Rico zaprowadził nas na tyły karczmy. Cała tylna ściana była ogrzewana dzięki wielkiemu piecowi.
-Proszę bardzo-uśmiechnął się. Aeria natychmiast podbiegła do muru i z wyrazem ulgi na pysku położyła się pod murem. Pokręciłem głową z uśmiechem, a Rico walnął mnie łapą w bark. Spojrzałem na niego z wyrzutem, a ten tylko znacząco poruszył brwiami.
-Twoja dziewczyna?-zapytał konspiracyjnym szeptem. Westchnąłem i wzniosłem oczy do nieba.
-Nie, znamy się pierwszy dzień. Po za tym ja nie podrywam każdej wadery, która znajdzie się w zasięgu wzroku...-pies machnął lekceważąco łapą i uśmiechnął się szeroko.
-Nie było tematu. Tak w ogóle, to wiesz... Dawno cię tu nie było, no i wiesz... Znowu pojawiły się w mieście w kanałach...-zobaczyłem, że uszy Aerii poruszyły się nieznacznie i gestem kazałem mu przestać mówić. Jej nie będę w to mieszał...
-No dobra. Postaram się to załatwić... tylko tym razem zgaduję, że George nie pomoże, nie?-westchnąłem.
-No niestety nie. Po ostatnim wypadku ledwo chodzi, nie mam mowy o walce...-westchnął.
-A o co chodzi?-nawet nie zauważyliśmy, kiedy Aeria pojawiła się koło nas. Oboje podskoczyliśmy na dźwięk jej głosu.
-Nie strasz nas tak...-mruknąłem, a ona przewróciła oczami.
-To o co chodzi? Mogę spróbować pomóc...-Rico popatrzył na nią wzrokiem "fachowca".
-A umiesz walczyć?-zapytał.
-Owszem. A o co chodzi?-była coraz bardziej zaciekawiona.
-To na pewno nie jest...-zacząłem, jednak Rico mi przerwał.
-Nie panikuj. Może i basiorem nie jest, ale wygląda na silną... No więc tak. W naszych podmiejskich kanałach zalęgły się potwory znane jako Reary. Skrzyżowanie małpy i dzikiego kota. Dodatkowo mają moce mieszania w głowie. Trzeba być silnym psychicznie... Ostatnio przydarzył się wypadek, ponieważ George był rozkojarzony... No i bum. Tak więc moja droga, jesteś gotowa?-powiedział to takim tonem, jakby opowiadał jakąś tajemniczą historię. Westchnąłem i popatrzyłem błagalnie w chmury. Miałem dziwne wrażenie, że spędzenie z Aerią kilka dni sam na sam nie skończy się normalnie. Tym bardziej, że jej oczy błyszczały z ekscytacji, która powoli zaczęła udzielać się też mi.
-Jasne! To kiedy wyruszamy?
<Aeria? :3 Przepraszam, że tak długo nie pisałem ani mnie na howrse nie było, ale w Niemczech infernetu nie było... xd>
-Proszę bardzo-uśmiechnął się. Aeria natychmiast podbiegła do muru i z wyrazem ulgi na pysku położyła się pod murem. Pokręciłem głową z uśmiechem, a Rico walnął mnie łapą w bark. Spojrzałem na niego z wyrzutem, a ten tylko znacząco poruszył brwiami.
-Twoja dziewczyna?-zapytał konspiracyjnym szeptem. Westchnąłem i wzniosłem oczy do nieba.
-Nie, znamy się pierwszy dzień. Po za tym ja nie podrywam każdej wadery, która znajdzie się w zasięgu wzroku...-pies machnął lekceważąco łapą i uśmiechnął się szeroko.
-Nie było tematu. Tak w ogóle, to wiesz... Dawno cię tu nie było, no i wiesz... Znowu pojawiły się w mieście w kanałach...-zobaczyłem, że uszy Aerii poruszyły się nieznacznie i gestem kazałem mu przestać mówić. Jej nie będę w to mieszał...
-No dobra. Postaram się to załatwić... tylko tym razem zgaduję, że George nie pomoże, nie?-westchnąłem.
-No niestety nie. Po ostatnim wypadku ledwo chodzi, nie mam mowy o walce...-westchnął.
-A o co chodzi?-nawet nie zauważyliśmy, kiedy Aeria pojawiła się koło nas. Oboje podskoczyliśmy na dźwięk jej głosu.
-Nie strasz nas tak...-mruknąłem, a ona przewróciła oczami.
-To o co chodzi? Mogę spróbować pomóc...-Rico popatrzył na nią wzrokiem "fachowca".
-A umiesz walczyć?-zapytał.
-Owszem. A o co chodzi?-była coraz bardziej zaciekawiona.
-To na pewno nie jest...-zacząłem, jednak Rico mi przerwał.
-Nie panikuj. Może i basiorem nie jest, ale wygląda na silną... No więc tak. W naszych podmiejskich kanałach zalęgły się potwory znane jako Reary. Skrzyżowanie małpy i dzikiego kota. Dodatkowo mają moce mieszania w głowie. Trzeba być silnym psychicznie... Ostatnio przydarzył się wypadek, ponieważ George był rozkojarzony... No i bum. Tak więc moja droga, jesteś gotowa?-powiedział to takim tonem, jakby opowiadał jakąś tajemniczą historię. Westchnąłem i popatrzyłem błagalnie w chmury. Miałem dziwne wrażenie, że spędzenie z Aerią kilka dni sam na sam nie skończy się normalnie. Tym bardziej, że jej oczy błyszczały z ekscytacji, która powoli zaczęła udzielać się też mi.
-Jasne! To kiedy wyruszamy?
<Aeria? :3 Przepraszam, że tak długo nie pisałem ani mnie na howrse nie było, ale w Niemczech infernetu nie było... xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz