sobota, 14 marca 2015

Od Hanto cd Aramisy

- To było... to było na prawdę niezłe. - powiedziałem z zachwytem - Nie mam pojęcia jak to zrobiłaś, ale... szacunek. - podszedłem do niej. Wyglądała na wyczerpaną. Co nie było dziwne, przecież taka moc musi męczyć. Usiadłem obok niej.
- Mam ci podziękować? - spytała zmęczona
- Nie no ja powinienem ci dziękować. Więc... dziękuję. - mruknąłem. Chwilę po prostu siedzieliśmy w ciszy.
- Czyli chcesz się dowiedzieć, o co mi właściwie chodzi? - spytałem cicho. Popatrzyła na mnie z lekkim błyskiem zainteresowania
- No, fajnie by było. - udała obojętną
- Ale czuj się zaszczycona, że ci o tym opowiem. A jeśli komuś piśniesz cokolwiek, to nie żyjesz. Rozumiesz? - patrzyłem na nią
- No okay, okay.
- No to tak...
Opowiedziałem jej całą moją historię. Od początku istnienia, po teraz. O tej całej chorej rodzinie, o pierdolonej magii mojej matki, przez którą zginął ojciec... pamiętam ten dzień. Piękny, letni dzień. Byłem całkowicie nieświadomy potęgi mojej mamy. Byłem jeszcze szczeniakiem, bawiłem się z siostrą ganiając wszędzie. W pewnym momencie zobaczyliśmy naszych rodziców, ale oni nas nie. Postanowiliśmy podsłuchać ich rozmowę. Wdrapaliśmy się na pobliskie drzewo i słuchaliśmy. Kłócili się. Tata mówił coś o tym, żeby matka przestała go krzywdzić. Wtedy nic nie rozumiałem. Matka natomiast wydzierała się, że jest zmuszona, bo jest nienormalny pozwalając dać mi i siostrze wybrać drogę, jaką chcemy iść przez życie. Mama miała jednak określony scenariusz dla nas. W pewnym momencie zaczęli się bić. Szarpać. Poniewierać. Zasłoniłem siostrze oczy, a ona z przerażenia aż uciekła. Już miałem wkroczyć do akcji, gdy matka magią roztrzaskała ojca od środka. Po prostu rozbił się na kawałeczki. Ten widok okropnie namieszał mi w psychice. Mama była cała zakrwawiona, jej ciało było w opłakanym stanie. Gdyby ktoś z watahy ją tak zobaczył natychmiast by zrozumiał, że kogoś zabiła. Nagle mnie zobaczyła, a ja zamarłem. Ściągnęła mnie magią z drzewa i rzuciła na ziemię. Przerażony słuchałem jej wykładu o tym, że nie wolno podsłuchiwać, że nigdy w życiu nie będę tym, kim chcę, że mam być magiem (mimo że zawsze udawałem, że nie mam magicznych mocy, to ona zawsze mówiła, że mam, ale muszę je odkryć). Ja gdy się sprzeciwiłem uderzyła mnie w twarz tak mocno, że zemdlałem. Obudziła mnie siostra. Płakała, mówiła, że wszystko widziała i nie wie co robić. Nie miałem na początku pojęcia o co jej chodzi. Dopiero po chwili rozejrzałem się. Byłem na jakimś pustkowiu. A potem zobaczyłem najważniejsze. Moje łapy, a potem całego siebie. Brzydkiego, strasznego wilczura. A dalej to już wszyscy wiemy jak się potoczyło. Opowiedziałem jej jeszcze niedawną historię ze spotkaniem z siostrą.
- Już rozumiesz, co mnie trapi? - mruknąłem. Ona wpatrywała się we mnie. Nie wiedziałem, czy mi nie wierzy, czy jest zszokowana, czy o co jej chodziło. Westchnąłem głęboko zmęczony całym opowiadaniem.

<Aramisa? Co powiesz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz