nie uważam, że jestem całkowicie bezpieczna - uśmiechnęłam się drwiąco. Hades ryknął z wściekłości, a szkieletowi wojownicy żniżyli... Co to oni mieli? Pila? A więc pochylili pila i ruszyli do ataku. Rozłożyłam ramiona i każdego z wojowników pochłonął ogień. Hades skierował na mnie rękę i zaczął wymawiać formułę kiedy usiadłam gwałtwonie. Brązowe, kręcone włosy opadły mi na twarz. Złote oczy rozszerzyły się z przerażenia. Po chwili się otrząsnęłam. Zmieniłam w wilka i ruszyłam w kierunku jaskini Arrowa.
Szłam lasem z moimi braćmi - Nico i Percym. Każdy z nas patrzył przed siebie. Ale w końcu nie wytrzymałam - spojrzałam na Nico. I wtedy wrzasnęłam. Na moich oczach cała skóra i futro opadło z basiorów, teraz byli jedynie szkielety. Wrzasnęłam ponownie. Ziemia się otworzyła i wszyscy spadliśmy do Hadesu. Stałam samotnie na Łąkach Asfodelowych. Wyciągnęłam szyję i zaczęłam węszyć. Ruszyłam za zapachem. Stanęłam przed wrotami pałacu Hadesa. Zmieniłam się w człowieka i pchnęłam wrota. Weszłam śmiało do środka. Kiedy szkielety mnie dostrzegły, machnęłam lekceważąco ręką. Fala ognia się przetoczyła przez trupy. Kiedy ogień opadł ze strażników pozostały tylko zwęglone kupki. Pchnęłam kolejne wrota. Siedział tam Hades na swoim tronie, a niedaleko niego siedziała moja rodzina. Matka spojrzała na mnie z cieniem wyrzutu. Skinęłam im głową i spojrzałam gniewnie na boga.
-Czego ode mnie chcesz panie Hadesie? - powiedziałam tonem lepiącym się od słodkiego jadu.
-Ach, nasza droga Hazel - tak, moję imię w formie człowieka brzmi Hazel. Tak właściwie to moje drugie imię, ale nieużywanie w formie wilka. Zabawne? - Przyszłaś nas odwiedzić?
Moja ręka automatycznie powędrowała do pasa na spodniach i zacisnęłam rękę wokół rękojeści sztyletu. Hades to zauważył.
-Nie próbuj się bronić tym swoim nożykiem - powiedział szyderczo. Oczy mi pociemniały od gniewu. Wstał Percy.
-Hazel - rozłożył ramiona. Miałam ochotę do niego podejść, przytulić się do niego, jak dawnej...
-Cóż... Chyba wszyscy wiemy, że chcesz wyprowadzić najpierw braci, a potem może rodziców... To nie jest tajemnica. Ale... - Hades pochylił się ku mnie. - Nie uda ci się to - parsknął szyderczym, lodowatym śmiechem. Uśmiechnęłam się chłodno.
-Tak... Tylko Hadesie mi się to uda. Ponieważ mam mniej rozdęte ego i nie uważam, że moje terytorium jest tak bezpiecznie, że nie trzeba sobie zawracać głowy ochroną granic. I dlatego mi się uda. Bo nie uważam, że jestem całkowicie bezpieczna - uśmiechnęłam się drwiąco. Hades ryknął z wściekłości, a szkieletowi wojownicy żniżyli... Co to oni mieli? Pila? A więc pochylili pila i ruszyli do ataku. Rozłożyłam ramiona i każdego z wojowników pochłonął ogień. Hades skierował na mnie rękę i zaczął wymawiać formułę kiedy usiadłam gwałtwonie. Brązowe, kręcone włosy opadły mi na twarz. Złote oczy rozszerzyły się z przerażenia. Po chwili się otrząsnęłam. Zmieniłam w wilka i ruszyłam w kierunku jaskini Arrowa.
<Arrow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz