niedziela, 8 marca 2015

Od Rachel cd Leona/Annie

Na całe szczęście drzewo nie spadło na nas, ale... no cóż, po upadku zapaliło się tym samym niszcząc nam najprostszą trasę ucieczki. Z braku lepszego pomysłu użyłam moich mocy i zamroziłam najbliższy teren. Trochę przesadziłam, no ale cóż, nie zawsze w pełni kontroluję to, co robię, a zwłaszcza kiedy jestem zdenerwowana. Trzeba przyznać, taki teren pożądnie wyczerpał moje zasoby energii. Przynajmniej nic się już nie paliło. Ruszyliśmy biegiem, starając się uciec od tej całej masakry, albo przynajmniej znaleźć jakieś miejsce, które w miarę nadaje się na schronienie... jedyny problem polegał na tym, że czułam się coraz gorzej, w pewnej chwili świat zaczął wirować, ale nie dałam nic po sobie poznać.
- Lepiej się pośpieszmy... - krzyknęłam do Leona i Annie. W pewnym momencie zaczęłam zwalniać, a burza nadal nie przechodziła. Cóż, będę się musiała nauczyć kontrolować moje moce, albo nie zużywać przy nich aż takiej ilości energii, bo to może skończyć się zdecydowanie źle, i to nie tylko dla mnie. Świat zamazał mi się na tyle mocno, że nie widziałam już wilków, które biegły kilka kroków przede mną... wszystko spowiła czerń a ja opadłam w błogą nieświadomość, nie widząc już nic...

<Jako, że nikt nie odpisuje, to się za to wzięłam xd Trochę dramatyzmu o.o Leon, Annie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz