- Cóż, taki gadżecik. Ja potrafię polować bez łuku. - wzruszyłem ramionami
- Bez magii?
- Bez magii. - wyszczerzyłem się - Pokazać?
- Z naszej rozmowy robi się dziecinada. - przewróciła oczami
- Odezwała się pani dorosła. Ile ty masz lat, szczeniaku?
- Nie powinno cię to obchodzić, staruchu. - warknęła z błyskiem złośliwości w oczach
- Wracaj już lepiej do swojej mamusi. - machnąłem łapą
- Ktoś tu się mnie boi? - powiedziała z tryumfem
- Ja? Pff! - zaśmiałem się głośno
- Co cię tak śmieszy? - przekrzywiła łebek
- Co mnie śmieszy? Ty mnie śmieszysz, dziubasku. - powiedziałem słodkim tonem i dotknąłem łapą jej noska
- Wolę być dziubaskiem niż rozczochranym straszydłem.
- Zapomniałaś dodać: rozczochranym starszydłem "o pięknym uśmiechu, fascynujących ogromnych skrzydłach, niezwykłych mocach, z wspaniałym poczuciem humoru i niskim, cudownym głosem". - uśmiechnąłem się szeroko.
<Aramisa? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz