Podjęcie właściwej decyzji to na pozór bardzo łatwe, ale bardzo trudne
zadanie. Wszystkie plusy i minusy rozbrzmiewały mi w głowie. Po prostu
musiałam wziąć się w garść i spojrzeć na wszystko bez uczuć...
- Leon... Mógłbyś mnie zostawić na trochę samą? - skinął głową i odszedł gdzieś, a ja ponownie spróbowałam uporządkować moje myśli. Jeśli dołączę do Lucyfera, to się zmienię, stanę się zła, bezwzględna, nie będę miała już tego wszystkiego, co cenie w sobie najbardziej. Lucyfer każdego potrafi zmienić, co za tym idzie... Zmienił też Larka, który wręcz nie może już być moim ukochanym bratem. Natomiast zostając tutaj praktycznie nic nie stracę, mogę co najwyżej wiele zyskać... Leo jest dla mnie bardzo ważny i czuję się przy nim szczęśliwa... jak tak na to spojrzeć, to tutaj nie ma żadnego wyboru, czysta oczywistość! Poszłam śladami basiora i wkrótce znalazłam go, stał zupełnie nieruchomo, zatopiony we własnych myślach patrzył w dal. Kiedy podeszłam wystarczająco blisko wyrwał się z letargu i spojrzał na mnie lekko zamglonym wzrokiem... wyglądał w tej chwili przesłodko. I jak ja niby miałam go tak zostawić?
- Cóż, rozważyłam wszystkie za i przeciw, i stwierdziłam, że absolutnie nie nadaje się, żeby być częścią "szczęśliwej rodzinki Lucyfera". I tak po za tym... - zniżyłam głos do szeptu. - Strasznie bym za tobą tęskniła.
<Leo? Moja wena sobie jakichś dłużych spacerków nie urządza xd>
- Leon... Mógłbyś mnie zostawić na trochę samą? - skinął głową i odszedł gdzieś, a ja ponownie spróbowałam uporządkować moje myśli. Jeśli dołączę do Lucyfera, to się zmienię, stanę się zła, bezwzględna, nie będę miała już tego wszystkiego, co cenie w sobie najbardziej. Lucyfer każdego potrafi zmienić, co za tym idzie... Zmienił też Larka, który wręcz nie może już być moim ukochanym bratem. Natomiast zostając tutaj praktycznie nic nie stracę, mogę co najwyżej wiele zyskać... Leo jest dla mnie bardzo ważny i czuję się przy nim szczęśliwa... jak tak na to spojrzeć, to tutaj nie ma żadnego wyboru, czysta oczywistość! Poszłam śladami basiora i wkrótce znalazłam go, stał zupełnie nieruchomo, zatopiony we własnych myślach patrzył w dal. Kiedy podeszłam wystarczająco blisko wyrwał się z letargu i spojrzał na mnie lekko zamglonym wzrokiem... wyglądał w tej chwili przesłodko. I jak ja niby miałam go tak zostawić?
- Cóż, rozważyłam wszystkie za i przeciw, i stwierdziłam, że absolutnie nie nadaje się, żeby być częścią "szczęśliwej rodzinki Lucyfera". I tak po za tym... - zniżyłam głos do szeptu. - Strasznie bym za tobą tęskniła.
<Leo? Moja wena sobie jakichś dłużych spacerków nie urządza xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz