Stałem osupiały. To wydawało mi się lekko podejrzane. Kiedy się otrząsnąłem natychmiast stanąłem pomiędzy nimi.
- Przepraszam, ale nie pozwolę ci pójść z nim!
-Czemu? On zna się najbardziej na tej toksynie. - zapytała, a uśmiech na jej twarzy zmienił się w zdziwienie.
- Czemu? Nie pozwolę ci pójść z mordercą, terrorystą i złodziejem. Jako Alfa ci nie pozwalam. A ty lepiej idź, nic tu po tobie. - zwróciłem się do basiora.
- A jeśli jej się coś stanie? Tylko moja rodzina i ja zna się na leczeniu tego typu jadu.
- Ho, ho, ho znalazł się Romeo. Larisa chodź!
- Nie... - rzekła cicho
- Ym?
- Nie. Proszę Eddie! Co się stało to się nie odstanie. Jack musi mi pomóc, w końcu nie widomo co to za cholera we mnie siedzi. Jak chcesz możesz się patrzyć. - Jack pokiwał głową. Przewróciłem oczami. Nie ufam Jackowi, ale rzeczywiście nie wiadomo co za cholerstwo siedzi w jej organizmie, a ja nie mam zamiaru notować aktu zgonu Larisy, wyłącznie z mojej winy. Ale się po prostu martwię. Kiedy wpadnie w złe towarzystwo to już będzie po niej. Jako alfa muszę ją bronić.
<Larisa :D ?>