- ŻE CO?!! - zapytałam gniewnie, lecz pan świata był już daleko. Oczywiście nie można było podać więcej szczegółów na temat szczątków, które leżały w MOJEJ dziupli. Pobiegłam w stronę jaskini. Jeszcze ktoś zauważy i oczywiście wszystko będzie na mnie. No bo na kogo innego?! Kiedy dotarłam przeżyłam szok. Wadera w średnim wieku leżała przerobiona na mielonkę w MOJEJ JASKINI. Kiedy spotkam Hanta dosłownie urwę mu łeb i przywieszę sobie na ścianie. Postanowiłam nie czekać aż szczątki same się rozłożą. Zabrałam plastikowy worek i z największą precyzją włożyłam zwłoki. CZEMU JA ZAWSZE MAM PO NIM SPRZĄTAĆ?!! O niemal nie zwymiotowałam widząc zwłoki w całej okazałości. W worku zebrałam łapy, łeb i uszy... oraz organy wewnętrzne. Zabrałam to i zaczęłam szukać dogodnego miejsca na grób. A przynajmniej coś tego typu. Mam swój honor. W końcu postanowiłam pochować waderę na górach Lamei. Typowe leniuchy tam nie chodzą, więc jest to najlepsze miejsce na niechciane szczątki. Zrobiłam dziurę i włożyłam do niej worek. A następnie zakopałam. Nie jest to ekologiczne, ale mam nadzieję, że przyroda nie będzie mnie obwiniać. Ten szmaciarz jest po prostu debilem. Znęca się, a potem inni muszą za nim sprzątać... swoim okrucieństwem przypomina... mnie. Zabija dla satysfakcji. Nie mam zamiaru załatwiać spraw jak on! Tak właściwie to on nakręcił mnie na to zabijanie. Oddaliłam się od prowizorycznego nagrobka, lecz zanim to zrobiłam nakreśliłam na glebie, którą zakopałam nieszczęsną waderę imię Hanta. Może nikt tego nie zauważy ale jak jednak ktoś na to spojrzy i poczuje zapach ciała, to się dowie kto był wykonawcą tego okropnego czynu. I wtedy na pewno Hanto nie wyjdzie z pierdla. Uśmiechnęłam się wyobrażając sobie go za kratami. Rozejrzałam się czy przypadkiem nikt nie widział ,,pochowu" i uciekłam. Mimo że jestem dość twarda, pomyślałam sobie o nieszczęsnej waderze. Może miała plany na przyszłość, rodzinę, przyjaciół. Łza mimowolnie wydostała się z pod mojego oka i ucieszona wolnością spadła na grunt. Pomyślałam o swoim dzieciństwie, o tym jak zawsze byłam na boku i przypatrywałam się siostrze jak pławiła się w chwale. Mimo tego, że poniżała mnie na każdym kroku, poniżała mnie i moje koleżanki (które przez nią mnie zostawiły). Mimo to ją kocham i moich rodziców którzy nie zwracali na mnie uwagi, jakbym była pyłkiem. Nagle zapragnęłam ich przytulić. Skórę mam twardą, ale w środku jestem miękka niczym poduszka. Może to te wahania nastojów? Usiadłam pod drzewem. Nigdy już nie wrócę do tej jaskini w której przebywał osobnik Hanto więcej niż godzinę. Wszystko tam już pewnie jest zanieczyszczone przez tego szkodnika. Postanowiłam odreagować sytuację i spalić mój były już dom. Zmieniam co chwilę dom, więc to nie było dla mnie smutne. Wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy i wrzuciłam tam podpaloną zapałkę. Patrzyłam się jak to miejsce płonie wypalając obecność osobnika powyżej napisanego. Byłam na niego wściekła. Nie tylko dla tego, że jest paskudną świnią.. tylko dla tego co zemną zrobił. Stałam się szaleńcem... nie żebym wcześniej nim nie była, ale on podburzył mnie do tego stopnia, że podkręciłam jeszcze swoje szleństwo na maxa. Stworzył ze mnie swojego ucznia... który stał się bezwzględnym agresorem... bez uczuć i własnego zdania. Teraz już pojęłam, że zasłużyłam na karę wyznaczoną przez alfę mojej rodzimej watahy. Nie przez to, że niby kogoś zamordowałam, ale przez to że chciałam to zrobić... albo poddam się mimowolnie, albo przez całe moje życie będzie mnie prześladować myśl samobójcza. A jak będę miała gorszy dzień, to może wykonam pomysł, który by mnie nękał. Póki co może nie będę się zgłaszać... może alfa się nade mną zlituje. A jak nie to coż... jak to kiedyś mawiałam? Żyje się tylko raz... tia, akurat że ono się coraz szybciej kończy. Chciałabym zacząć życie od nowa i cieszyć się głupotami, jak kiedyś. Po moich policzkach spłynęły słone łzy rozpaczy... jestem bezużyteczna, stworzona by umrzeć.
<Hanto? Zwykłe przepraszam nie wystarczy :v>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz