Mery poszła w wskazane miejsce i zaczęła wybierać materiał. Ja stałem w wejściu.
- Cześć, tak wogóle. - przywitała się Rej z wielkim uśmiechem
- Witam. - mruknąłem. Czekałem aż Mery wyjdzie. Po chwili ona odwróciła głowę w moją stronę.
- Co się tak gapisz? - spytała
- Jakoś tak. - syknąłem. Poczułem na sobie ździwione spojrzenie Rachel. Zaraz się o wszystkim dowie i przemówi tej wariatce do rozumu. Owa wariatka wybrała sobie jakąś ciemno-brązową skórę i zarzuciła ją na ramię.
- To cześć! - rzuciła i wyszła. Czekałem aż się oddali. - Nie idziesz, Hanto? - zapytała odchodząc
- Gatuluję spostrzegawczości. - odpowiedziałem krótko. W tym momencie przejrzała mój plan. Widziałem to. Dlatego wpadłem na nowy, lepszy.
- Ahoj. - rzuciłem do Rej i poszedłem w stronę Mery. Minąłem ją jednak i szedłem dalej. - Tak, pan alfa dowie się o wszystkim. - powiedziałem nie patrząc na nią
- Osz ty skurwysynie! Nawet mi się nie waż! - wrzasnęła rzucając się na mnie, a ja nawet nie próbowałem udawać zdenerwowanego. Po prostu alfa dowie się o co chodzi, i bez mieszania mnie w to bagno wszyscy będą szczęśliwi... powiedzmy.
- Pani Merunia się wściekła? Ojoj, wszyscy niech się schowają, bo idzie wielmożna panna... - i tu dostałem w pysk, z liścia. Zeszła ze mnie, otrzepała się i dumnie ruszyła przed siebie. Mocno dostałem, z pyska zaczęła mi się powoli lać strużka krwi. Ale nie przejmowałem się tym. Podbiegłem do niej.
- Wiesz, że to, co masz na grzbiecie kiedyś żyło? Podejrzewam, że to skóra dzika, może jakiegoś garunku pod ochroną? - wyszczerzyłem się i czekałem na jej reakcję.
<Mery?>
- Cześć, tak wogóle. - przywitała się Rej z wielkim uśmiechem
- Witam. - mruknąłem. Czekałem aż Mery wyjdzie. Po chwili ona odwróciła głowę w moją stronę.
- Co się tak gapisz? - spytała
- Jakoś tak. - syknąłem. Poczułem na sobie ździwione spojrzenie Rachel. Zaraz się o wszystkim dowie i przemówi tej wariatce do rozumu. Owa wariatka wybrała sobie jakąś ciemno-brązową skórę i zarzuciła ją na ramię.
- To cześć! - rzuciła i wyszła. Czekałem aż się oddali. - Nie idziesz, Hanto? - zapytała odchodząc
- Gatuluję spostrzegawczości. - odpowiedziałem krótko. W tym momencie przejrzała mój plan. Widziałem to. Dlatego wpadłem na nowy, lepszy.
- Ahoj. - rzuciłem do Rej i poszedłem w stronę Mery. Minąłem ją jednak i szedłem dalej. - Tak, pan alfa dowie się o wszystkim. - powiedziałem nie patrząc na nią
- Osz ty skurwysynie! Nawet mi się nie waż! - wrzasnęła rzucając się na mnie, a ja nawet nie próbowałem udawać zdenerwowanego. Po prostu alfa dowie się o co chodzi, i bez mieszania mnie w to bagno wszyscy będą szczęśliwi... powiedzmy.
- Pani Merunia się wściekła? Ojoj, wszyscy niech się schowają, bo idzie wielmożna panna... - i tu dostałem w pysk, z liścia. Zeszła ze mnie, otrzepała się i dumnie ruszyła przed siebie. Mocno dostałem, z pyska zaczęła mi się powoli lać strużka krwi. Ale nie przejmowałem się tym. Podbiegłem do niej.
- Wiesz, że to, co masz na grzbiecie kiedyś żyło? Podejrzewam, że to skóra dzika, może jakiegoś garunku pod ochroną? - wyszczerzyłem się i czekałem na jej reakcję.
<Mery?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz