Cóż, musiałam działać... a jakoś nie sądzę, żeby zamrożenie tego czegoś
dało, a szczególnie, że wydostałoby się za szybko, dodatkowo straciłabym
za duż energii... pozostało mi już tylko użycie mocy, o ktorych
"przypadkowo zapomniałam" wspomnieć Leonowi... jako pierwsze trzeba
pozbawić potwora wzroku... użyłam moich mocy ciemności i otoczyłam jego
najbliższe otoczenie całkowitym mrokiem... miałam tylko nadzieję, że tym
razem nie wysłałam czegoś do innego wymiaru. Następny krok był
zadziwiwająco wręcz łatwy. Po prostu strzeliłam w wodę błyskawicą... po
chwili potwór, porażony wstrząsem elektrycznym padł oszołomiony do wody.
No, jeden problem z głowy. Odwołałam "chmurę" mroku. Tak sobie myślę... tam chyba kiedyś było kilka ptaków... Dobra, to nie ważne! Podbiegłam
do Leo i przetransportowałam nas za pomocą ciemności w jakieś bezpieczne
miejsce... no kto by pomyślał, że bycie wnuczką Lucyfera ma jakieś
atuty! Spojrzałam zaniepokojona na nieprzytomnego basiora. Mogłam tylko
czekać, cóż, nie znam się na magii leczniczej ani nic w tym rodzaju...
<Leo? xD>
<Leo? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz