Nie rozumiałam ich postawy. Przecież chyba lepiej jakoś rozwiązać
konflikt niż od razu się pozabijać. Ja rozumiem... basiory uwielbiają
się tłuc, ale przez przesady.
- I z czego się tak kurde śmiejecie?! - warknęłam. Odebrali mi chęć do czegokolwiek, ale skoro już stanęłam w obronie Jacka to musiałam go bronić do końca - pomimo jego sprzeciwu.
- Ty chyba niepoważna jesteś. - śmiał się głośno Eddie, a Jack razem z nim.
- Widzę, że jesteście zgodni. - uśmiechnęłam się szyderczo.
- To Ci się coś pomyliło! - Edward i jego wróg na raz przestali się śmiać. Popatrzyłam ukradkiem na stojącego za mną Alfę. Minę miał poważną. Jack za to był rozweselony. Gdy patrzyłam się na Jacka czułam motyle w brzuchu, a serce jakoś zaczynało mi bić mocniej.
- Hm... skoro już tu jestem... to chcę wiedzieć o co się bijecie. - zażądałam.
- Jego ojciec zabił mojego brata!! - warknął Jack i rzucił się do ataku. Mnie dziwnym trafem ominął, a zaatakował Edwarda. Zaczęli się szarpać i gryźć.
- I z czego się tak kurde śmiejecie?! - warknęłam. Odebrali mi chęć do czegokolwiek, ale skoro już stanęłam w obronie Jacka to musiałam go bronić do końca - pomimo jego sprzeciwu.
- Ty chyba niepoważna jesteś. - śmiał się głośno Eddie, a Jack razem z nim.
- Widzę, że jesteście zgodni. - uśmiechnęłam się szyderczo.
- To Ci się coś pomyliło! - Edward i jego wróg na raz przestali się śmiać. Popatrzyłam ukradkiem na stojącego za mną Alfę. Minę miał poważną. Jack za to był rozweselony. Gdy patrzyłam się na Jacka czułam motyle w brzuchu, a serce jakoś zaczynało mi bić mocniej.
- Hm... skoro już tu jestem... to chcę wiedzieć o co się bijecie. - zażądałam.
- Jego ojciec zabił mojego brata!! - warknął Jack i rzucił się do ataku. Mnie dziwnym trafem ominął, a zaatakował Edwarda. Zaczęli się szarpać i gryźć.
- Przestańcie! - krzyczałam, ale nic to nie dawało. Zawsze warto
spróbować. W pewnym momencie zobaczyłam jak Eddie leży i się nie rusza.
Po chwili próbował wstać, ale trochę się chwiał. Od lewej strony biegł
rozwścieczony Jack. Kurde! Przecież Edward jest Alfą - jak go zabiją to
koniec, a Jack... jestem w nim zakochana więc... w momencie gdy Jack
miał przewrócić Alfę i zadać śmiertelne ugryzienie, rzuciłam się między
nimi i przejęłam cios. Poczułam lekki ból, a zaraz potem zrobiło mi się
jakoś dziwnie. Próbowałam chodzić, ale się chwiałam. W zamazanym obrazie
widziałam Jacka i Edwarda stojącego obok siebie. Rozmawiali o czymś,
ale moje uszy nie miały zamiaru słuchać. Oczom też nie chciało się
patrzeć. Zobaczyłam ciemność. Nogi postanowiły się położyć.
- Co się ze mną dzieje? - zaśmiałam się. Jakoś tak wesoło mi było. Śmiałam się, bo tylko głos chciał ze mną zostać.
<Edward? hehe :> nie wiem co mi do łepetyny przyszło XD >
- Co się ze mną dzieje? - zaśmiałam się. Jakoś tak wesoło mi było. Śmiałam się, bo tylko głos chciał ze mną zostać.
<Edward? hehe :> nie wiem co mi do łepetyny przyszło XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz