- Wataha? Jaka wataha? - spytałam zdziwiona. Przecież nie należę do żadnej watahy. - To ty nie jesteś z watahy? - odpowiedział chyba równie zdziwiony. - Jaka wataha? - powtórzyłam poirytowana. - Chodź. - ruszył przed siebie. Podczas drogi trochę gawędziliśmy. Nie wiem, kiedy, nie wiem jak, ale nagle znaleźliśmy się na miłej dla oka polanie, a w oddali zauważyłam zamek. - A, to co? - spytałam patrząc na mury budowli. - Zamek Dezera, a właściwie, to jego ruiny. - odpowiedział uśmiechając się do mnie. Spojrzałam w dal, gdzie rozciągał się już pomarańczowy las. Zamyślona nie zauważyłam, że wlazłam w jakiegoś innego wilka. - Gdzie pod nogi włazisz? - rzuciłam. Cofnęłam się o kilka kroków. Przede mną stały dwa wilki, a obok Dj. Przewróciłam oczami i odwróciłam głowę w lewo.
<Dj?>
<Dj?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz