- Gdzie proponujesz? - spojrzałam na basiora
- Może w spokojniejsze miejsce. Co powiesz na wodospad?
- Chętnie. Jeszcze tam nie miałam okazji być... daleko on jest?
- Tak średnio bym powiedział.
- To prowadź, panie przewodnik.u - udałam się obok Willa. Rozmawialiśmy o czymś i dotarliśmy na łąkę. Pasła się tam zmierzyna łowna.
- Może w spokojniejsze miejsce. Co powiesz na wodospad?
- Chętnie. Jeszcze tam nie miałam okazji być... daleko on jest?
- Tak średnio bym powiedział.
- To prowadź, panie przewodnik.u - udałam się obok Willa. Rozmawialiśmy o czymś i dotarliśmy na łąkę. Pasła się tam zmierzyna łowna.
- Co powiesz na małe polowanie?
- Chętnie! Zgłodniałam.
- Chętnie! Zgłodniałam.
- Bierzemy tego po boku z plamą na grzbiecie.
- Robi się. - otoczyłam zwierzęta czekając aż basior zacznie pogoń, dałam mu
znak, zwierzyna wpadła w panikę i gnały przed siebie próbując za wszelką
cenę się ewakuować. Próbowałam wyszukać naszą ofiarę biegnąc. W końcu
ją znalazłam, zwinnie ominęłam inne zwierzęta. Will podganiał go w moją
stronę. Zrobiłam susa zatapiając kły w miękkiej szyi. Krew trysnęła
plamiąc mi futro, basior złapał ofiarę za nogę tak mocno, że się
przewróciła na trawę. Wbiłam jeszcze mocniej kły zwiększając uścisk. W
końcu nasz obiad był martwy.
<Will? Jak ja dobrze to znam :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz