Gdy wszedłem do lasu, było już po zmroku. Dziwnie było czuć zapach
wilków, wiedzieć, że jest się na terytorium obcej watahy, a jednocześnie
nie mieć wyjścia. Byłem niemal pewien, że zaraz ktoś na mnie naskoczy.
- A ty co ty robisz? - usłyszałem. "Normalnie przewiduję przyszłość" - pomyślałem.
- Idę. - odparłem, stając z basiorem pyskiem w pysk. - Szukam watahy.
- No to witam. - powiedział basior.- Jak się nazywasz?
- Will. Mogę... zwiedzić tereny? - nie spodziewałem się, że pójdzie tak szybko. No cóż, może nie we wszystkich watahah muszą od razu atakować nieproszonych gości.
- Mhm... - zgodził się wilk. Ruszyłem dalej przed siebie i po chwili zobaczyłem wilka...
<Ktokolwiek?>
- A ty co ty robisz? - usłyszałem. "Normalnie przewiduję przyszłość" - pomyślałem.
- Idę. - odparłem, stając z basiorem pyskiem w pysk. - Szukam watahy.
- No to witam. - powiedział basior.- Jak się nazywasz?
- Will. Mogę... zwiedzić tereny? - nie spodziewałem się, że pójdzie tak szybko. No cóż, może nie we wszystkich watahah muszą od razu atakować nieproszonych gości.
- Mhm... - zgodził się wilk. Ruszyłem dalej przed siebie i po chwili zobaczyłem wilka...
<Ktokolwiek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz