Szare niebo przypominało mi dzień, w którym się urodziłem. Pamiętam wszystko, jak matka zostawiła nas poza terenami watahy, jak musieliśmy uciekać przed szybszymi od nas pumami. Nie wiem, gdzie jest mój brat teraz, udało się tylko z siostrą. Do teraz mam szczerą nadzieję, że brat odnajdzie watahę, bo wiem, że żyje, skoro na Melody zaklęcie zadziałało. Patrzyłem w niebo, aż usłyszałem głos nieznanej mi wadery.
- Dlaczego tu tak długo siedzisz? - zapytała. Obejrzałem się za siebie i ujrzałem niebieską waderę.
- Wspominam. Shir jestem. - powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko.
- Jestem Namina, od dawna należysz do tej watahy? - zapytała.
- Bez przesady, nie tak znowu długo. Doszedłem tu na koniec jesieni. - odpowiedziałem.
< Namina?>
- Dlaczego tu tak długo siedzisz? - zapytała. Obejrzałem się za siebie i ujrzałem niebieską waderę.
- Wspominam. Shir jestem. - powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko.
- Jestem Namina, od dawna należysz do tej watahy? - zapytała.
- Bez przesady, nie tak znowu długo. Doszedłem tu na koniec jesieni. - odpowiedziałem.
< Namina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz