- Och, no tak. - podrapałem się za uchem - Także tego... jak ci się żyło beze mnie? - spytałem z niewielkim, ale ironicznym uśmiechem
- Wspaniale. - warknęła - I nie zmieniaj tematu. - rzekła szorstko
- Ej, Mery, sama mówiłaś, że tymczasowo sobie w tamtej jaskini żyłaś. To pomyślałem: ok. No to ci nie będzie szkoda. Poza tym wcale nie musiałaś tego wszystkiego po mnie posprzątać, nikt ci nie kazał. Twoja wola, nie? - usprawiedliwiałem się
- Że ja ci niby mówiłam, że mieszkam tam tylko tymczasowo? - oburzyła się
- Mhm. - potrząsnąłem łbem. Wilczyca zastanawiała się chwilę. - Wiesz, z twoim długim jęzorem, mogłaś palnąć przez przypadek jakąś głupotę. - wzruszyłem ramionami
<Mery?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz