Spałam kiedy nagle usłyszałam głos:
- Shia! Shia! Nie martw się, nie stracisz Felixa. On nie zostawi cię nawet dla Sakury.
- Aha - wymamrotałam.
- Nie wierzysz mi?
- A kim jesteś? - zapytałam ktosia.
- Podpowiem ci. Jestem Olimpijczykiem, bogiem wyroczni.
- APOLLO?! - zapytałam - Ale jak?... Co?...
- Ześlę ci dwie wizje. Następnie oceń, która była prawdziwsza. Pamiętaj: tą którą wybierzesz, ta się zrealizuje rzeczywiście!
I pokazał. Jedna przedstawiała Sakurę i Felixa. Mój partner nachylił się do wadery coś powiedział, a potem... no nie mogę! POCAŁOWAŁ JĄ!
- Ta była fałszywa. - zdecydowałam.
- Brawo - pochwalił mnie Apollo - rozumiem, że drugiej pokazywać nie muszę?
-Nie.
*Noc, następnego dnia*
Zasnęłam i miałam dziwaczny sen...
Siedziałam na łące, a niedaleko siedziała moja mama i jakiś obcy basior. To nie mógł być tata, za dobrze go pamiętam. Basior nachylił się i pocałował mamę.
- Och, Jason! Skończ już!
- Jesteśmy sami - zauważył ten cały jakiś tam Jason - Nikt nas nie widzi.
- Ja tutaj jestem! - chciałam krzyknąć, ale głos mi nie działał. Zrozumiałam. Wizja senna zesłana przez Apollina. Ta była zdecydowanie prawdziwa. Mama opowiadała kiedyś, że zanim poznała tatę była z kimś innym.
- Muszę już wracać - powiedziała mama - Nike będzie się niepokoił, a poza tym Aisha musi zjeść. Nie jadła nic porządnego bo spotykałam się z tobą. - Jason wymamrotał coś niewyraźnie. Nie mogłam uwierzyć... mama miała kogoś na boku nawet po moim urodzeniu. To było okropne.
- Dzięki ci panie Apollinie - powiedziałam - Dziękuję, że ujawniłeś mi sekret sprzed lat...
-Proszę - odpowiedział mi bóg.
- Shia! Shia! Nie martw się, nie stracisz Felixa. On nie zostawi cię nawet dla Sakury.
- Aha - wymamrotałam.
- Nie wierzysz mi?
- A kim jesteś? - zapytałam ktosia.
- Podpowiem ci. Jestem Olimpijczykiem, bogiem wyroczni.
- APOLLO?! - zapytałam - Ale jak?... Co?...
- Ześlę ci dwie wizje. Następnie oceń, która była prawdziwsza. Pamiętaj: tą którą wybierzesz, ta się zrealizuje rzeczywiście!
I pokazał. Jedna przedstawiała Sakurę i Felixa. Mój partner nachylił się do wadery coś powiedział, a potem... no nie mogę! POCAŁOWAŁ JĄ!
- Ta była fałszywa. - zdecydowałam.
- Brawo - pochwalił mnie Apollo - rozumiem, że drugiej pokazywać nie muszę?
-Nie.
*Noc, następnego dnia*
Zasnęłam i miałam dziwaczny sen...
Siedziałam na łące, a niedaleko siedziała moja mama i jakiś obcy basior. To nie mógł być tata, za dobrze go pamiętam. Basior nachylił się i pocałował mamę.
- Och, Jason! Skończ już!
- Jesteśmy sami - zauważył ten cały jakiś tam Jason - Nikt nas nie widzi.
- Ja tutaj jestem! - chciałam krzyknąć, ale głos mi nie działał. Zrozumiałam. Wizja senna zesłana przez Apollina. Ta była zdecydowanie prawdziwa. Mama opowiadała kiedyś, że zanim poznała tatę była z kimś innym.
- Muszę już wracać - powiedziała mama - Nike będzie się niepokoił, a poza tym Aisha musi zjeść. Nie jadła nic porządnego bo spotykałam się z tobą. - Jason wymamrotał coś niewyraźnie. Nie mogłam uwierzyć... mama miała kogoś na boku nawet po moim urodzeniu. To było okropne.
- Dzięki ci panie Apollinie - powiedziałam - Dziękuję, że ujawniłeś mi sekret sprzed lat...
-Proszę - odpowiedział mi bóg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz