- Czyli mam iść, tak, Deb? - zapytałem z szelmowskuim uśmiechem.
- Już mówiłam; jak chcesz - odwzajemniła uśmiech i udała się w stronę Gór. Słońce chyliło się ku zachodowi. Złapałem waderę i pociągnąłem, mimo oporu, nad klif przy morzu.
- Chcę Co coś pokazać, ale musimy poczekać do wieczora - postawiłem ją na ziemi.
- Nie! Nie mam zamiaru tolerować takiego traktowania! - krzyczała.
- Dobra, przepraszam. Ale poczekaj - nalegałem. W końcu Debora usiadła, zapatrzona w zachód. Zauważyłem, że z jej ogonem dzieje się prawie to samo, co z moimi skrzydłami i rogami. Słońce zniknęło za choryzontem.
- No i co mi chciałeś...- nie dokończyła, dostrzegając, jak wyglądam. Rozłożyłem skrzydła, dla lepszego efektu.
<Debora? Huehuehue xD>
- Już mówiłam; jak chcesz - odwzajemniła uśmiech i udała się w stronę Gór. Słońce chyliło się ku zachodowi. Złapałem waderę i pociągnąłem, mimo oporu, nad klif przy morzu.
- Chcę Co coś pokazać, ale musimy poczekać do wieczora - postawiłem ją na ziemi.
- Nie! Nie mam zamiaru tolerować takiego traktowania! - krzyczała.
- Dobra, przepraszam. Ale poczekaj - nalegałem. W końcu Debora usiadła, zapatrzona w zachód. Zauważyłem, że z jej ogonem dzieje się prawie to samo, co z moimi skrzydłami i rogami. Słońce zniknęło za choryzontem.
- No i co mi chciałeś...- nie dokończyła, dostrzegając, jak wyglądam. Rozłożyłem skrzydła, dla lepszego efektu.
<Debora? Huehuehue xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz