-Zostaniesz moją partnerką?-zapytałem patrząc jej się w oczy.
-Głupie pytanie! Oczywiście, że tak!-powiedziała radośnie i przy tym cicho. Była zmęczona. Poród, że tak powiem, siłami natury jest bardzo wymagający. Pocałowałem ją i pomogłem jej wstać. Tasha nie powinna chyba leżeć na ziemi z naszymi basiorkami.
-Mogę już?-zapytała Sakura. Tasha nie chciała rodzić przy waderze, więc ta poszła za drzewo.
-Tak.-powiedziała moja partnerka. Gdy Sakura wyszła z ukrycia pobiegła do szczeniaków.
-Jakie one słodkie!-krzyknęła.
-Mogę je podnieść?-zapytała. Uśmiechnąłem się chytro.
-Jak chcesz możesz je ponosić, aż do naszej jaskini.
Sakura podniosła nasze dwie kruszynki i poszła za nami szeptając do nich. Tasha podparła się na mnie i chwile potem byliśmy już w jaskini. Tasha położyła się na posłaniu, ale Sakura nie chciała oddać bliźniaków.
-Jak je teraz oddasz będziemy cię zatrudniać jako opiekunka.-prze kupowałem Sakure. Przez chwilę się zastanawiała, ale w końcu oddała maluchy. Położyłem się obok mojej Tashy i głaskałem maluchy. Były takie rozkoszne! Wprost słodkie! Nie mogłem uwierzyć, że tak impulsywny wilk mógł stworzyć tak spokojne słodziaki! Niestety nie długo trwał nasz spokój, gdy Atriau zaczął płakać. Niestety Sakury już nie było, więc ja musiałem wstać.
<Tasha? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz