- Wynoś się stąd, Jack! Nie jesteś tu mile widziany. - odparłem sucho. Kiedy byłem jeszcze małym szczeniakiem, spotkałem jego braciszka. Niestety nie było to miłe spotkanie... na szczęście mój ojciec wtedy był i go wygonił, ale teraz już go nie ma. Teraz też ktoś musi pogonić gada.
- Eddie, Eddie, Eddie... przyszedłem się odegrać. Twój ojciec zabił mojego brata, to teraz ja zabiję ciebie. Jakaś tam logika w tym jest, nieprawdaż? - mruknął ozięble. Nie musiałem czekać, aż skończy i rzuciłem się na niego. Co prawda jest to tak niebezpieczne, równie dobrze mógłbym sobie popływać w Morzu Potworów i poczekać aż mnie coś zje, czemu nie? Od razu zatopiłem kły w jego karku. Jack nawet nie myślał o ucieczce i zaczął mnie kopać. W ostatnim momencie zrobiłem unik, kiedy chciał użyć swojej śmiercionośnej broni... kieł.
<Larisa? :D >
- Eddie, Eddie, Eddie... przyszedłem się odegrać. Twój ojciec zabił mojego brata, to teraz ja zabiję ciebie. Jakaś tam logika w tym jest, nieprawdaż? - mruknął ozięble. Nie musiałem czekać, aż skończy i rzuciłem się na niego. Co prawda jest to tak niebezpieczne, równie dobrze mógłbym sobie popływać w Morzu Potworów i poczekać aż mnie coś zje, czemu nie? Od razu zatopiłem kły w jego karku. Jack nawet nie myślał o ucieczce i zaczął mnie kopać. W ostatnim momencie zrobiłem unik, kiedy chciał użyć swojej śmiercionośnej broni... kieł.
<Larisa? :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz