sobota, 14 marca 2015

Od Hanto cd Mery

- No tak. Dobra, nie będę już ci truł, bo wiem, że nie masz na to ochoty. Możesz ty mi coś opowiedzieć, a ja będę udawał, że słucham. - powiedziałem sucho
- Hehe, niech ci będzie. - uniosła dumnie łebek. Zaczęła wymyślać jakąś historię o roślinie, której wyrosły skrzydłai o jej przygodach. Szliśmy ciągle przed siebie.
[...]
- A i tak zdeptał tę roślinkę wilk imieniem Hanto. - wyszczerzyła się Mery kończąc historię. Przewróciłem oczami.
- Ja myślałem, że mnie podniesiesz na duchu, a tu takie podłe zakończenie. - powiedziałem. I tak ta opowieść mi nieco poprawiła humor. Mery jednak miała jakieś poczucie humoru. Usłyszałem dziwne szmery. Nie były to szepty wilków, ani podmuch wiatru. Nie był to też szept związny z moją rodziną. Bardziej jakby syk ognia. Zatrzymałem się na chwilę.
- Co jest? - spytała wadera widząc moje ździwienie
- Słyszysz? - Mery zastrzygła uszami
- Coś... się pali?
- Nie wiem. - wzruszyłem ramionami, ale byłem czujny. Ruszyliśmy dalej przed siebie, a syk był coraz głośniejszy. Nagle przed naszymi oczami przebiegł dziwny kot zrobiony z ognia
- Hej, młody! - zawołałem
- Co ty od niego chcesz? - zapytała Mery
- Nie wiem, mam dziwne przeczucie. Hej, kocurze! - zawołałem jeszcze raz. Musiał nie rozumieć mowy wilków, więc pognałem za nim. Mery pobiegła za mną. Zaczęła mówić coś w nieznanym mi języku i kot przystanął. Obrócił się w stronę wilczycy. Zatrzymaliśmy się gwałtownie.
- Co ty... - zacząłem
- Ćśś! - uciszyła mnie. Zaczęła jakby rozmawiać ze zwierzęciem.
- To niedorzeczne... - szepnąłem do siebie. Przecież mowa tego kota, a wilków to dwie różne sprawy. Jak oni się rozumieją?! Po chwili "rozmowy" oboje ucichli
- Co on powiedział? - spytałem w końcu

<Mery? Napływ weny mam OuO>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz