Wskazałam jeszcze raz wilkowi gwiazdy. Wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się lekko. - Wracając do białego kota... - zaczęłam rozmowę.
- Tak? Właśnie! Mów! - krzyknął zadowolony. - Kiedyś, a raczej całkiem nie dawno wilki wędrownicze rozbiły namioty przy lesie o zorganizowały sobie obóz dwutygodniowy. Pod wieczór rozpaliły ognisko. Wilki grały, śpiewały i tañczyły do muzyki. O 23 ogłoszono ciszę nocną. Wszyscy oprócz warty poszli spać. Nie było łatwo. Warta balowała, dosłownie! Ja zasnęłam go...
- To ty tam byłaś? - zapytał.
- Tak, potem mi, to wszytko opowiedziano. Wracając do historii, to zasnęłam godzinę później. Nadeszła 3 nad ranem. Ognisko powoli wygasało. Nikomu się nie chciało odrzucić do ognia. Warta traciła siły. W sekundzie wszystko zostało pokryte gęstą mgłą. W niej warta zobaczyła czerwone oczy. Potem one zniknęły. Usłyszeli miałczenie kota. Myśleli, że to głupi żart kogoś z obozowiczów, ale po chwili przy ognisku pojawił się biały kot. Potem zniknął. Jego krwisto czerwone oczy pojawiły się znowu wraz z tłowiem, ale tym razem na starej taczce. Pokazał się jeszcze na maszcie i na dachu jakiegoś starego budynku. Miałczenie stawało się co raz, to bardziej przeraźliwe i głębokie. Wilki z bólu chyba zasnęły. Potem nic nie pamiętają, ale podobno, że ktoś z obozowiczów słyszał przeraźliwy pisk wilków. Gdy opowiadali nam, to rano byli cali podrapani, jeden miał uszkodzone oko, inny kulał, pewna wadera została zraniona w szyję. Nie m, czy to był żart, czy nie... Ale wiem, że za każdym razem, gdy to opowiadam, to co raz bardziej się boję. Potem odeszłam opuściłam moją drużynę. Jestem teraz już starsza, chciałam założyć własną i odbudować w sobie tą tradycje harcerzy, czy jak, kto woli skautów, ale odpusiciłam sobie. Może kiedyś. Ale co, jeśli teraz kot powróci?
<Edward? >
- Tak? Właśnie! Mów! - krzyknął zadowolony. - Kiedyś, a raczej całkiem nie dawno wilki wędrownicze rozbiły namioty przy lesie o zorganizowały sobie obóz dwutygodniowy. Pod wieczór rozpaliły ognisko. Wilki grały, śpiewały i tañczyły do muzyki. O 23 ogłoszono ciszę nocną. Wszyscy oprócz warty poszli spać. Nie było łatwo. Warta balowała, dosłownie! Ja zasnęłam go...
- To ty tam byłaś? - zapytał.
- Tak, potem mi, to wszytko opowiedziano. Wracając do historii, to zasnęłam godzinę później. Nadeszła 3 nad ranem. Ognisko powoli wygasało. Nikomu się nie chciało odrzucić do ognia. Warta traciła siły. W sekundzie wszystko zostało pokryte gęstą mgłą. W niej warta zobaczyła czerwone oczy. Potem one zniknęły. Usłyszeli miałczenie kota. Myśleli, że to głupi żart kogoś z obozowiczów, ale po chwili przy ognisku pojawił się biały kot. Potem zniknął. Jego krwisto czerwone oczy pojawiły się znowu wraz z tłowiem, ale tym razem na starej taczce. Pokazał się jeszcze na maszcie i na dachu jakiegoś starego budynku. Miałczenie stawało się co raz, to bardziej przeraźliwe i głębokie. Wilki z bólu chyba zasnęły. Potem nic nie pamiętają, ale podobno, że ktoś z obozowiczów słyszał przeraźliwy pisk wilków. Gdy opowiadali nam, to rano byli cali podrapani, jeden miał uszkodzone oko, inny kulał, pewna wadera została zraniona w szyję. Nie m, czy to był żart, czy nie... Ale wiem, że za każdym razem, gdy to opowiadam, to co raz bardziej się boję. Potem odeszłam opuściłam moją drużynę. Jestem teraz już starsza, chciałam założyć własną i odbudować w sobie tą tradycje harcerzy, czy jak, kto woli skautów, ale odpusiciłam sobie. Może kiedyś. Ale co, jeśli teraz kot powróci?
<Edward? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz