- Ja nie potrzebuję zaproszenia żeby wchodzić na te tereny. A tak wogóle serio myślisz, że poprzestaną na wywaleniu z watahy? No wiesz, za mordowanie zazwyczaj chodzi się za kraty albo gorzej - rzekłam, niby obojętnie. Lecz w środku czułam ogień. Muszę jakoś wyjaśnić tą sprawę... tylko jak? W zamyśleniu usiadłam na kamień. Na prawdę miałam ochote zabić tą sukę. Ale kiedy to zrobię, to wszyscy pomyślą że ja jestem ta zła, lecz... kiedy nie będą mieli świadka, to nie będzie rozprawy. Spojrzałam na Hanta... nie mogłam się nie uśmiechnąć. Pewnie z boku wyglądałam jak jakiś szatan, który znalazł swoją ofiare.
- No co? - zapytał w pełni nieświadomy mojego szalonego pomysłu. Nie pytając nawet o jego zdanie podeszłam z moim szatańskim uśmiechem na ustach i zaczęłam mierzyć w centymetrach jego wymiary.
- Ej! - poskarżył się, kiedy mierzyłam mu obwód łba. Kiedy skończyłam napisałam patykiem wszystko co wymierzyłam i pobiegłam szukając materiału. Hanto pobiegł za mną, bidulek, he, he. Na jego miejscu bym uciekała. Bo skoro ja jej nie moge jej zabić, to ktoś w końcu musi. A przez to, że go lubię, to zrobie mu płaszcz, że nikt nie zobaczy jego twarzy.
- Ej! O co chodzi!? - krzyknął za mną. Okey, niech wie z kim ma doczynienia. Zatrzymałam się i popatrzyłam mu prosto w oczy.
<Hanto? I co powiem? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz