niedziela, 22 marca 2015

Od Leona cd Rachel

Szedłem przez komnatę, która była zrobiona z oślepiającej bieli. Dosłownie. Przede mną pojawił się wilk, który wyglądał na utkanego ze światła.
- Witaj! Jestem Light. Wilk Życia i Śmierci.
- A ja jestem Leo. I jestem Boskim Wilkiem - mruknąłem.
- To wiem. Każdy Boski Wilk trafia tutaj w przypadku zaznania śmierci klinicznej. Ta waga zdecyduje czy przeżyjesz, czy umrzesz. - pokazał na kąt w którym stała waga. Jeden z obciążników był czarny, a drugi biały - Tu jest labirynt. Jeśli przez niego przejdziesz zdecydujesz czy chcesz umrzeć czy żyć.
Wywróciłem oczami.
- Super. Mogę już iść? - zapytałem zniecierpliwiony.
- Proszę bardzo. Ale uważaj. Tam jest pełno niebezpieczeństw. Ach. I jest jeszcze jedna zasada. Waga będzie się przechylać w trakcie twojego przechodzenia. Jeśli wyjdziesz i przeważać będzie biały - twoja decyzja. Przeważa czarny - nie masz wyboru. Ach i jeszcze jedno. Myśl o osobie, która jest tobie bliska. To pomaga.
I zniknął. W rozbłysku światła. Podszedłem do labiryntu.
- No to jedziemy z tym koksem. - mruknąłem i zagłębiłem się w tunel. Przeszedłem niespełna 50 metrów i natknąłem się na mgłę, która uformowała się w dwa dorosłe wilki.
- Leo. Jesteśy z ciebie tacy dumni. Jesteś naszą dumą nawet po śmierci. - powiedziała wadera.
- Jesteś najdzielnejszym młodzieńcem jakiego znam. - dopowiedział basior.
- Kim jesteście? - spytałem pełen najgorszych obaw.
- Jesteśmy twoimi rodzicami. - powiedziała wadera uśmiechając się.
- Bardzo za tobą tęskinimy. Ale musisz wypełnić przeznaczenie. - basior uśmiechnął się smutno.
- Też za wami tęsknię. - wymamrotałem. Wtedy w mojej głowie zakołatała się myśl o imieniu Rachel. Ona tam czeka, aż się ocknę, a ja tu plotkuję z rodzicami - Przepraszam. Nie mam za dużo czasu.
Rodzice rozpłynęli się w mgłę. Ruszyłem dalej. Po kolejnych 50 metrach pojawiła się mgła, która uformowała się w waderę. Była czarno biała. Wyglądała... trochę jak ja...
- Jestem Andrea. Twoja starsza siostra - powiedziała.
- A ja Leo. I z tego co powiedziałaś wnioskuję, że jestem twoim młodszym bratem.
Uśmiechnęła się melancholijnie.
- Zawsze byłeś pyskaty.
- Jak umarłaś? - zapytałem.
- Tak ja rodzice i Nico.
- Czyli?
- Kulka ze strzelby. Wszyscy dostaliśmy. Najpierw Nico. Potem ja. Potem chcieli zabić ciebie, ale ojciec wskoczył pomiędzy ciebie i strzelbę. Więc potem zabili jego. A na końcu matkę. Ty zdążyłeś uciec.
- Skąd wiesz?
Oczy napełniły się jej łzami.
- Leżałam konając. I wtedy zobaczyłam jak uciekasz. Pobiegłeś gdzieś. Nikt nie wiedział gdzie.
Wtedy obok zaczęła się formować kolejna mgła. Był to basior. Całkowicie czarny. Wyglądał jak Eddie.
- Jestem Nico. Twój brat. - powiedział.
- Myśl o Rachel. Rachel, Rachel, Rachel... - powtarzałem w myślach. Wtedy Andrea i Nico zniknęli w taki sposób jak wcześniej rodzice. Ściana przed mną otowrzyła się i stanął w niej Light.
- Gratuluję. Przeważał biały. Umierasz czy żyjesz dalej?
Spojrzałem na jedną ze ścian. Spostrzegłem w niej Rachel.
- Wróć. - powtarzała - Wróć Leo.
Nagle wszystko zniknęło. Otworzyłem oczy. Nade mną pochylała się Rej.

 <Rej? Trochę mnie poniosło. c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz