- Muszę przyznać, że całkiem niezły ten pomysł, wiesz, znam nawet pewien niezły klub w centrum. - Stwierdziłam, z drapieżnym uśmiechem na twarzy. - Jednak mimo wszystko nie zamierzam ciągnąć za sobą tabunu. To nie w moim stylu. Idziemy?
- No pewnie. - Stwierdziła energicznie wadera.
Ruszyłyśmy przez miasto, ja prowadziłam. Zaczynało się już ściemniać, co przyjęłam z ulgą.
- To tutaj. - Wskazałam na niepozorny budynek. Lakota popatrzyła na mnie z powątpieniem. - Tak, jestem na 100% pewna, że to tutaj. Powiedzmy, że dość często tutaj bywałam, nim trafiłam do watahy. Nawet zbyt często. - Weszłyśmy do klubu. Spojrzałam na Lakotę, której oczy rozszerzyły się w zdziwieniu. Moja reakcja za pierwszym razem była identyczna... Czerwone ściany, czarny parkiet, olbrzymi bar znajdujący się w centrum pomieszczenia oraz masa ludzi wszelkiego rodzaju.
- Witaj w Pandemonium. - Powiedziałam, gestem pokazując całą przestrzeń. Wiedziałam, że w moich oczach zabłyszczały złowieszcze ogniki. Jak zwykle, kiedy tutaj byłam. Na tą myśl wyszczerzyłam się, jak głupia.
< Lakota? Wiem, że długo nie odpisywałam... xD>
- No pewnie. - Stwierdziła energicznie wadera.
Ruszyłyśmy przez miasto, ja prowadziłam. Zaczynało się już ściemniać, co przyjęłam z ulgą.
- To tutaj. - Wskazałam na niepozorny budynek. Lakota popatrzyła na mnie z powątpieniem. - Tak, jestem na 100% pewna, że to tutaj. Powiedzmy, że dość często tutaj bywałam, nim trafiłam do watahy. Nawet zbyt często. - Weszłyśmy do klubu. Spojrzałam na Lakotę, której oczy rozszerzyły się w zdziwieniu. Moja reakcja za pierwszym razem była identyczna... Czerwone ściany, czarny parkiet, olbrzymi bar znajdujący się w centrum pomieszczenia oraz masa ludzi wszelkiego rodzaju.
- Witaj w Pandemonium. - Powiedziałam, gestem pokazując całą przestrzeń. Wiedziałam, że w moich oczach zabłyszczały złowieszcze ogniki. Jak zwykle, kiedy tutaj byłam. Na tą myśl wyszczerzyłam się, jak głupia.
< Lakota? Wiem, że długo nie odpisywałam... xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz