sobota, 6 czerwca 2015

Od Rikiego CD Tashy

-Ym, nie przeszkadzam?-zapytałem płaczącą waderę. Nie zwracała na mnie uwagi. Lekko szturchnąłem waderę i oczom nie wierzyłem. Była to Tasha, cała zapłakana. Nie mogłem uwierzyć w dwie rzeczy. Pierwsza: Że za pierwszym razem trafiłem do komnaty w której chciałem się znaleźć. A drugiej: Że to ta sama wadera którą widziałem ledwie parę dni temu, uśmiechniętą i radosną.
-R-Riki? Co ty tu robisz?-zapytała łamiącym się głosem. Podałem jej chusteczkę.
-Chciałem cię przeprosić. Nawet jeśli kochasz kogoś innego, przyjaciel powinien ci wybaczyć. A nie strzelać focha i być obrażonym na cały świat.-powiedziałem patrząc w jej oczy. Lekko się zawahała i wtuliła się w moje futro. Byłem trochę zaskoczony tym gestem, ale nie narzekam.
-Riki... ja-ja cię kocham.-przytuliła mnie jeszcze mocniej.
-Co? Przecież mówiłaś, że...
-Kłamałam.-przerwała mi.
-To co teraz robimy? Nie sądzę aby ten dureń ci odpuścił.-odparłem pełny irytacji.
-A zwłaszcza, że jestem w ciąży.-powiedziała cicho.
-W CIĄŻY?! I ZOSTAWIA CIĘ SAMĄ?!-oburzyłem się.
-A nie przeszkadza ci to, że jestem w ciąży z Posejdonem?
-To akurat jakoś wyjątkowo nie. Nawet jeśli to dziecko jest kogo innego. Będę je kochać jak swoje.-pocałowałem ją delikatnie w wargi. Uśmiechnęła się do mnie.
-To co? Idziemy?
-Ale gdzie? On nas znajdzie!-rzekła rozpaczliwie przytulając się do mnie.
-Są miejsca w których nie działa magia bogów. Jednym takim miejscem w naszej watasze jest Las Cohin. Mieszka tam Sakura, więc nie powinno być problemu. Jest nawet duży ten las, więc znajdziemy tam schronienie.
-Las Cohin, przecież jest magicznym lasem. Czemu tam nie działa magia bogów?
-Nie mam pojęcia.-zaśmiałem się. Wyszliśmy z zamku czy tam jakiejś kaplicy i poszliśmy w stronę. Parę razy musiałem wziąć Tashę na plecy bo była zmęczona. Nie powiem ja też chwilami byłem zmęczony, ale wadera ma dodatkowe obciążenie.
 
<Tasha? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz