czwartek, 9 kwietnia 2015

Od Mery cd Hanto

- To idź spać, śpiochu, heheh. Dobranoc! - rzekłam biorąc płaszcz. To dziwne, ale polubiłam Hanta.
- A ty gdzie? - zapytał patrząc się na mnie z pogardą. Może myślał, że powtórzę kawał? Takie kawały są niestety jednorazowe.
- No chyba nie ciebie pilnować! - zabrałam jeszcze plecaczek i wyszłam. Misja? Odnelezienie jakiś kryjówek. Moje zajęcia coraz bardziej przypominały zajęcia jakiegoś gangu. Heheh... czemu by takiego nie założyć? Przynajmniej beka by była. Hanto by był od myślenia, z czym mam problem by wykonywać tą czynność bez wariacji. A ja właśnie od wykonywania. Może nie jestem jakaś BARDZO wysportowana, ale to da się zmienić. A normalnego myślenia nie. Hanto póki co pokazał tylko poziom strachu, a ja poziom szleństwa wilczego. I to dość wysokiego się zdaje więc gang idealny! Na razie to z wilków w tej watasze lubie tylko Hanta. Nie jest przemiły i słodki jak większość.
Znalazłam dość fajne dziury obok morza... Potworów oczywiście. Normalne morze jest dla słabeuszy. Czyli nie dla mnie. O tej godzinie nikt nie łaził i nie gapił się na fluorescencyjną wadere więc jest spoko. Gdy nagle usłyszałam głos:
- Hey? Co tu robisz tak wcześnie? - usłyszałam z prawej strony. Odwróciłam się i ujrzałam Jacksona.. czy kogoś tam. W każdym razie syna Aishy.
- A ty, hę? Twój tata nie był by zadowolony, jak mu tam? Felix. Że się tu pałętasz i szukasz zguby. Czy czegośtam. - uśmiechnełam się do niego niemiło.
- Ja tu pracuję. - odparł sucho.
- To zmienia postać rzeczy! Tak bardzo, że aż nie. To pogratuluj tam Felixowi ślubu i wogóle. No to pa! - pożegnałam się i poszłam dalej. 

<Hanto? Się rozpisałam xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz