sobota, 7 marca 2015

Od Aramisy cd Hanto

Nie chciałam, nie mogłam się rozpłakać. Hanto zbyt mną wtrząsnął. Po chwili uśmiechnęłam się złośliwie.
- A ty bez magii też byś sobie nie poradził. - powiedziałam jadowitym tonem. Trafiłam w dziesiątkę. Basior zesztywniał i nic nie odpowiedział.
- Poza tym, ja mam strzały które ZAWSZE trafiają. NIGDY nie mogą chybić - stwierdziłam, uśmiechając się wrednie.
- Tak? No to pokaż. - warknął Hanto.
Zaprowadziłam go na polanę. Szybko znalazłam dużą łanię. Nałożyłam strzałę na cięciwę, napięłam ją i strzeliłam. Każdy człowiek chybił by z tak dużej odległości. Ale strzała przecieła ze świstem powietrze i wbiła się łani pod żebro. Zwierzę padło martwę. Mój towarzysz wyglądał na nieusatysfakcjonowanego.
- Okey. Ale jeśli te strzały naprawdę nigdy nie chybiają to zobaczysz, że ja też strzelę. - rzekł z jadowitym uśmieszkiem.
- Powodzenia. - mruknęłam - Będzie ci bardzo potrzebne.
Wytłumaczyłam wilkowi jak to zrobić. Hanto znalazł sporego daniela i wystrzelił strzałę. Pociśk wbił się w drzewo obok niedoszłej ofiary Hanta. Wilk zakął.
- Czemu ty trafiasz, a ja nie? - spytał tonem obrażonego dziecka.
- Bo ten łuk słucha jedynie mnie - odparłam nie mogąc powstrzymać wrednego uśmieszku.

<Hanto? Ależ ja jestem chamska... xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz