- Uuu... - szepnąłem do siebie. Niefajna sytuacja, faktycznie. - Tylko żeby się Eddie nie dowiedział, bo cię jeszcze wywali.
- Czytasz w myślach, cholera. Ale i tak się dowie... nie wiem od kogo, pewnie sama siostra przylezie tu i doniesie, więc już możemy się pożegnać. - mruknęła gniewnie
- Eee tam, nie przesadzaj. - uśmiechnąłem się krzywo
- Nie przesadzaj? Musiałabym jej nie znać. - popatrzyła na mnie spode łba. Myśleliśmy chwilę w ciszy. Nawet nie zauważyłem, kiedy ten dziwny kotek zwiał.
- Najwyżej znajdziesz sobie inną watahę. Albo będziesz samotniczką. Takie życie też jest fajne. Jestem w tej watasze tylko dlatego, że inaczej nie mógłbym chodzić po tych terenach, a są... świetne. - wzruszyłem ramionami. Czekałem na jej odpowiedź.
<Mery? Czo dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz