- Słuchaj, Merunia. - zacząłem przyjaznym tonem - Popatrz, co ja ci zrobiłem? - spytałem, ale natychmiast ugryzłem się w język - No dobra, coś może zrobiłem.
- No, co zrobiłeś? - spytała patrząc na mnie w pogardą
- No zabiłem w twojej jaskini. - skinąłem głową, co było dość trudne do góry ogonem - I nie miałaś o tym pojęcia.
- No, mów dalej. - uśmiechnęła się prześmiewczo
- No i nie posprzątałem. - przewróciłem oczami
- I?
- I nie przeprosiłem. - dopowiedziałem znużony. Krew coraz bardziej napływała mi do głowy. - Mogę już stąd zejść?
- I co chciałeś powiedzieć? - powedziała z szyderczym uśmiechem. Ja westchnąłem głęboko i od niechcenia rzuciłem:
- Przepraszam.
- Oj, nie przekonywujące to twoje przepraszam. - pokręciła głową
- Przepraszam. - powiedziałem najbardziej przekonywująco jak potrafię
<Mery?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz