Włóczyłem się po terenach watahy nudząc się jak mops. Zaszedłem nad wodę, a tam ujrzałem waderę. Ale nie byle jaką. Była naprawdę ładna... Koniec Jason, nie, nie zakochałeś się. Nie jest w twoim typie.
-Wszystko w porządku? - zapytałem żartobliwie.
-No, ja ten, pewnie - odparła. Po chwili z łagodnym uśmiechem dodała. - Miło mi cię poznać.
-Mnie również - uśmiechnąłem się. - Jason jestem - dodałem.
-The Gift Of Life - odparła.
-Ładne imię. Takie... Orginalne - powiedziałem wesoło.
-Dziękuję - odparła.
-W porządku.
-Wszystko w porządku? - zapytałem żartobliwie.
-No, ja ten, pewnie - odparła. Po chwili z łagodnym uśmiechem dodała. - Miło mi cię poznać.
-Mnie również - uśmiechnąłem się. - Jason jestem - dodałem.
-The Gift Of Life - odparła.
-Ładne imię. Takie... Orginalne - powiedziałem wesoło.
-Dziękuję - odparła.
-W porządku.
< Gift? Przepraszam, że krótko, weny brak. "( >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz