Uśmiechnęłam się do Edwarda.
- Idziemy się przejść? - zaproponowałam. Miałam dużo czasu wolnego, ba, nawet tony. Jako opiekunka szczeniąt nie mam za wiele do roboty, bo szczenięta raczej mnie nie lubią. Mimo wszystko zawsze chciałam znaleźć miłość swojego życia i mieć własne szczenięta. Ale wracając - przechadzaliśmy się po lesie, rozmawiając o różnych rzeczach. Aż padło pytanie:
- Jak to się stało, że jesteś takim... przeciwieństwem swojego brata? - zapytano mnie. Odpowiedź była banalna, sam mógłby się domyśleć.
- Przez śmierć zmieniłam się, tak trochę. - powiedziałam.
- Idziemy się przejść? - zaproponowałam. Miałam dużo czasu wolnego, ba, nawet tony. Jako opiekunka szczeniąt nie mam za wiele do roboty, bo szczenięta raczej mnie nie lubią. Mimo wszystko zawsze chciałam znaleźć miłość swojego życia i mieć własne szczenięta. Ale wracając - przechadzaliśmy się po lesie, rozmawiając o różnych rzeczach. Aż padło pytanie:
- Jak to się stało, że jesteś takim... przeciwieństwem swojego brata? - zapytano mnie. Odpowiedź była banalna, sam mógłby się domyśleć.
- Przez śmierć zmieniłam się, tak trochę. - powiedziałam.
- A jakbyś chciał wiedzieć, to umarłam przez chorobę. Ciesz się, bo nie wszystkim to mówię. - dodałam i zwróciłam uwagę na skowronka ćwierkającego do nas na niskiej i krótkiej gałęzi.
< Edward?>
< Edward?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz