- Cholera jasna, Aramisa, czy ty mnie masz za głupca? - warknąłem
- Może i mam. - rzuciła żartobliwie i zaczęła kaszleć
- Nic ci się nie dzieje, tylko zaraz wycharczesz płuca. Czemu te wadery są tak oporne? O co wam chodzi? Nie da się powiedzieć wprost? - mówiłem z wyrzutem
- Bo... khe-khe-khe, no... khe-khe, no bo... - chciała wytłumaczyć, ale kaszel nie dawał jej spokoju. Wymamrotałem coś pod nosem i wsłuchiwałem się w kaszel wbijając wzrok w glebę. Po prostu kłębiłem myśli.
- Czyli się nie da. - uśmiechnąłem się ironicznie. Wadera jeszcze chwilę się dusiła, ale po chwili przestała. Oddychała ciężko i rzuciła jakieś przekleństwo.
- Ale żyjesz? - spytałem nie patrząc na nią
- Nie, jestem tylko halucynacją. Nie istnieję. Nie ma mnie tu. - szepnęła z nutą gniewu
<Aramisa? Co ci jest? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz