- Jesteś kochana. - powiedziałem i przytuliłem ja - Wiesz, pomógłbym ci, ale...
- Dobra, dobra, wszystko wiem. - uśmiechnęła się
- Ale na pewno? Nie chcę, żebyś myślała, że jestem nierobem, czy coś... - patrzyłem jej w oczy
-Co? Feluś, co ci odbiło? - poczochrała mnie - Wiem, że nie jesteś. Ja natomiast jestem padnięta. - rzuciła się na łoże.
- Zasłużyłaś na odpoczynek. - pocałowałem ją w szyję - Tylko nie wiem, czy dasz radę z tym awansem. Nie to, że nie wierzę w moją wspaniałą Aishunię, ale... martwię się trochę. Chociaż, pewnie się mylę i wywiążesz się ze swoich obowiązków świetnie. - uśmiechnąłem się, a ta zachichotała
- Plączesz się, kochany. Nic nie mów. Idziemy spać. - przykryła się kocem ze skóry
- Tak jest, panie generale. Dobranoc.
- Dobranoc.
*ranek*
Wstałem wcześniej niż zwykle. Nie wiem co mnie obudziło. Cała gromada jeszcze spała. Postanowiłem zrobić śniadanie. W zapasach mieliśmy akurat pięć królików, więc nie musiałem tracić czasu na upolowanie ich. Wyszedłem z chałupki i rozpaliłem ogień. Postanowiłem upiec króliki. Niedługo mi to zajęło. Zebrałem jeszcze trochę owoców leśnych. Wszedłem do jaskini akurat, gdy Aramisa się przeciągała.
- Witam panią. - uśmiechnąłem się - Śniadanie czeka. - Aramisa nie była jednak równie entuzjastyczna.
- Dzień dobry, dzień dobry. - ziewnęła przeciągle. Ocucił ją jednak zapach świeżo upieczonych królików. Zaczęliśmy jeść. Po chwili dołączyła do nas Aisha, a potem Jason.
<Aisha? :3>
- Dobra, dobra, wszystko wiem. - uśmiechnęła się
- Ale na pewno? Nie chcę, żebyś myślała, że jestem nierobem, czy coś... - patrzyłem jej w oczy
-Co? Feluś, co ci odbiło? - poczochrała mnie - Wiem, że nie jesteś. Ja natomiast jestem padnięta. - rzuciła się na łoże.
- Zasłużyłaś na odpoczynek. - pocałowałem ją w szyję - Tylko nie wiem, czy dasz radę z tym awansem. Nie to, że nie wierzę w moją wspaniałą Aishunię, ale... martwię się trochę. Chociaż, pewnie się mylę i wywiążesz się ze swoich obowiązków świetnie. - uśmiechnąłem się, a ta zachichotała
- Plączesz się, kochany. Nic nie mów. Idziemy spać. - przykryła się kocem ze skóry
- Tak jest, panie generale. Dobranoc.
- Dobranoc.
*ranek*
Wstałem wcześniej niż zwykle. Nie wiem co mnie obudziło. Cała gromada jeszcze spała. Postanowiłem zrobić śniadanie. W zapasach mieliśmy akurat pięć królików, więc nie musiałem tracić czasu na upolowanie ich. Wyszedłem z chałupki i rozpaliłem ogień. Postanowiłem upiec króliki. Niedługo mi to zajęło. Zebrałem jeszcze trochę owoców leśnych. Wszedłem do jaskini akurat, gdy Aramisa się przeciągała.
- Witam panią. - uśmiechnąłem się - Śniadanie czeka. - Aramisa nie była jednak równie entuzjastyczna.
- Dzień dobry, dzień dobry. - ziewnęła przeciągle. Ocucił ją jednak zapach świeżo upieczonych królików. Zaczęliśmy jeść. Po chwili dołączyła do nas Aisha, a potem Jason.
<Aisha? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz