sobota, 4 kwietnia 2015

Od Hanto cd Aramisy

- Ou, nieźle. - mruknąłem - Prosto w serce. - zauważyłem w jej oczach odcień dumy, ale i tak tylko powiedziała obojętne:
- Dzięki.
Nie miałem aktualnie czym walczyć, więc tylko przybrałem bojową pozycję, gdyby któryś gryfon powtórnie chciał mnie zaatakować. Aramisa mimo widocznego bólu klatki piersiowej dzielnie walczyła wystrzeliwując kolejne strzały.
- Co ja robię...? - szepnąłem do siebie. Natychmmiast rozpostarłem skrzydła i zacząłem siłować się w powietrzu z jednym mniejszym potworem, na rozgrzewkę. Po chwili padł na ziemię obok swoich nieżywych towarzyszy.
- Ile ich tu kurwa jest...?! - krzyknąłem półgłosem. Mnożyło się ich i mnożyło. Przylatywały po prostu nie wiadomo skąd. Wziąłem się za innego, większego. Też poszło mi z nim raczej łatwo - parę mocniejszych ciosów i drapnięć, i leżał na glebie. Usłyszałem nagle jęk bólu. Spojrzałem nerwowo na Aramisę - obsiadły ją z trzech stron. Rzuciłem się natychmiast w ich stronę. Dostałem parę razy w twarz i tułów od gryfonów, ale miałem jeszcze sporo siły. Nie wiedziałem tylko w którym momencie te siły skumulować i użyć jednej z moich potężniejszych mocy... mogę jej używać raz na parę dni, bo strasznie męczy. "A co jeśli jutro stanie się coś jeszcze gorszego? Co wtedy zrobię?" - pomyślałem. Następny gryfon padł nieżywy. Czekałem na odpowiedni moment kiedy zrobić "kabum", ale nie przestawałem walczyć.

<Aramisa? Wiem, nie jestem najlepsza w przedstawianiu scen walki :D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz