środa, 18 marca 2015

Od Larisy cd Edwarda

Byłam zafascynowana niewidzialnością.
- Też chciałabym tak umieć. - uśmiechnęłam się. Basior znów powrócił do normalnej postaci. Na polu było już całkowicie ciemno.
 - A może umiesz, tylko o tym nie wiesz? - zaśmiał się cicho Edward. Pokręciłam przecząco głową. To nie wchodziło w grę.
- Niemożliwe. Moim żywiołem jest woda. - powiedziałam, a potem podeszłam do wyjścia z jaskini. Na niebie pokazały się piękne gwiazdy, a księżyc był prawie w całości. Jutro będzie pełnia.
- Nie ma rzeczy niemożliwych. - uśmiechnął się. Spuściłam łeb w zamyśleniu. Może on ma rację? Może ja po prostu jednak nie chcę tego umieć? Wiem jedno. - Będę już iść.- stwierdził.
- Szkodaaa... - zawyłam. Pożegnaliśmy się i basior znikł w ciemnościach. Zostałam sama. Oparłam się o skałę i patrzyłam jak księżyc się przemieszcza, a dokładnie to jak ja się przemieszczam - siedząc. Nagle jakieś paprochy spadły mi na pysk. Gwałtownie wstałam i odeszłam na parę kroków od wejścia odwracając się w stronę otworu.
- Jest tu ktoś? - warknęłam przerażona. Nie usłyszałam odpowiedzi, a z jaskini zleciał jakiś wilk. Był potężny w porównaniu ze mną. W walce nie miałabym z nim szans. Nie zważając na nic rzuciłam się do ucieczki. Biegłam ile sił w nogach do Lasu Camber. Miałam tylko nadzieję, że ktoś tam będzie i że biegnę w dobrą stronę. Cały czas mi się wszystko myliło. Po kilkunastu minutach dobiegłam, a na środku polany leżał Edward.

<Edward? chyba trochę dziwne... wybacz... >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz