Po paru minutach od jej wyjścia zasnąłem.
~koło szóstej rano~
Obudziłem się. Nie otwierałem jeszcze oczu. Leżałem po prostu o niczym nie myśląc. Po paru minutach, gdy leżenie plackiem mi się znudziło, postanowiłem rzucić swym łaskawym okiem na otoczenie dookoła mnie. Mery jeszcze nie wróciła. A niech się baba włóczy, mi nic do tego... chociaż dziwnie ją polubiłem i gdyby jej teraz zabrakło, to dziwnie by mi było bez niej. Przyzwyczaiłem się.
Ziewnąłem przeciągle i rozciągnąłem się powoli. Bez pośpiechu stanąłem na łapy wśród półzaschniętych resztek wiśni imitujących krew. Z obrzydzeniem spojrzałem na napis "Znalazłam cię". Podszedłem do jej stanowiska pracy. Była tam jeszcze jedna peleryna.
- Czyżby zmieniła plan? - zapytałem sam siebie. Chyba nie umawialiśmy się, że mam z nią iść... ale może to tylko peleyna zapsowa. Czy coś tam. Ale taka zmiana planów byłaby raczej mile widziana, pomógłbym jej. Znaczy sam bym nie chciał iść, ale ja plus ona równa się gang idealny... tak sądzę. Nikt nawet się nie zdąży zorientować, kiedy siostry Mery zabraknie.
- Witam. - usłyszałem głos. Do jaskini właśnie wchodziła Mery.
- Dzień bry. - powiedziałem jeszcze sennym głosem
- Jak się spało? - zapytała
- Brudne sny miałem. - wywyaliłem jęzor
- Dobra byłam? - spytała rzucając wyzywające spojrzenie
- Skąd taka pewność, że z tobą w roli głównej? - spytałem, chociaż... odgadła
- Och, Hanto, a z kim innym, co? - przewróciła oczami
- A wiesz jak się wyspałeeem, to dawno się tak nie wyspałem. - powiedziałem przeciągle - Mam na myśli - dobra byłaś.
- Czyli sen był realistyczny. - rzekła dumnie - Dobra, teraz chwilę się prześpię, bo jestem padnięta, a trzeba mieć siłę na zabijanie. - oznajmiła i teatralnie rzuciła się na łoże
- Branoc. - powiedziałem - Aha, jeszcze jedno.
- Hm? - mruknęła
- Co tu robi druga peleryna?
<Mery??
~koło szóstej rano~
Obudziłem się. Nie otwierałem jeszcze oczu. Leżałem po prostu o niczym nie myśląc. Po paru minutach, gdy leżenie plackiem mi się znudziło, postanowiłem rzucić swym łaskawym okiem na otoczenie dookoła mnie. Mery jeszcze nie wróciła. A niech się baba włóczy, mi nic do tego... chociaż dziwnie ją polubiłem i gdyby jej teraz zabrakło, to dziwnie by mi było bez niej. Przyzwyczaiłem się.
Ziewnąłem przeciągle i rozciągnąłem się powoli. Bez pośpiechu stanąłem na łapy wśród półzaschniętych resztek wiśni imitujących krew. Z obrzydzeniem spojrzałem na napis "Znalazłam cię". Podszedłem do jej stanowiska pracy. Była tam jeszcze jedna peleryna.
- Czyżby zmieniła plan? - zapytałem sam siebie. Chyba nie umawialiśmy się, że mam z nią iść... ale może to tylko peleyna zapsowa. Czy coś tam. Ale taka zmiana planów byłaby raczej mile widziana, pomógłbym jej. Znaczy sam bym nie chciał iść, ale ja plus ona równa się gang idealny... tak sądzę. Nikt nawet się nie zdąży zorientować, kiedy siostry Mery zabraknie.
- Witam. - usłyszałem głos. Do jaskini właśnie wchodziła Mery.
- Dzień bry. - powiedziałem jeszcze sennym głosem
- Jak się spało? - zapytała
- Brudne sny miałem. - wywyaliłem jęzor
- Dobra byłam? - spytała rzucając wyzywające spojrzenie
- Skąd taka pewność, że z tobą w roli głównej? - spytałem, chociaż... odgadła
- Och, Hanto, a z kim innym, co? - przewróciła oczami
- A wiesz jak się wyspałeeem, to dawno się tak nie wyspałem. - powiedziałem przeciągle - Mam na myśli - dobra byłaś.
- Czyli sen był realistyczny. - rzekła dumnie - Dobra, teraz chwilę się prześpię, bo jestem padnięta, a trzeba mieć siłę na zabijanie. - oznajmiła i teatralnie rzuciła się na łoże
- Branoc. - powiedziałem - Aha, jeszcze jedno.
- Hm? - mruknęła
- Co tu robi druga peleryna?
<Mery??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz