sobota, 6 czerwca 2015

Od Tashy do Rikiego

Nie mogłam uwierzyć w słowa Rikiego. Byłam szczęśliwa z tego powodu, że nie umiem tego wyrazić! Basior brał mnie kilka razy na plecy, choć wiem, że sam był zmęczony. Po paru godzinach znaleźliśmy się w Lesie Cohin. Poszukaliśmy sobie jakiejś jaskini....Po paru chwilach znaleźliśmy znaleźliśmy ją. Wyglądała ona tak:
 
 

 Riki spojrzał na mnie i położył mnie obok drzewa, gdzie od razu zasnęłam. Gdy się obudziłam następnego dnia to nie było nigdzie Rikiego, co mnie zaniepokoiło, lecz po chwili zjawił się z jedzeniem. Podszedł do mnie i mnie przytulił oraz pocałował. Byłam szczęśliwa, że mogę być z Rikim. To było dla mnie największe szczęście, znowu stałam się radosną i uśmiechniętą waderą.
* Po kilku dniach*
Gdy się obudziłam to poszliśmy z Rikim na spacer
- Czyli do końca życia będzie się ukrywać tutaj przed Posejdonem? - spytałam go
Riki pokiwał głową na to i dodał
- Przynajmniej tyle czasu, dopóki nie wymyślimy jak sobie z Posejdonem poradzić
Wiedziałam o co mu chodzi. Po drodze spotkaliśmy Sakurę, z którą porozmawialiśmy. Nagle rozbolał mnie okropnie brzuch i upadłam. Zrozumiałam, że mam przedwczesny poród. Całe szczęście, że Riki był medykiem i przyjął poród
- Gratulacje! Urodziłaś dwa, zdrowe i silne basiorki - rzekł
- Tego nazwiemy Atriau, a tego białego Ältair - powiedziałam
Szczeniaki podeszły do mnie, a ja je przytuliłam. Spojrzałam na Rikiego, który położył się obok mnie i maluchów. Nagle Riki coś rzekł:
-...

< Riki, co powiedziałeś??> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz