Posejdon stracił tylko przytomność, gdyż bogów nie można zabić... Spojrzałam na Rikiego oraz Hadesa.
- Proszę, pomóż mu - rzekłam błagalnym tonem do Hadesa.
Wilki, które zaatakowały świątynie przegrywały, gdyż bogowie są silniejsi od nas. Hades spełnił moją prośbę.
- Jesteś podobna do swej matki, lecz popełniła błąd ufając Posejdonowi i mu składając wieczystą przysięgę. - rzekł.
Zdziwiły mnie jego słowa. Hades zabrał nas do domu. Ciekawiło mnie skąd Hades wiedział o mojej matce i jaki z tym ma związek Posejdon?
Gdy obudził się Riki rzekłam:
- Dziękuję - na podziękowanie przytuliłam basiora i wróciłam razem z nim do domu.
Wiedziałam, że Posejdon nie odpuści. Spędziłam z Rikim kilka dni na zabawie i wspólnych spacerach. Riki odprowadził mnie do jaskini i dał buziaka w policzek na pożegnanie.
Położyłam się spać, lecz w mojej jaskini pojawił się Posejdon, który kpiąco się uśmiechał i nas gdzieś przeniósł. Byłam w jakiejś sali...
Jakiś wilk z tyłu popchnął mnie i podeszłam do księdza. Uznałam, że to kościół jednak chwilę później pojawił się Posejdon.
- Porozmawiałem z Zeusem. Ceremonia rozpocznie się od tego momentu, w którym ją przerwano - zaśmiał się kpiąco
- Zostaniesz moją żoną ?
- Nie! Nigdy!- krzyknęłam
- Więc patrz! - warknął i ukazał się przede mną obraz Rikiego (gdyż wiedział, że kocham) i watahy, która jest niszczona. Traktowałam ją jak dom, więc nie mogłam na to pozwolić...
- Przestań! Proszę! - krzyknęłam podbiegając do niego.
- Wyjdziesz za mnie?!
- Tak, tak! Tylko nie krzywdź mojej watahy! - powiedziałam.
- Świetnie - szepnął i zbliżył się do mnie
Zaczął się ślub.
- Czy ktoś sprzeciwia się temu związkowi. - niestety nikt się nie odezwał, więc ksiądz szybko dodał
- Możecie się pocałować.
Posejdon zbliżył się do mnie i namiętnie pocałował.
- Od teraz jesteście mężem i żoną !
Wróciłam do swojej komnaty, do której zaraz potem wszedł mój ,, mąż ".
- Możesz wrócić do watahy. - powiedział.
- Ale pamiętaj! Jeśli będziesz knuła z kimś za moimi plecami, to on zginie! Będziesz spała tu - mówią to zbliżył się do mnie i pocałował.
- Dlaczego to robisz? - szepnęłam.
- Dla władzy - zaśmiał się, a potem wróciłam na ziemię.
Wiem, że jeśli będę z kimś knuła on zginie, ale czemu ja!!!
Pobiegłam do swojej jaskini i płakałam... Bardzo długo płakałam...
* Następnego dnia *
Całą noc płakałam, jedno było pewne z tym wszystkim miała coś wspólnego moja matka.. Ze słów Hadesa wynikało, że złożyła wieczystą przysięgę Posejdonowi, a takiej przysięgi nic nie jest w stanie złamać. Czyżby tą przysięgą byłam ja? Znowu zaczęłam płakać. W takim stanie znalazł mnie Riki, który się zaniepokoił tym. Domyślił się, że wyszłam za Posejdona. Spojrzał na mnie i wygarnął mi, że jeśli tego chciałam to po co zgadzałam się na ratunek. Rzekł, że porozmawia sobie z Posejdonem
- Nie idź tam! Zostań tu znajdź sobie waderę, która na ciebie zasługuję i zapomnij o mnie! - krzyknęłam i zaczęłam płakać
- Tak zostaw ją! - usłyszałam za sobą.
- Ty! - warknął Riki, ale go powstrzymałam.
- Tasha! Chodź ze mną ! - mówiąc to złapał mnie za łapę i wzlecieliśmy ku niebu. Wylatując z jaskini rzuciłam ostatnie tęskne spojrzenie Rikowi.
Na pewno kogoś sobie znajdzie! To bardzo przystojny basior!- Powtarzałam sobie...
Kiedy dotarliśmy Posejdon i ja wróciliśmy do komnaty.
Położyłam się i zasnęłam.
Kiedy się obudziłam nade mną stał Posejdon.
- Witaj śpiochu! - zaśmiał się
- Śniadanie!
Wstałam i zaczęłam jeść dorodnego jelenia.
- Po co ci jestem potrzebna? - zapytałam nagle.
- Jesteś bardzo piękną waderą, a ja potrzebowałem żony - wzruszył ramionami i zbliżył się do mnie.
- Właśnie znalazłem. A propos nie spotykaj się już z tym... Rikim. On ma na ciebie zły wpływ.
Kiedy zjedliśmy Posejdon zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju i wręczył medalion. Kiedy go nałożyłam urosły mi skrzydła, takie same jak ogon!
- Dziękuje - powiedziałam sucho i wyleciałam z Olimpu.
Poleciałam do swojej jaskini. Tam czułam się bezpieczna.
* Następnego dnia*
Pobiegłam do Nehariki.
Opowiedziałam jej o wszystkim, a potem przytuliłam się do niej i zaczęłam płakać.
- Chodź kochanie - powiedział dobrze znany mi głos. Był to Posejdon.
- Ja chce z nią zostać - odparłam łamiącym się głosem.
- Nie, chodź kotku - mówił to z takim spokojem, że odwróciłam się i podeszłam do niego, a on dodał.
- Chodź słońce - rzuciłam ostatnie smutne spojrzenie w stronę siostry i wyszłam.
Posejdon wprowadził mnie do komnaty i zamknął, a sam poszedł gdzieś.
Usiadłam na ziemi i płakałam, płakałam tak długo, aż Posejdon nie wrócił.
- Czemu płaczesz kochanie? - podszedł do mnie i objął skrzydłem. Zwróciłam wzrok na niego, wtuliłam się w jego sierść i cicho szlochałam. Potrzebowałam pocieszenia, choćby u mojego oprawcy. Objął mnie skrzydłami i teraz choć na chwilę poczułam się bezpiecznie.
- Kochasz mnie? - zapytałam
- Bardzo - odparł
- A ty mnie ?
Popatrzyłam na niego i powiedziałam:
- Czy wyglądam jakbym cię kochała ?
- Tak - szepnął mi do ucha.
- Ale ja jestem zakochana w kimś innym. - rzekłam.
- Ale twoje serce należy do mnie - oznajmił i przycisnął mnie do siebie.
Położyłam się spać.
* Następnego dnia *
Kiedy się obudziłam zleciałam na ziemię.
Zauważyłam zdobycz, ale kiedy na nią skoczyłam zderzyłam się z kimś.
- Wszystko dobrze ? - zapytał głos, a ja go rozpoznałam, był to .... Riki... Spojrzeliśmy na siebie.
- Tasha, czy ty go kochasz? Chcesz tego? - spytał łamiącym się głosem.
Kochałam go, ale nie chciałam by cierpiał przeze mnie, więc skłamałam
- Tak.... Ja.... K-Kocham Posejdona - po tych słowach Riki poszedł.
- Przepraszam - rzekłam i się rozpłakałam
Potem znowu znalazłam się w świątyni Posejdona. Było późne popołudnie. Postanowiłam dowiedzieć się prawdy o co chodziło Hadesowi. Szukałam wszędzie, lecz nigdzie nie znalazłam. Nagle pojawił się Hades...
- Powiedz mi prawdę o mojej matce! - krzyknęłam rozpaczliwie
- Dobrze, więc:
"Twoja matka Ifus miała romans z pewnym bogiem, a konkretnej Idessa. Bardzo się kochali, a z ich miłości urodziłaś się ty. Ifus dała ci to imię gdyż Tasha znaczy miłość. Niestety, urodziłaś się martwa. Twoja matka ubolewała nad tym, a to usłyszał Posejdon. Zjawił się i spojrzał na twoją matkę i rzekł:
~ Mogę ci pomoc. Pod warunkiem, że złożysz wieczystą przysięgę
- Oczywiście - odparła twoja matka
Posejdon się uśmiechnął i rzekł.
- Twoja córka zostanie moją żoną
Ifus przystała na to, a Posejdon zwrócił się do mnie i zwróciłem ci życie "
Po tej historii Hades znikł, a ja byłam roztrzęsiona, więc w moich żyłach płynie boska krew...
Po chwili zjawił się Posejdon i mnie przytulił. Próbowałam się wyrwać, ale na darmo. Oddałam mu amulet, nie chciałam go... Posejdon rozprawiał o dzieciach... A ja jedynie rozmyślałam jak moja matka mogła mi cos takiego zrobić. Rozumiem, ze chciała ratować mi życie, ale nie za taką cenę... Cała się trzęsłam, gdy myślałam, że będę musiała prze spać się z Posejdonem.... Ja kocham Rikiego, ale to dla jego dobra.... Dla mnie nie było już ratunku.... Płakałam, co nie przeszkadzało Posejdonowi.
- Chodź spać, skarbie - rzekł słodkim tonem
Obrzydzało mnie to jak mnie nazywał, lecz usłuchałam go. Posejdon zasnął, ale ja nie mogłam. Cały czas myślałam o Rikim..
* Następnego dnia *
Gdy się obudziłam to nie było Posejdona. Po chwili do komnaty weszła służąca i przyniosła mi śniadanie. Nie miałam ochoty jeść. Wyszłam na zewnątrz. Spojrzałam na krainę, w której żyją bogowie. Przyznam była przepiękna, ale jakim kosztem? Przecież wilki z poprzedniego razu są niezadowolone z tych bogów, bo ich terroryzują, a gdyby to zmienić. Nagle przede mną pojawił się Posejdon. Pocałował mnie, ale ja próbowałam się wyrwać, ale z marnym skutkiem.
- Hermes nas dzisiaj odwiedzi - oznajmił.
* Po paru godzinach*
Kiedy Hermes wszedł do komnaty panowała tam zupełna ciemność.
Naglę usłyszałam przeraźliwy ryk. Kiedy podniósł wzrok ujrzał gryfa.
Nagle gryf, którego nie zauważyłam, zbliżył się do mnie, gdy chciałam przywitać Hermesa. Kiedy spróbował mnie zranić Posejdon wskoczył przed mną i zabił potwora, ja natomiast leżałam przerażona, a Hermes stał jak wryty nie mogąc się poruszać.
- Wszystko dobrze ? - usłyszałam.
- Tak... - mówiłam bezgłośnie.
Zbliżyłem się do nich.
- Witaj Posejdonie! - powiedział z uśmiechem Hermes.
- Witaj Hermesie- powitał go.
- Chciałem się zapytać, dlaczego ożeniłeś się z Tasha. Zmusiłeś ją do tego. Dlaczego? Jest wiele innych wader na świecie
- Rzeczywiście, ale Tasha jest wyjątkowa - mówiąc to spojrzał na mnie.
- Jedyna w swoim rodzaju.
- Ale dlaczego nie zakochałeś jej w sobie normalnie, tylko zmusiłeś do ślubu ?! - spytał Hermes
- W tamtym momencie natychmiast potrzebowałem ziemskiej żony. Jedna z bogiń zaczęła się do mnie ,, zalecać " a ja nie chciałem jej zranić, więc... - nie musiał dokańczać, bo Hermes zrozumiał, co miał na myśli.
- Ale mam nadzieję, że kiedyś Tasha pokocha tak samo mnie jak teraz ja ją. - mówiąc to uśmiechnął się do mnie, a na mojej twarzy pojawił się blady uśmiech.
- Ale ona kocha Rikiego. - rzekł Hermes
- Wiem i bardzo mnie boli sama myśl o tym, że mogła z nim być. Kocham ją jak nikogo innego, ale nie potrafię tego okazać, po prostu jestem zbyt brutalny, agresywny, impulsywny - wymieniał
- Ale musisz wiedzieć, że nawet jeśli cię pokocha, będzie również zawsze pamiętała o Rikim...
- Wiem, ale ja ją tak kocham, że nie mogę jej stracić - spojrzał się na mnie tak jakby chciał powiedzieć ,, chciałbym aby ona kochała tylko mnie ".
Pożegnał się z nami i wrócił do swoich obowiązków. Natomiast ja i Posejdon zostaliśmy w pałacu.
- Wiesz, co kochana Tasho? - spytał
Przestraszyłam się, bo nie wiedziałam czego chce ode mnie...
- Zostaniesz matką, a ja ojcem. - rzekł.
- Nie! Nie chcę mieć z tobą dzieci! Ani pójść z tobą do łóżka! - krzyknęłam przerażona.
Posejdon jedynie się kpiąco uśmiechnął.
- Nie potrzebuję twego pozwolenia - warknął i zbliżał się do mnie.
Chciałam uciec, ale łapy odmawiały mi posłuszeństwa. Cała się trzęsłam ze strachu, a Posejdon tym się w ogóle nie przejmował. Był już koło mnie i brutalnie mnie pociągnął oraz rzucił na łóżko. Położył się na mnie, a ja się starałam mu wyrwać
- Przestań! Pomocy!!! Zostaw mnie!! - krzyczałam przerażona, ale czułam ze nikt mi nie pomoże, a Posejdon mnie zgwałci.
Płakałam nadal wołając o pomoc.
<Riki?? Moja wena i wyobraźnia działają na wysokich obrotach ^.^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz