Wyjrzałam na zewnątrz. Lało.
- Pada deszcz. - oznajmiłam.
- Aha. - mruknął sennie Hanto.
- Wstawaj, leniu. Śniadanie czeka! - wrzasnęłam. Hanto wstał niechętnie. Upiekłam króliki. Zjedliśmy je i zaczęły się nudy. Chwilę gadaliśmy. I powiem szczerze - z Hantem gadało mi się lepiej niż z jakąkolwiek waderą.
- Chyba dzisiaj nie wyjdziemy. - zawuważył Hant - A wyjść musimy, bo musimy coś upolować.
- Niekoniecznie. - powiedziałam i wskazałam w najdalszy kąt jaskini - Tam mam zapasy na dłuugooo.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Pada deszcz. - oznajmiłam.
- Aha. - mruknął sennie Hanto.
- Wstawaj, leniu. Śniadanie czeka! - wrzasnęłam. Hanto wstał niechętnie. Upiekłam króliki. Zjedliśmy je i zaczęły się nudy. Chwilę gadaliśmy. I powiem szczerze - z Hantem gadało mi się lepiej niż z jakąkolwiek waderą.
- Chyba dzisiaj nie wyjdziemy. - zawuważył Hant - A wyjść musimy, bo musimy coś upolować.
- Niekoniecznie. - powiedziałam i wskazałam w najdalszy kąt jaskini - Tam mam zapasy na dłuugooo.
Zaczęliśmy się śmiać.
<Hanto? Coś tak kiepsko z tą moją weną. xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz