czwartek, 30 kwietnia 2015

Od Edwarda cd Naminy

Namina mówiła, to z takim entuzjazmem, że nie mogłem jej odmówić.
--Wieczór--
- No chodź! Bo się spóźnimy na wartę!
- Nie chce mi się! Idź sama! Dojdę do ciebie... później. - namawiałem. Nie chciało mi się łazić, nogi mnie bolały, a poza tym miło mi się z nią gadało. Bez zwrotów typu ,,Szanowny Edwardzie", czy ,,Alfo". Po prostu Eddie.
- Eddie! Jak nie ruszysz swoje szanowne cztery litery, to dopiero zaczniesz żałować. - zaśmiała się, po czym pociągnęła mnie za łapę i pociągnęła w stronę ruin zamku. Po chwili przestałem już protestować i poszliśmy do ruin. Rozpaliliśmy ognisko, które dawało klimatu i zaczęliśmy rozmawiać.

<Namina?> 

Od Mery cd Hanto

To było chore. Co ja tak właściwie zrobiłam? Co to było? Czy to było tylko jednorazowe użycie, czy mogę to powtórzyć? Na te wszystkie pytania, które sobie zadawałam nie znałam odpowiedzi. I chyba nie poznam. Postanowiłam położyć się spać. Cudem chodzę na nogach. Potrzebuje trochę siły. Położyłam się na ziemi i momentalnie zasnęłam.
--Sen--
Wokół mnie była biała nie kończąca się przestrzeń, a przede mną czarny basior. Cały w krwi.
- Ocaliłaś się przed losu swego końcem. Lecz ja mam dużo czasu... poczekam - powtarzał w moich myślach coraz bardziej prowadząc mnie do rozpaczy. O co mu chodzi?! Czy zrobiłam coś źle? Kto to? Nagle poczułam, że się duszę.. Otworzyłam oczy. Nie mogłam nabrać powietrza do płuc. Byłam już bliska zemdlenia z braku powietrza, ale w końcu udało mi się wykrztusić problem. A dokładniej nic, ale przynajmniej mogłam oddychać. Postanowiłam to trochę rozchodzić. Może był, to po prostu koszmar. Każdemu się zdarza.

<Hanto? :D> 

Od Savy cd Arrowa

Szliśmy umiarkowanym tempem radośnie rozmawiając. Co jakiś czas Lily zatrzymywała się by zebrać kwiatki, Debora żeby poobserwować owady w trawie, a Immortal żeby postraszyć ptaki siedzące na gałęziach drzew. Po jakimś czasie jednak dotarliśmy do wodospadu.
- A są tu ryby? - zapytał zaciekawiony basiorek
- Wątpię, ale możesz poszukać. - odparłam. Wszystkie wilczurki natychmiast wzięły się za szukanie ryb i żab.
- Mam, mam! - zawołał Imm ledwo trzymając w łapkach telepiącą się niewielką rybę. Niestety wyślizgnęła się i powtórnie wpadła do wody płynąc w dół rzeki. Zaśmialiśmy się wszyscy.
- Więcej nie ma. - wzruszyła ramionami Debo. Cała trójka zebrała się w kółku i zaczęła coś szeptać.
- Co tam knujecie? - zapytał Row
- Trzy... czte... ry! - zawołały szczeniaki i rzuciły się na nas wrzucając do wody z głośnym chluśnięciem.

<Arrow? c:>

środa, 29 kwietnia 2015

Od Naminy CD Edwarda

- No fajnie... Aczkolwiek lubię też deszcz. Nie mogę się doczekać nocy... - powiedziałam nieco cicho...
Popatrzył na mnie z lekkim zdziwieniem.
- Hmm...? Dlaczego? - spytał.
- Ech... - zaczęłam mówić... Na początku z lekkim stresem, z obawy że mnie wyśmieje ale potem już swobodnie i z rozmarzeniem - noc... Uwielbiam śnić, sny... Moje sny są dosyć ciekawe, nie żebym się chwaliła ale chyba tak jest. Od kilku miesięcy piszę sennik. Po za tym te marzenia, marzenia o miłości... Wzroku przystojnego basiora, który odwzajemnia me uczucia i... I... Zapędziłam się, przepraszam. No, kontynuując to gwiazdy. Wszystkie te wspaniałe konstelacje gwiazd, spadające gwiazdy... Marzenie które spełnia się w niemal każdą noc. I jeszcze te ogniska... Śpiewanie... Wśród innych wilków... Dlatego wybrałam stanowisko nocnej strażniczki. Uwielbiam też legendy o potworach... I nie tylko. Słyszałeś legendę o białym kocie? A dokładnie kotku? - zapytałam z błyskiem w oczach wskakując tuż przed basiora.
Lekko zdziwiony pokręcił głową.
- A zostaniesz dziś ze mną na nocnej zmianie? Opowiem Ci, rozpalimy ognisko... Zostajesz?
Dopiero wtedy zauważyłam że za bardzo dałam po sobie poznać, że mi na tym wilku zależy.

< Edward?? :3 > 

Od Hanto cd Mery

Otworzyłem powoli oczy. Leżałem przykryty kocem w środku lasu.
- Co to była za impreza...? - zapytałem sam siebie. Nie rozumiałem jeszcze mojego położenia. Leżałem chwilę rozglądając się. Nagle sobie wszystko przypomniałem. Obok mnie leżał kawał sarniego mięsa. "Mery? Mery by cokolwiek upolowała? Mery by mnie przykryła?" - pomyślałem. Wszystko wydawało mi się dziwne.
 ~ Jeśli Mery to ta wadera o kolorowym grzbiecie, to tak. - usłyszałem głos w głowie
- A kto mówi? - spytałem
- Ja. - przedemną z nicości wyłoniła się siostra w swojej "mrocznej" postaci (KLIK, jakbyś nie pamiętała :3)
- Och... przemyślałaś wszystko? - zapytałem nieco ciszej
- Tak. Dzięki, bracie. - szepnęła i objęła mnie łapą
- Dlaczego zawsze ja ci muszę ratować dupę? - powiedziałem z zażenowaniem, ale jednak uśmiechem
- Słuchaj, zawszę będę w twoich myślach. - mówiąc to wskazała na moją głowę - Cały czas będę chodziła za tobą w przezroczystej, niematerialnej postaci. Będę po prostu duszkiem, którego nikt nie będzie widział ani czuł. No, chyba, że ja tak zechcę. - wytłumaczyła mi
- Hej, czy ty w takim razie tę całą akcję z powieszeniem na linach?
- Jakim powieszeniem na linach? Ja tu przyszłam, jak wilczyca próbowała cię ocucić, bo zemdlałeś. Ale nie wiem dlaczego zemdlałeś. - rzekła ździwiona
- Aha... - mruknąłem
- Smacznego. - uśmiechnęła się
- Dzięki. - zacząłem pałaszować
- To ja się zmieniam w postać niewidzialną. I nie musisz mówić na głos tego, co chcesz mi powiedzieć. Wystarczy, że o tym pomyślisz. Czytam ci w myślach.
- A to wszystko dlatego, bo założyłem ci naszyjnik. - przerwałem jej z szyderczym uśmiechem
- Och no nie pysz tak się. - mówiąc to zmieniła się w duszka, i teraz tylko słyszałem ją. W myślach.
Opowiadała mi o podróży tutaj i o innych rzeczach. Po chwili zjadłem i ruszyłem w nieznaną mi jeszcze stronę.
~ Aha, i zaczynam nowe życie. Życie po śmierci. I teraz mów mi nie Diloa, a Helia.
~ Helia?
~ Helia. - potwierdziła
~ Niech będzie, Helio. - uśmiechnąłem się
Potem poprosiłem ją, by nie podsłuchiwała przez chwilę moich myśli. Zacząłem się zastanawiać, czemu Mery mnie tak nie zostawiła. Byłoby jej o wiele łatwiej bezemnie, bez tych wszystkich problemów związanych ze mną. Na drugie imię powinienem mieć Problem. Ewentualnie Rozpacz. Hanto - król rozpaczy. Pasowałoby.
Ale jednak Mery mnie nie zostawiła, pomogła mi. Chociaż z drugiej strony sama mnie w to wpakowała. Nieee wieeem...
- Już. Możesz słuchać. - uśmiechnąłem się pod nosem - I jakby co, to nikomu nie powiem o tobie. Ktoś jeszcze pomyśli, że mam schizofrenię i słyszę głosy. - szepnąłem
~ Ja o sobie nikomu nie powiem ani słowa.
~ Wspaniale. Tylko jakbym kiedyś wpadł w tarapaty to mi na serio pomagaj.
~ Przyżekam. - odparła
~ Wspaniale.

<Mery? No i właśnie dialogi w głowie Hanta będę zapisywać znaczkiem "~">

Od Arrowa cd Savy

- Tato? Może z mamą upolujecie coś? - spytała Lily.
- No... dobrze. - odpowiedziałem. Poszliśmy z Savą na najbliższą łąkę.
Upolowaliśmy 4 króliki. Gdy wróciliśmy, zobaczyliśmy ścianę wypełnioną wieloma rysunkami. Wyglądała świetnie!
- Może jeszcze pomalujemy sufit? - spytała Debora.
- Jasne!
- Ty i tata ją pomalujecie! - rzekła Lily.
- Ok. - uśmiechnąłem się. - Ale to potem. Może spacerek? - zaproponowałem. Wszyscy się zgodzili.
Poszliśmy nad wodospad.

<Sava? :3>

Od Mery cd Hanto

No nie wiem... pomyślę jeszcze. To pa! - rzekłam wesołym głosem i ruszyłam przed siebie. Nie przeszłam pięciu kroków, a usłyszałam głos Hanta.
- Proooszę! Mery! - błagał. Obróciłam się powoli. Zaśmiałam się i podeszłam do wilka.
- No nie wiem... - spojrzałam na niego łaskawiej. Coś mnie w nim zaniepokoiło. Zamknął oczy... a jego ciało przestało wykonywać jakiekolwiek ruchy. Natychmiast skupiłam się na pnączach. Trochę się zachwiałam. Nie wyćwiczyłam jeszcze swojej mocy na tyle, by nie czuć skutków używania. Pnącza powoli zaczęły się odsuwać, delikatnie odkładając Hanta na ziemię. Podeszłam do niego i sprawdziłam puls. Żył. Podbiegłam do najbliższego jeziorka i chlusnęłam mu wodą prosto w twarz. Mimo tego nadal się nie budził. Co robić?! Co robić?! Może i nie jest zbyt miły, ale trzeba mu pomóc. Wilk, to wilk. Wzięcie go na barana byłoby kompletnym głupstwem, kręgosłup bym sobie tylko połamała. A koniecznie musze go przenosić? Wystarczy tylko, że załatwię mu godne warunki do życia. Natychmiast wzięłam się do roboty. Zerwałam kilka dość dużych liści, które miałyby pełnić role kocyka i przykryłam Hanta. Złożyłam mu skrzydła tak, aby kocyk przykrył go całego. Teraz może zajęłabym się jedzeniem. Jak się obudzi, to lepiej, żeby miał jedzenie przy sobie. Wtedy nabrał, by siły, by mnie udusić. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało poważnego. Tak wiem, wiem... ja mam sumienie?! Tak, tak mam je. Czy to takie dziwne? W sumie... to u mnie chyba tak. Dobra nie ważne! Zastanawiałam się co, by zjadł Hanto... mięso (wiem tak trudno się domyślić xD) Tylko nie mogę upolować czegoś... to jest okropne! Nie do zniesienia! Fu! Ale Hanto jagódkami się nie naje. Dobra zagnę trochę moje zasady moralne. Aż się dziwię, że robię to dla Hanta. Ze strachem w oczach poszłam bliżej do lasu. Zauważyłam sarnę. Patrzyła się na mnie jakby wiedziała co chce zrobić... a raczej muszę. Lecz nie bała się, sama podeszła do mnie i nadstawiła się. Zamknęła oczy. Z żalem przyłożyłam zęby do biodra sarny. ,,Jak coś robisz, to licz się z konsekwencjami"- pomyślałam ostro zganiając siebie. Na widok krwi o niemal nie zemdlałam. Poczułam metaliczny smak krwi. Jestem okropna. Sarna nie upadła. Nawet się nie zachwiała. Popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem. Ja także nie wiedziałam, o co chodzi. Obok mnie leżał zakrwawiony kawał mięsa, a sarna nadal stała. W miejscu, gdzie powinna być rana, a było białe światło. Nie dające ciepła światło. Przyłożyłam do tego miejsca łapę. Gdy dotknęłam światła poczułam jak sarna wysysa moją moc. Gdyby nie zwierzę na pewno bym zemdlała. Po prostu zaczęła mnie lizać i trącać nosem. Wiedziała, jaki, to wysiłek. Trwało, to wieczność, kiedy poczułam już, że już nie czuje się tak źle i zaczęłam lekko regenerować moc. Spojrzałam w miejsce, gdzie była rana.. i jej tam nie było. Nawet nie było śladu. A mięso nadal było obok mnie na podłodze. Chwiejnym krokiem wróciłam do Hanta. Położyłam kawał mięsa obok niego i, po prostu odeszłam. Musze pobyć trochę sama.

<Hanto? Wiem takie trochę dziwne mi wyszło xD> 

Od Debory cd Galaxy

- Znaczy... - jeszcze raz się rozejrzałam - nie no, nie jest źle. Jest... fajnie. - powiedziałam po krótkim namyśle
- No widzisz? - powiedział z tryumfem. W szałasie zrobiło się więcej miejsca. Zdecydowanie.
- Na serio nieźle to "przemeblowałeś". - pochwaliłam rozglądając się
- Ach, bo się zarumienię. - rzekł Galaxy ironicznie. Po chwili spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie. - No co? - zapytał
- A nic. - wzruszyłam ramionami i wyszłam z domku mijając zręcznie wilka
- A ty gdzie się znowu wybierasz? - zapytał. Chyba ździwiła go moja nagła zmiana humoru i planów.
- Jeszcze nie wiem. Nie musisz iść za mną. - odparłam bez emocji i zaczęłam dreptać w nieznaną mi jeszcze stronę

<Galaxy? :D>

Od Galaxy cd Debory

- Ach... sądzisz, że się zgodzę, tak? - zapytałem i przewróciłem oczami. Debora chyba rzeczywiście się przejęła.- Ej! Bez takich! Może sama je odblokujesz?
- Niby jak?!
- No... normalnie. - odparłem i rozejrzałem się. - Zobacz! - złapałem najdłuższy, najsolidniejszy kij jaki wypatrzyłem i wsunąłem pod kamień. - No, teraz sama dasz radę.
Waderka naparła niechętnie na patyk. Kamień zgrzytnął i przewrócił się na bok. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Nieśmieszne. - odparła ze złością, jednak zadowolona, że sama mogła wejść.
- No widzisz? Nikt nie zna takiego patentu! Teraz nikt ci nie tu wejdzie bez twojej zgody.
- Całkiem OK! - Debora weszła do szałasu.- CO TY ZROBIŁEŚ?! - krzyknęła, gdy zobaczyła, że go trochę "przemeblowałem".
- Nie podoba ci się? - udawałem zasmuconego. Teraz zmieściłoby się tam z pięć szczeniaków w moim rozmiarze.

<Debora? Oczywiście, że nie :P>

Od Edwarda cd Naminy

 - Nie masz nic przeciwko żebym zabrał cię na spacer? - zapytałem uśmiechając się miło.
- Jasne! Czemu nie? - odpowiedziała cichym głosem. Prawie jej nie usłyszałem. Zerwałem stokrotkę która rosła obok moich łap i dałem Naminie.
- Przepraszam, że się z tobą zderzyłem. - przeprosiłem. Gdybym nie zaczął rozmyślać o niebieskich migdałach moglibyśmy porozmawiać normalnie nie zderzając się przy tym.
- Dziękuję! To co? Idziemy?
Poszliśmy w stronę Lasu Cember przyjaźnie gadając.
- Piękna pogoda, co? - zapytałem patrząc się w bezchmurne niebo.


<Namina? Nie mam jakoś weny :/>

wtorek, 28 kwietnia 2015

Od Hanto cd Mery

- Słuchaj, Merunia. - zacząłem przyjaznym tonem - Popatrz, co ja ci zrobiłem? - spytałem, ale natychmiast ugryzłem się w język - No dobra, coś może zrobiłem.
- No, co zrobiłeś? - spytała patrząc na mnie w pogardą
- No zabiłem w twojej jaskini. - skinąłem głową, co było dość trudne do góry ogonem - I nie miałaś o tym pojęcia.
- No, mów dalej. - uśmiechnęła się prześmiewczo
- No i nie posprzątałem. - przewróciłem oczami
- I?
- I nie przeprosiłem. - dopowiedziałem znużony. Krew coraz bardziej napływała mi do głowy. - Mogę już stąd zejść?
- I co chciałeś powiedzieć? - powedziała z szyderczym uśmiechem. Ja westchnąłem głęboko i od niechcenia rzuciłem:
- Przepraszam.
- Oj, nie przekonywujące to twoje przepraszam. - pokręciła głową
- Przepraszam. - powiedziałem najbardziej przekonywująco jak potrafię

<Mery?>

Od Savy cd Arrowa

Po jakimś czasie śniadanie już było zjedzone. Szczeniaki grzecznie spały, było cicho i spokojnie.
Reszta dnia też minęła raczej bez większych przygód.
~pół roku później~
- Imm, chodź, zobacz! - zawołała Lily
- A co? - basiorek podniósł głowę znad kartki papieru. Cały był ubabrany atramentem.
- Patrz co narysowaliśmy z tatą. - powiedziała Debora
- My też już kończymy swoje obrazki. - odparłam. Ja z Immem rysowałam na papierze, oni zajęli się ścianą jaskini.
Postanowiliśmy przeznaczyć jedną ścianę dla dzieci - mogły z nią robić co chciały. Kleić, malować, przypinać, czyścić, ozdabiać, wyżywać się, albo co im jeszcze przyjdzie do głowy.
Wstałam i podeszłam do "ściany kreatywności". Na jej środku farbami namalowali naszą rodzinkę - Mnie, Arrowa, Deborę, Lily i Immortala. Po bokach jeszcze niczego nie było, dlatego postanowiliśmy przykleić rysunek mój i synka. Na moim był kwiatek, a na Imma smok. Ściana nie była zapełniona jeszcze nawet w jednej dziesiątej, ale i tak jak narazie wyglądała świetnie.

<Arrow? c:>

Od Debory cd Galaxy

- A ty już zjadłaś? - zapytał prześmiewczo
- Gdzie jest wejście do szałasu? - byłam zdruzgotana. Zniknęło mi wejście. Zaczęłam go gryźć, ale nie tak, żeby go zabić, ale żeby wiedział, że źle zrobił. On również zaczął się ze mną droczyć.
- Ej! Napraw to. - zażądałam odchodząc dwa kroki do tyłu
- Nie. - wywalił jęzor
- Bo teraz na prawdę cię pogryzę. - zagroziłam, on jednak nie wziął tego na poważnie - Nooo! - pospieszyłam go. On jednak zaczął odchodzić machając dziarsko ogonem. - Galaxy! - zawołałam powtórnie się na niego rzucając, tym razem jednak zrobił unik, a ja poturlałam się po ziemi. Ten śmiał się głośno. Warknęłam cicho.
- Słuchaj. Możemy się umówić w ten sposób, że ja coś zrobię coś to co ty chcesz, a ty przyżekniesz, że jak to zrobię to odblokujesz wyjście. Ok? - spytałam przekonywującym tonem

<Galxy? Umowa stoi? :D>

Od Naminy cd Edwarda

- No jest okej. Dlaczego miało by być źle? - spytałam.
Owszem, miewałam ostatnio nie przespane noce więc może wyglądałam na zamyśloną.
- No... wyglądasz na jakąś zdołowaną. Wiesz kim jestem? - zapytał mnie.
- Ta... niee... a może?
Zerknęłam na basiora. Moje zdziwienie trwało kilka sekund. Alfa... No tak...
- Alfa...? - mimo tego iż byłam pewna, że to on to jednak moje słowo brzmiało jak pytanie.
- Tak. Co ty taka zdziwiona? - zapytał.
Miałam wrażenie, że ma dużo pytań.
Dlaczego? I w tym momencie serce zaczęło mi szybciej bić. Łapy lekko się chwiały. Uświadomiłam sobie,że był to drugi basior w watasze, który wzbudził we mnie uczucie


<Edward??>

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Od Larisy - odejście

Stanęłam na zboczu gór ze łzami w oczach. Nie chciałam tego robić, ale zostałam przymuszona. Tak będzie lepiej dla całej watahy. Sprowadzę tylko kłopoty, a tak to może ich uratuję? Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Spojrzałam ostatni raz za siebie i uśmiechnęłam się sama do siebie. Czy ktoś wogóle zatęskni? Może nawet nikt nie będzie wiedział, że mnie już nie ma? Wiatr zawiał mocniej, a ja spojrzałam spokojnie w niebo. Wzbiłam się w powietrze. Jeszcze raz spojrzałam na malejące tereny watahy. Łzy leciały same i wciąż się nasilały tworząc rzekę.
- Już tęsknię... - szepnęłam, znikając w chmurach.

Od Lakoty cd Rachel

Przyglądałam się waderze zza drzew. Powtórzyła pytanie:
- Kim jesteś? Przestań się czaić, i tak wiem, że tam jesteś! - moje oczy zabłysły gdy promień słońca padł w moją stronę
- Lubię się czaić, to fascynujace gdy w stworzeniach wtedy wzrasta niepokój. - wyszłam zza drzew mrużąc lekko oczy przed rażącym słońcem
- Jestem Lakota.
 - To ty przez cały czas mnie obserwowałaś?!
- Nieładnie tak się nie przedstawić, gdy ktoś to zrobił, tylko atakować pytaniami. Nie sądzisz? Nie chcesz chyba wyjść za niewychowaną osobę, którą nie jesteś.
- Tak, prawda... jestem Rachel, to ty mnie obserowowałaś?
- Od razu lepiej. Tak, to byłam ja. Lubię obserwować wilki dookoła mnie.
 - Po co mnie obserwowałaś? Nieładnie tak kogoś śledzić.
- Powiedzmy, że przechodziłam obok. Z ciekawości tak jak otaczający świat, gdy na chwilę przystaniemy i przestaniemy pędzić po ulicy, dużo można zobaczyć.
- Co to ma wspólnego ze mną?
- Niewiele wilków z watahy opuszcza las w postaci człowieka i to jest bardzo ciekawe. Bardzo fajnie, że masz taką umiejętność. Co ty na to, abyśmy udały się do miasta na jakąś dyskotekę czy coś? Poznamy się, jesteśmy z tej samej watahy, możemy zabrać innych chętnych. W miescie jest dużo ukrywających się wilków, więc nie ma obawy, ale to tylko moja propozycja. - uśmiechnęłam się na swój sposób

<Rachel? :)>

Od Arrowa cd Savy

- Jakie to słodkie! - uśmiechnęła się Sava. Po chwili wszystkie ziewnęły się w kuleczki.
Po paru minutach jedzenia szczeniaki zasnęły. Przytuliły się do siebie.
- Idę po jedzenie. - powiedziałem. Poszedłem do ściany jaskini, gdzie wcześniej zabrałem zapasy. Wziąłem 2 króliki. Jednego podałem Savie.
- Smacznego. - uśmiechnąłem się, a Sava to wzajemniła.

<Sava? Jak chcesz, to możemy pisać że mają po pół roku. ^^>

Od Galaxy cd Debory

- W sensie...? - zapytałem niepewny.
- Chciałeś tam wejść! Nie udawaj! - krzyczała rozbawiona waderka. Chciałem odlecieć, no ale co, w końcu to moi rówieśnicy, nie?
- Nie chciałem! Gdybym chciał już dawno bym to zrobił! - zaprzeczyłem.
- Debora! Obiad! - usłyszałem głos z jaskini obok.
- Chwilkę! - odkrzyknęła waderka. - Jeszcze się policzymy...
- Galaxy. - posłałem jej niemrawy uśmieszek i rozłożyłem skrzydła. Debora przyglądała mi się jeszcze kilka sekund po czym pobiegła do siebie.
Postanowiłem na nią zaczekać, żeby zobaczyć co zrobi. Z czystej złośliwości wszedłem do tego "szałasu" i klapnąłem na ziemię. Szałas był na tyle duży, ze zmieściłyby się tam dwa szczeniaki, jednak na tyle mały, że nie rozłożyłbym skrzydeł. Postanowiłem go trochę "powiększyć. Przytaszczyłem głaz z plaży i zrobiłem z niego ścianę, a resztę pokryłem gałęziami i piórami z lasu.
- A co ty robisz?! - usłyszałem Deborę i poczułem, jak na mnie skacze.

<Debora? Huehuehue zniszczyłam ci szałas xD>

Audycja z Chione i Hantem

Wokół jaskini Alfy zebrało się stadko wilków.
- Witajcie na pierwszej audycji. Dzisiaj na wasze pytania odpowie Chione oraz Hanto. - rzekł dumnie Eddie. Z jego jaskini powolnym krokiem wyszły owe wilki.
- Najpierw proszę zdawać pytania do Chione. - poprosił Ed, a Chio uśmiechnęła się zachęcająco. Jeden wilk nieśmiało wyszedł przed inne i rozpoczął:

 - Opowiesz jakąś ciekawą historię z dzieciństwa? Masz w ogóle taką?
 - Owszem, mam sporo historii z dzieciństwa. Najciekawsza jest chyba ta, jak po zamordowaniu matki i siostry uciekłam od ojca i brata w wieku paru miesięcy. - odpowiedziała wilczyca. Na przód wysunął się kolejny wilk.

- Czemu nie chcesz mieć dzieci?
 - Mam złe doświadczenia. Percy, mój młodszy brat pomógł w morderstwie mojej ukochanej siostry i matki. Poza tym jako młodszy brat był wnerwiający i głupi. Nie mam podejścia do szczeniaków.

 - Gdybyś mogła, w jakie zwierzę byś się zamieniła?
 - Hm... trudne pytanie. Na pewno w coś dużego i silnego, abym mogła przyjść do ojca i brata i pomścić Lunę oraz mamę.

 - Miałaś już kiedyś partnera?
 - Nie, nie miałam. Ale Luna miała i okropnie jej zazdrościłam.

 - Czy farbowałaś kiedykolwiek swoje futro?
 - Co ty? Ja? W życiu! Mi się podoba błękitno - białe i niech tak zostanie.

 - Ile razy powiedziałaś coś miłego o wilku, w którym jesteś zakochana?
- To też trudne... stale myślę o nim same miłe rzeczy, ale nie spotykam go często. Nie miałam okazji powiedzieć mu czegoś miłego wprost.

 - Co robisz w nocy, gdy nie możesz spać?
 - Wychodzę z jaskini i idę przed siebie. Wkrótce sen sam przychodzi i wracam do jaskini.

Po tej kwestii nastała chwila niezręcznej ciszy
 - Czy to już wszystkie pytania do Chione? - zapytał Edward. Odpowiedziała mu cisza, więc powiedział: - Teraz można zadawać pytania do Hanta. - owy wilk uśmiechnął się szeroko i tryumfalnie. Pierwszy śmiałek zapytał:


- Po co ci tyle kolczyków?
 - Bo ładne. Poza tym może to dziwne, ale lubię ten specyficzny ból podczas przekłuwania. Można powiedzieć - uzależnienie.


- Czemu nie masz źrenic a widzisz?
- Taka uroda, psze pani. 

- Lubisz masło orzechowe?
 - Ujdzie. Wolę jednak bardziej konkretne jedzenie.

- Masz jakąś sytuację, której żałujesz wyboru?
  - No było, było. Powinienem był wziąć ze sobą siostrę, gdy odszedłem z domu. Lepiej byśmy sobie radzili razem, niż osobno. Ale niestety pozwoliłem jej zostać i jak to się skończyło, to wiem tylko ja.

- Najbrutalniejsza zbrodnia w twoim wykonaniu?
 - Myślisz, że powiem? Tak przy Alfie? - uśmiechnął się sarkastycznie Hanto  - Chociaż byłoby co opowiadać.

- Czy chciałbyś mieć kiedykolwiek tatuaż?
 - W końcu jakieś ciekawsze pytanie, o chwała ci, wilczurze. Myślałem o tym wielokrotnie i doszedłem do wniosku, że tak, chciałbym. Mam już nawet wymyślone parę wzorów. Są jednak dwa problemy. Po pierwsze - nie znam nikogo, kto potrafiłby zrobić taki tatuaż, jaki ja chcę. Po drugie - musiałbym mieć wygolony kawał futra, bo przecież tatuaże się robi na skórze. A nie jestem pewien, czy dobrze wyglądałbym z częściowym brakiem futra...

- Co robiłeś dziś rano?
- Obliczałem ile godzin życia ci zostało, podmiocie. Nigdy więcej takich chu... wróć, kijowych pytań. Także, ktoś ma jeszcze jakieś pytanka?

Powtórnie nastała cisza, więc pałeczkę przejął Edward.
- Dziękujemy wszystkim za udział w przedsięwzięciu, mamy nadzieję, że dowiedzieliście się wszystkiego, czego chcieliście. Do zobaczenia za tydzień! - pożegnał się Ed. Wszystkie wilki powoli zaczęły się rozchodzić w swoje strony.

~kuniec audycji :3~