Westchnąłem ciężko. W sumie to pomógł Larisie, więc nie mam co się go czepiać, ale to nadal morderca. To, że parę razy się uśmiechnął i pomógł nie robi z niego dobrego wilka.
- Larisa, chodź na bok. - rzekłem odciągając wadere na bok.
- Nie sądzę aby to był dobry pomysł...
- Czemu? - przerwała patrząc na mnie pytającym wzrokiem.
- Ja znam Jacka i jeden uśmiech go nie zmieni.- odrzekłem śmiertelnie poważnie. Larisa poruszyła się niespokojnie.
<Larisa? Wena nie chce ruszyć się spod telewizora xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz