- Sava, mianuję cię nową królową Magicznego Królestwa Zdrowia, Szczęścia i Pomyślności. Niech ta korona służy ci jak najdłużej.
~ŁUP!
- Argh! - otworzyłam oczy. Miałam wspaniały sen... Tuż przed jaskinią z drzewa z hukiem spadła całkiem spora chałda śniegu. Wstrętna chałda śniegu. Gdyby nie ona, jeszcze bym spała o moich wspaniałych rządach... przeciągnęłam się i ziewnęłam leniwie. Czułam, że ten dzień będzie dobry. Rozglądnęłam się po mojej "kawalerce". Nic nie zniknęło, niczego nie przybyło. Wspaniale! Czy to nie był zwiastun dobrego dnia? Nie...? Och, nie ważne. W każdym razie czułam się wypoczęta i gotowa, by zacząć dzień. Wynurzyłam nos z mojej jaskini i zauważyłam, że słońce dopiero niedawno wstało. Tak na moje oko. Bo ekspertem w dziedzinie czasu nie jestem. Podeszłam chwiejnym krokiem do zamarzniętej rzeki obok. Rogami rozłupałam trochę lodową powierzchnię, a zimną wodą obmyłam pysk. Potrzepało mną, ale pomogło w ostatecznym przebudzeniu się. Skręciłam nieco w głąb lasu, by poszukać czegoś do zjedzenia. Na próżno było szukać jakichkolwiek roślin, czy owoców, bo wszystko zamrożone. Śnieg skrzypiał mi pod łapami. Nie widziałam nigdzie dookoła żadnej zwierzyny. W końcu zauważyłam, że w krzakach siedzi sobie bezbronny zajączek. Westchnęłam.
- Przepraszam...? - szepnęłam i po chwili zwierzę leżało już nieżywe, a ja posiłkowałam się jego mięsem. Nagle usłyszałam śpiew. Bardzo ładny śpiew. Wyjrzałam delikatnie zza krzaka. Zobaczyłam różową waderę. Nie odzywając się i starając się nie mlaskać wsłuchiwałam się w przyjemną melodię. W pewnym momencie śpiew ucichł. Ja właśnie w tym momencie skończyłam jeść. Czułam, że wilczyca wie, że jej słuchałam. Nie wiedziałam co zrobić. Czy zostać, czy nie. Podjęłam decyzję i wyskoczyłam z krzaków. Uśmiechnęłam się krzywo.
- A... e... kim jesteś? - zapytałam
- Ja... Sakura... - mruknęła
- Oh... ja jestem Sava. Cóż, myślałam, że znam wszystkich w tej watasze... jesteś tutaj nowa? - spytałam uśmiechając się
- Tak jakby.
- Too... oprowadzić cię, czy coś? Jestem tutaj betą, tak skromnie mówiąc, więc raczej znam tutejsze ciekawe miejsca.
<Sakura? :3>
- Przepraszam...? - szepnęłam i po chwili zwierzę leżało już nieżywe, a ja posiłkowałam się jego mięsem. Nagle usłyszałam śpiew. Bardzo ładny śpiew. Wyjrzałam delikatnie zza krzaka. Zobaczyłam różową waderę. Nie odzywając się i starając się nie mlaskać wsłuchiwałam się w przyjemną melodię. W pewnym momencie śpiew ucichł. Ja właśnie w tym momencie skończyłam jeść. Czułam, że wilczyca wie, że jej słuchałam. Nie wiedziałam co zrobić. Czy zostać, czy nie. Podjęłam decyzję i wyskoczyłam z krzaków. Uśmiechnęłam się krzywo.
- A... e... kim jesteś? - zapytałam
- Ja... Sakura... - mruknęła
- Oh... ja jestem Sava. Cóż, myślałam, że znam wszystkich w tej watasze... jesteś tutaj nowa? - spytałam uśmiechając się
- Tak jakby.
- Too... oprowadzić cię, czy coś? Jestem tutaj betą, tak skromnie mówiąc, więc raczej znam tutejsze ciekawe miejsca.
<Sakura? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz